To co ciekawe w tym filmie, to oprócz oczywiście udokumentowania interesujących jaskiniowych malowideł sprzed iluś tam tysięcy lat, to postacie naukowców przedstawiających swoje idee na temat czegoś co zobaczyli w jaskini, budujących na ten temat całe konstrukcje wydarzeń i interpretacji. Tacy piękni wariaci, w których najwyraźniej Herzog odnajduje jakieś podobieństwo do samego siebie i dlatego wyszukuje ich po całym świecie i uwiecznia na swoich filmach.
Ale egzaltacja w porównaniu do kilku poprzednich dokumentów przekracza poziom akceptowalny. To nakręcanie się na rozbudowane interpretacje umysłowości pierwotnego człowieka, to wskazywanie jacy tamci byli cacy, a my be, po wydumaniu teorii na podstawie paru malunków zwierzaczków. To nie na moją cierpliwość.
A i narracja momentami tak pasjonująca, że musiałem ten film oglądać w trzech odcinkach, bo dwa razy przysnąłem.
Wysoka ocena na filmwebie niezasłużona, zdaje mi się, że na zasadzie, że Herzog wielkim filmowcem jest, to i cokolwiek by nie nakręcił, pewnie jest w tym coś o niesłychanej głębi
...a gdy już dojrzejesz, wróć tu i napisz komentarz jeszcze raz. Ale tym razem mądry.
Jeszcze do dzisiaj myślałem, że już żem jest dojrzały, no ale moc bijąca z twoich słów, te niepodważalne argumenty i w ogóle, wszystko zmieniły. Od dziś dwa razy w tygodniu będę się katował Jaskinią zapomnianych snów, do momentu aż przestanę to nazywać katowaniem, a za satysfakcjonujący uznam też moment, kiedy oko nie zmróży mi się przez cały film na dłużej niż 2 sekundy... Ale z drugiej strony może jednak lepiej pozostanę przy swojej niedojrzałości? Hmm. Jeszcze się zastanowię - ta druga opcja (niedojrzałość) to było nie było będzie jednak spora oszczędność czasu.
Z jednej strony zgodzę się, że Herzog wyszukuje różnych dziwaków po świecie. W tym dokumencie wypowiadają się oni i wychodzi co wychodzi. Zabawne że jednym z badaczy "najstarszej i najcenniejszej formy sztuki znanej ludzkości" jest cyrkowiec, który jak przyznaje specjalizował się w jeździe na monocyklu i żonglowaniu.
Z drugiej strony mało kto potrafiłby zrobić dobry film dokumentalny o rysunkach koni na ścianach. Temat nudny, ale Herzogowi wyszło.
ten byly cyrkowiec jest archeologiem z zawodu specjalizujacym sie w sztuce paleolitycznej (rock art), znajdowal sie w zespole naukowcow wyslanych przez rzad francji, wiec jest jak najbardziej na miejscu, czego nie mozna powiedziec o prawdziwym dziwaku- perfumiarzu ktorego herzog wpuscil do jaskini.
Niewykluczone, ze 30tys lat temu ludzie takze dzielili sie na tych, ktorzy malowali zwierzeta na scianach, na tych, ktorzy ich podziwiali i na tych, ktorzy uwazali ich za beznadziejnych dziwaków;) Ale czy nie wlasnie tym dziwakom zawdzieczamy to co nazywamy sztuką? Herzog w malowidlach skalnych odnajduje za razem najdawniejszy slad czlowieka i najbardziej pierwotna galerie sztuki. Jako czlowiek i jako artysta jest wiec tym odkryciem szczegolnie poruszony. Trudno sie zatem dziwic jego egzaltacji. Ci, ktorzy tego nie rozumieja wiele traca;)