6,8 206 tys. ocen
6,8 10 1 205946
6,7 50 krytyków
Jesteś Bogiem
powrót do forum filmu Jesteś Bogiem

Powtórkę "Jesteś bogiem" zaserwowałem sobie świeżo po powtórce lektury scenariusza filmu, wydanego w formie książki dzieła Macieja Pisuka (swoją drogą, mimo dobrego pióra, nie zrealizowano już żadnego jego ciekawszego scenariusza, a co nieco pewnie w szufladzie jest – choćby wspominany w książce tekst filmu o Jacku Kuroniu). Muszę przyznać, że film wiernie trzyma się tekstu, lecz musiano sporo wyciąć. Scenariusz miał ponad sto osiemdziesiąt scen i w niedużym co prawda formacie, ale jednak liczył trzysta stron. Zdecydowanie za dużo, a przy robieniu filmu nie da się, tak jak przy książce, powycinać parę zdań i skrócić to i tamto – trzeba po prostu wyciąć całe sceny. Ale uważam, że filmowi tylko to się przysłużyło, bo niektóre sceny zapisane przez Macieja Pisuka w wersji książkowej są trochę niespójnie z resztą. Dlatego Leszek Dawid miał duży udział w "Jesteś bogiem", bo skondensował to wszystko w obrazie (i na szczęście nie chciał zrobić sceny, w której "członkowie PFK we trzech dymają jakąś laskę jak gwiazdy rocka", na co nalegał jeden z potencjalnych producentów – patrz wywiad w "Krytyce politycznej").

Duży udział miała też obsada. Bezbłędnie wybrano aktorów pierwszoplanowych, z których potem cała trójka wypłynęła na szerokie wody (Marcin Kowalczyk trzyma się z boku i wybrednie wybiera scenariusze, ale to z korzyścią dla jego kariery, uwielbiam gościa). Drugi plan także jest dobrze obsadzony. Dzięki wielu technicznym sztuczkom (zdjęcia, kostiumy, scenografia) "Jesteś bogiem" jest dla widza machiną czasu.

Oto mamy trzech chłopaków, z których każdy ma pasję, która ich łączy. Paktofonika wyrosła z buntu, z marzeń, z pragnień, z przyjaźni i miłości, a Magik, Fokus i Rah stali się głosem pokolenia poprzez trafiające w odbiorców zabawy słowem. PFK to część mojego nastoletniego czy nawet dziecięcego życia, więc mam niesamowity sentyment. Bo ci goście przemawiali do prostych, biednych dzieciaków z marzeniami, do ludzi zagubionych, szukających odpowiedzi na pytania: po co? Choć bity się zestarzały, teksty ani trochę. Zdecydowanie ze starej fali hip-hopowej jestem z kościoła śląskiego rapu, nie warszawskiego, bo nawet mój ulubiony raper, czyli Pezet, podoba mi się dopiero od kawałków, kiedy PFK już dawno nie rapowała. Paktofonika zaprzeczyła szkodliwemu stereotypowi, że hip-hopowcy to bandyci w dresach i troglodyci.

Oczywiście w filmie najmocniej uderza historia Magika (niektóre fakty zmieniono albo pominięto, lecz przecież jasno napisano, że to film oparty na faktach, ale też artystyczna wizja). Młody człowiek, który był zbyt wrażliwy na ten świat. Który nie miał łatwego charakteru. Który się w pewnym momencie totalnie pogubił. Który nie dał rady, nie udźwignął presji. Który też, trzeba to powiedzieć, przesadzał z używkami i musiało to mieć wpływ na jego zdrowie psychicznie. Ale też, a może przede wszystkich, czuły człowiek, który z wrażliwością obserwował świat, ludzi i własne wnętrze, próbując przelewać to wszystko na papier, a potem rapować z ekspresją. Mój brat kiedyś powiedział, że chce wierzyć, że Magik po prostu coś tam w tym oknie zobaczył i dlatego skoczył... Ja mam nadzieję, że było to coś pięknego.

W filmie pojawia się też w małym, ale ważnym udziale, syn Magika, czyli dzisiejszy fejzjestm! Dwadzieścia lat minęło i proszę, Filip jest dorosłym chłopem. Ostatnio też słuchałem sobie jego muzyki, zupełnie innej od ojca, ale nie mogłem nie zamyślić się, kiedy chłopak rapował, że "Jest Chrystusem"...

A na dopełnienie sentymentalnej podróży zamierzam przeczytać "Excalibur", czyli zbiór tekstów Piotra Łuszcza. Myślę, że w ten sposób ładną klamrą zamknę powrót do przeszłości. Do przeszłości, w której nie mieliśmy nic poza marzeniami i pasją.