Czy wszyscy, którzy widzieli ten film, też sądzą, że objawienia Janosika (po pijaku głównie) czyli 2 sceny z Matką Boską/ Panią Jeziora jak zwał tak zwał i Jezusem Chrystusem, który jest udawany, bo to diabeł, to PRZEGIĘCIE? Może nie jestem wrażliwym widzem, ale to miał być film o zbójnikach, a nie o problemach wewnętrznych bohatera... Janosik jest romatycznym bohaterem, takim trochę jak Wallenrod, co to rozmyśla i prowadzi monologi wewnętrzne...a nie zbójnikiem, co popierdala po Tatrach z ciupażką i wesołą kompaniją bogatym odbierając, a biednym rozdając, co zrabował. Film pseudointelektualny, quasi-strumień świadomości, do mnie nie przemówił. Jak zwykle w polskim kinie, dobry drugi plan: Ostaszewska jako Margeta (świetny błękit na powiekach), Żebrowski jako Huncaga ratuje honor łupieżcy i złodzieja, Szflarska jako babcia-znachorka, Kozłowski jako prokurator czy tam sędzia no i Kasia Herman jako karczmarka-nimfomanka. Pejzaże ok, ujęcia ok, Jiracek ma krzywe zęby i dubbing Bosaka to masakra bez ekspresji. 4/10- poniżej oczekiwań. Niech mnie ktoś przekona, że jest inaczej, pliz.