Jajo węża

The Serpent's Egg
1977
7,5 2,7 tys. ocen
7,5 10 1 2689
6,3 6 krytyków
Jajo węża
powrót do forum filmu Jajo węża

Jajo węża

ocenił(a) film na 8

Wcale nie taki zły film, Bergman jednak do czegoś innego nas przyzwyczaił.Mało Bergmana, trochę Nynkvista, to film oskarżający naród niemiecki.
Po pierwsze, Biała Wstążka Haneke, już wiemy czym się chłopina inspirował, hehe. Jestem pewien, że Michael musiał obejrzeć Jajo..

Po drugie, jest to ewidentnie jeden z najmocniejszych obrazów Bergmana, który próbował zdefiniować nazizm, poprzez obserwowanie w jakich warunkach, wyrastały jego korzenie.
Po trzecie jest to najsilniejsze atak na społeczność niemiecką, choć może to złe słowo. Upokorzony naród, żyjący w strachu i wstydzie w przyszłości zemści się, co ciekawe osoba Adolfa Hitlera jest zupełnie pomijana, Bergman wysuwa tezę, jakoby nie Hitler, to kto inny.

Po czwarte, jest to obraz robiony raczej na zamówienie. Jak widzę nazwisko de Laurentis to wiem, ze reżyser wiele do powiedzenia nie miał:)

Po piąte,David Carradine położył ten film, chyba znowu ręka Dina De L.

ocenił(a) film na 6
TURSKI

Ja również nie uważam, żeby film był zły. Jak na Bergmana - niezbyt dobrze, ale w porównaniu do całej reszty filmowego świata - bardzo dobrze film wygląda.

Największy plus - przytłaczający klimat miasta i ówczesnych Niemiec. No i ostatnia scena z wyjaśnieniem tytułu - Jajo Węża.

8/10 mogę dać spokojnie.

ocenił(a) film na 9
TURSKI

Nie spodziewałem się. Zaskoczył na całej linii. Film generalnie uznawany za słabszego bergmana, sam Ingmar nie był nim zachwycony(praca na obczyźnie i w ogóle), a mi się z kolei bardzo podobał.
David Carradine u Bergmana, ciekawe. W dodatku wyglądał w tym filmie jak młody Karol Strasburger.
Szokujący. Sporo mocnych scen(roztrzaskanie głowy o ścianę, dekapitacja windą, zażycie cyjanku, nazistowskie eksperymenty,pożarcie konia). Reżyser nie przebiera w środkach i dobrze,dzięki czemu świetnie przedstawił rosnący w siłę nazizm jednocześnie zochydzając go. Ten film jest mroczny, intrygujący, duszny, implikujący ciągłe poczucie zagrożenia.Czuć narastające osaczenie głównego bohatera z mistrzowskim rozwiązaniem w finale. Wraz z nim podróżujemy po Berlinie obserwując niedolę narodu niemieckiego wyniszczonego I wojną światową i dyktatem wersalskim. Pokazane to jest nawet za pomocą tak sugestywnych obrazów jak jedzenie surowego mięsa dopiero co zabitego w tym celu konia. Odwiedzamy kabarety, pijalnie , burdele, kościoły, komisariaty, szpitale. Magnetyczny Carradine tylko umila nam tą podróż. Dodatkowo atmosferę zagęszcza seria tajemniczych zabójstw której rozwiązanie poznamy oczywiście dopiero na końcu. Scena najścia kabaretu wgniata w fotel, podobnie eksperymenty. Naprawdę sporo jest w tym filmie.Trochę upiornego horroru, studium (historyczno-społeczne) nazizmu, humorystyczne skecze kabaretu, trudne relacje damsko męskie, nutka noir, portret Berlina lat 20-tych, trochę Kafki(klinika!) , orwelowskiego Wielkiego Brata a nawet ciekawy akcent religijny:
"Żyjemy daleko od Boga, tak daleko że z pewnością nie usłyszy nas gdybyśmy prosili go o pomoc. Dlatego musimy sobie pomagać wzajemnie, musimy dawać sobie nawzajem przebaczenie,którego daleki Bóg nam nie odmawia."
I jeszcze końcowy komentarz po niepowodzeniu Hitlera w Monachium
"Pan Hitler i jego kompani nie docenili siły niemieckiej demokracji". Ironiczne;/
Pokuszę się nawet o dziewiątkę.

None200

Dziś byłam w kinie i zgadzam się całkowicie - film miażdżący od początku do końca (już pierwsze ujęcie ludzkich twarzy wywołało we mnie niepokój),może mniej bergmanowy (choć motywu Boga nie zabrakło) bardziej właśnie kafkowski czy orwelowy, ale lubię takie egzystencjalne, brudne tematy, więc ani trochę mi to nie przeszkadza. Ode mnie mocne 9/10 i do ulubionych.