Naprawdę jeden z nielicznych, słabo rozreklamowanych i mało komercyjnych filmów, kory jest tak doceniany przez szerszą widownię. Jeśli chodzi mnie kocham kino niezależne (wielkie hity raczej przyprawiają mnie o mdłości-kino tworzy się dla poczucia estetyki i emocjonalności, a nie dla nagród czy pieniędzy), a ten fim jest jednym z lepszych, które oglądałam.
No i McAvoy jak zwykle nie zawiódł ;D Dla niego też 10.