Na początku powiem, że nie wiem jak możecie się czepiać, że fabuła nieciekawa i nieoryginalna. Miejcie pretensje do twórcy opowiadania o jeźdźcy. Swoją drogą "jeździec bez głowy" to postać prawie legendarna, więc z całą pewnością jest oryginalna ;)
Johnny Depp (nie Deep jak teraz wszędzie czytam!) jak zawsze pokazał i udowodnił, że ma talent. Doskonale operuje swoją mimiką, dzięki jego grze i ogólnie postaci mogłam naprawdę się wczuć w ten film. Nie mówię, że aktorem jest wybitny patrząc tylko na jego "przeboską" twarz :P, ale z pewnością jest jednym z lepszych aktorów popularnych i komercjalnych tych czasów.
Jedyne co mi przeszkadzało to niestety Christina Ricci. Nie twierdzę, że złą aktorką jest. Po prostu jakoś mnie irytowała w tym filmie i jest to moje czysto subiektywne odczucie.
Jak dla mnie zaliczenie jeźdźca do horroru to ogromna przesada. Ja w wielu momentach prawie płakałam ze śmiechu, a takiego dreszczu, jakie przy horrorach powinny być, nie było. Burton idealnie prześmiał ckliwe komedie romantyczne, chociażby samymi dialogami Deppa i Ricci :)
Jak bym miała robić filmy, to byłabym Burtonem.
7/10