PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=548252}

Jestem Bogiem

Limitless
7,6 343 753
oceny
7,6 10 1 343753
6,3 21
ocen krytyków
Jestem Bogiem
powrót do forum filmu Jestem Bogiem

Sadzilem ze wlasnie fabula bedzie kluczem tego filmu, pelna napiecia, tajemniczosci, nieprzewidywalnosci i emocji a przede wszytskich osiagania niesamowitych sukcesow na polu biznesowych glownego bohatera a okazalo sie ze jest zupelnie inaczej. Przezde wszytskim slabo rozwinieta historia kolesia ktory po zazyciu srodka wspina sie po szczebelkach kariery(jakos nie odczulem tego ze koles nie wiadomo co osiagnal dzieki narkotykowi) , a moral z tego filmu taki ze narotyki po usunieciu substacji powodujacych skutki uboczne sa najlepszym czynnikiem do osiagniecia sukcesu w zyciu. Ocena 4/10 po prostu szkoda czasu, jedynie z nudów mozna stestowac

arielos

Zgadzam się w 1oo %! Film słabiutki..

arielos

Wczoraj (a dokładnie 4 godziny temu) wróciłam z pokazu przedpremierowego. Dawno, naprawdę dawno, nie widziałam takiego gniota. I niech mi nikt nie mówi, że nie wczułam się w klimat, że nie rozumiem gatunku albo – o zgrozo – że nie zrozumiałam przesłania. Przesłania nie ma! Sam pomysł może i dobry, ale sposób ujęcia „problemu” płytki, naiwny, gruubo naciągany. Wybaczcie określenie, ale żaden z wątków nie trzymał się ani kupy, ani ***!
Moja ocena nie wynika z rozczarowania po przeczytaniu recenzji czy obejrzeniu zwiastuna. Na film poszłam nie wiedząc dokładnie, o czym jest. Wiedziałam tylko, że główny bohater posiądzie jakieś nadzwyczajne zdolności i byłam naprawdę zaciekawiona, bo z reguły takie filmy mi się podobają. A nudziłam się dosłownie od pierwszej chwili. Miałam nadzieję, że się rozkręci, ale tak się nie stało. Film robił się coraz głupszy i nudniejszy, kilka akcji wręcz żenujących i do bólu przewidywalnych. Niektóre sytuacje, w których bohaterowie dopiero po zażyciu piguły wpadali na genialne rozwiązanie problemu, robiły z nich prawdziwych półgłówków.
Zero napięcia czy akcji, które mogłyby poratować to dzieło. I te przaśne żarciki pojawiające się o czasu do czasu….
Zakończenie filmu przekreśliło ostatnią szansę na jakikolwiek morał, który jak najbardziej mógł nastąpić. Jedyne, co w tym filmie można uznać za dobre, to fajna muzyka. No i może szybkie przeskoki scen pokazujących te umykające godziny, których potem nie pamiętał też mogłabym uznać za niezłe, jeśli już musiałabym się na coś zdecydować. Bo na pewno nie powiedziałabym tego o grze aktorskiej. Czemu wszyscy zachwycają się De Niro, przecież nie pokazał nic nadzwyczajnego. Zwykła średnia rólka.
Nie załamałam się do końca, bo na szczęście dostałam wejściówkę za darmo, choć i tak jestem stratna, bo spaliłam benzynę. Ale pieniądze nie są najważniejsze. Nic już nie zwróci mi tych straconych 90 minut mojego życia.

PS. Opis filmu jest po prostu przekomiczny („Ceną, jaką przychodzi mu zapłacić, są: bóle głowy, omdlenia, utraty świadomości, niekontrolowane wybuchy przemocy...” noo to by wynikało, że cena jest niewielka - kto to pisze?), tak samo jak nazwanie go thrillerem

użytkownik usunięty
Kate_Di

Czy ty wiesz skąd w ogóle wzięła się nazwa narkotyki? W stanach drugstore to po prostu apteka, błędy wynikają z błędnego tłumaczenia i nieznajomości tłumaczy. A leki, które bierzesz też by można nazwać narkotykami.

Narkotyk, w którym wyeliminuje się minusy staje się lekiem, po co te wszystkie testy farmakologiczne. Po co żrecie witamine C, rutinoskorbin, apap.

Dla mnie film dobry, pokazuje przyszłość ludzkości, jak kogoś będzie stać sobie ulepszy mózg, będzie mądrzejszy, wszczepi nowe serce, a na końcu stanie się bliski bogu(dzięki postępie nauki). Nie chce mi się rozpisywać bo idę spać. :D

ocenił(a) film na 8

Przykro mi ale nie mogę się z Tobą zgodzić. Przeczytaj sobie ustawę z dnia 29.07.2005r. o przeciwdziałaniu narkomanii, to będziesz wiedział, że "narkotyki" to przeważnie środki o działaniu odurzającym, psychotropowym i psychoaktywnym. Jakoś nie słyszałam, żeby witamina C czy espumisan działały na kogoś psychotropowo lub odurzająco.

Owszem, wiem o tym, że w języku angielskim słowo "drug" może oznaczać zarówno "lek" jak i "narkotyk" ale wcale nie oznacza to, że lek to to samo co narkotyk. To raczej tak jak ze słowem "blue" które może oznaczać zarówno "niebieski" jak i "smutny".

ocenił(a) film na 6
DamaMarcia

poza tym leki mają często większe, gorsze skutki uboczne od "narkotyków'...

ocenił(a) film na 5
Kate_Di

spoiler.
zgadzam sie , totalnie zmarnowany potencjal. tak jak napisalas, pomysl dobry i na tym plusy sie koncza. spodziewalam sie, ze glowny bohater bedzie mial wiecej luk w pamieci , z czego beda wynikac kolejne problemy, z ktorymi bedzie musial sobie poradzic. ze bedzie dociekal skad wzial sie owy specyfik, ze bedzie walczyl o przetrwanie itd. a tutaj......... wszystko podane na tacy, wystarczylo przestac pic alkohol, sledzacy go bandzior oddaje dobrowolnie tabletki, de Niro przyznaje sie do produkowania tabletek, glowny bohater bardzo latwo uporal sie z zerwaniem z tabletkami zachowujac swietna forme, co nie udalo sie innym zazywajacym.
zero zagadkowosci, zero napiecia

ocenił(a) film na 4
nika87

On brał te tabletki dalej tylko potem ulepszone. W każdym razie nie zmienia to idiotyzmu tego wszystkiego. Najpierw w filmie mówią, że ludzie, którzy odstawili ten środek mieli szanse przeżyć, ale mając zniszczony organizm, a inni, biorąc go dalej po prostu umierali, co miałoby jakiś sens sugerując okupienie krótkiej intensywnej mega sprawności przepracowaniem i wyniszczeniem organizmu. Widzimy, że główny bohater też czuje się coraz gorzej.....A potem nagle (tak z du** :P ) widzimy go po roku, dowiadujemy się, że cały czas leci na tych tabletkach i ma się coraz lepiej...... i jeszcze mózg mu się od tego rozwinął :P No błagam....

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Sami nie wiedzieli jak z tego wybrnąć to przeskoczyli rok dalej i uznali że niezbyt inteligentna widownia nie będzie tego wypominać ....

użytkownik usunięty
Kate_Di

chyba pomylilas sale kinowe:)

ocenił(a) film na 5
Kate_Di

dowiedziałem się po wyjściu z kina, że to jest thriller, to nie uwierzyłem.

ocenił(a) film na 6
Kate_Di

Arielos, Kate_Di, kln13 CHWAŁA WAM! Już myślałem, że to ja mam coś z głową. Film widziałem podczas weekendu i od tamtej pory spotykam się z pochlebnymi komentarzami na jego temat. A uważam, że film na to nie zasługuje. Podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisaliście ;)

ocenił(a) film na 8
Kate_Di

Chodź. Wyliże Ci

ocenił(a) film na 5
arielos

Pełna zgoda. Zaskakująca ocena.

ocenił(a) film na 10
arielos

Wg. mnie film nie doceniany bo nie rozumiany. Ponieważ reżyser wdał się w psychologiczną grę (przedłużając ją na widza). Chciało by się, rzec, iż wszystko zależy od interpretacji (a ta od intencji, od usposobienia osoby oceniającej). Główni bohaterowie są poddani tej grze, przeniesionej na widza. Każdy z nich dostaje TEN SAM środek, ale tylko JEDEN uzyskuje sukces (jest to studium psychologii). Do widza należy wyłowienie tych zależności (dlaczego Eddiemu się udaje, a innym nie. Główny bohater osiąga SZCZYTY, a inne osoby zażywające tego DOŁY (np. Melisa). Czyż nie jest to zastanawiające? Gdy zauważy się to, nie trudno uznać to dzieło za nie tylko GENIALNE, ale też niezwykle użyteczne (dające do myślenia, bo zdradzające SEKRET SUKCESU). Akurat interesuję się tematem (aby nie powiedzieć, iż jest on moją wielką pasją). Niektóre kwestie z filmu (wskazówki padające z ust mentora Eddiego) są wyjęte rodem z najsłynniejszego poradnika biznesowego (Napoleona Hilla - "Myśli i bogać się" lub "prawa sukcesu.."). Reżyser ukazał dyskretnie co rządzi ludźmi w zakresie sukcesu lub porażki (poprzez ilustracje losu grupy użytkowników jednej i tej samej tabletki) . Sposób myślenia.. to SEKRET (gzie wyróżniaj się postawy pesymizmu [Melisa] , realizmu [Linda] , optymizmu [Eddie]. Przy czym tylko ostatnia prowadzi do sukcesu. Dodam "realizm" to stagnacja, kopiowanie tego co jest, brak rozwoju -bo rozwój to sięganie po nieznane, czyli ku temu co WYDAJE się być "nie realne"). Można by o tym filmie napisać książkę.. To mój ulubiony (obok dokumentalnego filmu "Sekret" [z 2006 roku], objaśniającego sposób wykorzystania mocy podświadomości, która tu była tylko jakby tłem).

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Film jest boleśnie dosłowny. Nie pozostawia możliwości jakichś symbolicznych interpretacji ponieważ przez cały czas - od początku aż do końca wyraźnie jest podkreślone, że chodzi o dopalacz. Nie ma żadnych wieloznaczności. Nie da się tego interpretować jako rozwoju, bo to, co widzimy nie ma nic wspólnego z rozwojem. Film ma średnią 7,6, czyli bardzo dobrą, więc ciężko tu mówić o jakimś niedocenieniu. Film ma wysoką notę, bo jest prostym kinem w zasadzie bardziej w stylu sensacyjnym niż thrillera, a takie filmy jako łatwe w odbiorze i nie wymagające myślenia trafiają do wielu widzów szukających prostej rozrywki.

Wiem, że Ty się już do tego zupełnie przyzwyczaiłeś, ale rozwój nie polega na nastawianiu się na kasę (poziomu rozwoju człowieka nie określa się stanem jego konta), a dostęp do podświadomości nie jest zablokowany/utrudniony przypadkowo. Zniszczenie "przegrody" między świadomością, a podświadomością kończy się chorobą psychiczną no chyba że ktoś jest na bardzo wysokim stopniu rozwoju, ale wtedy siłą rzeczy nie prezentuje takich zachowań jak i systemu wartości jak główny bohater tego filmu. Natomiast co do dostępu do wszystkich informacji, które docierają do człowieka, to są one odfiltrowywane dla dobra człowieka, a nie żeby mu utrudnić życie. To żadna gra. Gdyby zalały Cię wszystkie informacje, które do Ciebie docierają - gdyby Twój umysł nie wybierał z tej całej masy jedynie tych faktycznie Ci potrzebnych - nie byłbyś w stanie nic zrobić. Nie wytrzymałbyś chwili. Wspaniałość "maszynerii" człowieka polega właśnie na posiadaniu tej zdolności blokowania.

użytkownik usunięty
Eleonora

Kolega zjonizowany miał tu chyba chęć wystąpić z jakimiś "nieznanymi" propozycjami handlowymi, ale nikt się nie złapał na jego wywody "rozwojowe".

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Ale żeś popłynął. Najlepszy to dowód, że do wszystkiego można znaleźć ideologię i dowolną interpretację. Film prosty jak konstrukcja cepa.

ocenił(a) film na 10
Izukar

Czyli co takiego jest w nim prostego..
Jak byś tę prostotę widział.

(Powiedzieć jedno, a zdobić drugie)
Więc proszę opisz jak widzisz tę jego prostotę

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Wybacz, nie zrozumiałem filmu. Fabuła i przekaz są niezwykle skomplikowane i wieloznaczne. Dopiero teraz dotarły do mnie wszechmiar interpretacji oraz jego drugie, trzecie, czwarte i piąte dno.

ocenił(a) film na 10
Izukar

Nie przyjmuję "nagłej zmiany zdania" jako próby wymigania się od podania własnej interpretacji. Po co ściemniać by nie musieć argumentować swego przekonania.
Lepiej być szczerym i pisać prawdę (nie bać się podejmować konfrontacji to uczyć się, doskonalić).

Film jest właśnie o tym doskonaleniu, w kontekście pozytywnego myślenia.

Nie zawiera trzeciego dnia. Przekaz jest w istocie prosty, a oto on.

Główny bohater na DNIE (właśnie zostawiła go dziewczyna, grozi mu wyrzucenie z mieszkania, zalega z czynszem, ma totalny bałagan, wygląda jak lump i nie może wykrzesać z siebie ani jednego słowa powieści. Dzieło to ma być PRZESŁANIEM DLA ŚWIATA, rodzajem manifestu -tutaj dostrzega się drugie dno.
Przeciętny telewidz na to nie zwróci uwagi, choć to oczywiste, że ma to duże znaczenie.
Skoro jest nie spełnionym pisarzem w DEPRESJI, mógłby pisać cokolwiek..
ale on pisze filozoficzne dzieło na pokrzepienie serc, będąc idealistą,
czyli osobą mającą WYŻSZE IDEAŁY, człowiekiem z poczuciem MISJI.

Patrz inny film tego scenarzysty /czy rerzysera/ pt. "Podaj dalej".
Tam jest już BARDZO wprost powiedziane o chęci zmiany świata na lepszy
(tamten film jest już bezpośrednio o mocy, o potencjale, który drzemie w każdym z nas.
Mały chłopiec zmienia świat dosłownie).

Tu (w "Jestem Bogiem" - przypomnę wymowny tyt. oryginału "NIEOGRANICZONY") już nie mały chłopiec, ale odwrotność człowieka sukcesu - ofiara losu, której nic się nie udaje, na naszych oczach staje się bardzo dobrze prosperującym człowiekiem sukcesu i na końcu filmu mówi, że ma większe ambicje, prezydentem lub dalej.. być.. (czyli od góry tworzyć i zmieniać świat).

W pierwszej scenie filmu główny bohater, mówi, że ma wpływ tylko na hodnik (chcąc uciec od trudnej sytuacji zabijając się - jak to czyni współcześnie WIELE OSÓB).

Jednak tego nie zrobił, pokonywał kolejne przeciwności (gdy inni przygrywali i umierali) on prosperował, bo myślał pozytywnie, nie poddawał się i znajdował proste rozwiązania.

Był śmiały i odważny, więc wygrał z rozpowszechnioną tendencją do czarno-widzenia, negatywnego myślenia i załamywania się (której uosobieniem jest jego pierwsza żona Melisa).

Podsumowując film opowiada o błyskotliwej przemianie z DNA na wyżyny sukcesu.
Z lęku i braku wiary w siebie do pewności.
Z bycia zależnym (np. od swego mentora, biznesowego opiekuna, który na końcu próbował szantażować..) do bycia wolnym. To jest to, siła charakteru.

O tym jest ten film, wpisujący się idealnie w poradniki pozytywnego myślenia, w książki i kursy rozwoju, o czynnikach w odnoszeniu osobistego sukcesu.

Na chłopski rozum: wiele osób miało to samo (tajemnicze NZT) ale tylko jedna coś osiągnęła! Czy to przypadek, logiczny błąd w scenariuszu - nie to przesłanie..
jak zagadka - co takiego go różniło, że wygrał gdy inni przegrali swoje życie?

Jak powiedział obdarowujący go brat Melisy: to wzmacnia umysł, działając szczególnie dobrze na INTELIGENTNYCH.

Jest to jakby wzmacniacz dla umysłu.
Jeśli ktoś ma lęki jak Melisa to powiększa je, wkręcając sobie np. chorobę.
Jeśli ktoś ma słabość do używek, imprez, alkoholu - to łącząc je rozwala sobie zdrowie i ginie.
Jeśli ktoś ma skłonność do przemocy, to wkręca się w to bardziej i też ginie -jak ten rusek,który pożyczał pieniądze i (domyślnie jak w filmie "Dług" chciał je odzyskiwać wielokrotnie, zbierając haracze).
Jak ktoś jest zaprogramowanym w ograniczonych schematach, jak Linda (przykład racjonalistycznego podejścia, że "nie można być jak Bóg" -co powiedziała po zażyciu tego)..
pozostaje w swojej zwykłej ludzkiej ścieżce, powolnego rozwoju..

Tylko ludzie ambitni, tylko mający ideały, mogą zrobić pożytek z posiadania wyższej mocy.
To tak jak z pieniędzmi, jedni je przepijają, inni trwonią na głupoty, a część tylko inwestuje.
Większość ludzi nie wiele myśli, większość działa schematycznie, nie myśli strategicznie, nie ma wyższych idei (a naśladuje siebie wzajemnie niemal wegetując właściwie - bo czym jest życie polegające na robieniu wciąż tego samego -jak nie przeżyciem dla samego przeżycia).

Większość poddaje się, mając wiele podświadomych lęków, wycofuje z trudnych okoliczności. Głownych boater min 3 razy był zastraszany, ale nie podał się i wygrał ze wszystkimi.

Jest wiele filmów o grach komputerowych, o sporcie, o wyścigach itp.
Mało zaś o grze w sukces, grze którą jest życie!
To jest bezcenne dzieło ukazujące jak wiele można gdy ma się cel, ideę.
Pracując nad pewnymi cechami..
Jak w powiedzeniu - "zwycięzca nigdy s.ę nie poddaje przegrany nigdy nie próbuje".

Ten film jest prosty, łatwy do zrozumienia. Lecz wypada mieć minimum zainteresowania tematem sukcesu.

Tajemnicza tabletka to wg. mnie metafora wiedzy nt. podświadomości, która jest ogólnie dostępna. Każdy możne wyznaczać i realizować ambitne cele (większość ludzi jednak nie wierzy i nie próbuje nawet marzyć o czymś więcej, wiodąc szare nudne życie).

To film motywacyjny.


O metamorfozie z ofiary losu, na wyżyny sukcesu.
______________________________________________________

Czy jest w tym coś trudnego do zrozumienia?

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

On się nie wymigiwał tylko z Ciebie zadrwił. Ten film absolutnie nie jest trudny do zrozumienia i co do tego wszyscy się zgadzamy.

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

No może drwina to zbyt mocne słowo, ale ironia pojawiła się z pewnością. Ile motywacji jest w tabletce Paracetamolu? No właśnie.

ocenił(a) film na 10
Izukar

Znów nie na temat.

Dobrze jest uzasadniać swoje poglądy.

Lepiej zamilknąć niż pisać głupstwa

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Dobra, to teraz napisz jakie leki nootropowe próbowałeś i które dają jakikolwiek mierzalny efekt... Ponoć noopept coś tam działa, ale jest to subtelne odczucie. Za to ma działanie anksjogenne tak jak NZT na tą byłą żonę głównego bohatera z filmu.

ocenił(a) film na 10
no_muzzle

Nie próbowałem żadnych leków (i nie zamierzam próbować, gdyż jestem przeciwnikiem trucia ludzi, bo do tego sprowadza się większość farmakologicznych produktów, działających na pograniczu EFEKTU PLACEBO. Czyli ich naturalność skuteczność jest niska, a szkodliwość wysoka).

Film tak jak już wielokrotnie pisałem nie jest o lekach, ani o narkotykach (metaforycznej tajemniczej tabletki użyto tam jako METAFORY czegoś co wzmacnia siłę myśli).

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Człowiek jest istotą biologiczną, więc leki to nie jest chybiony pomysł... Film jest opowieścią prastarym marzeniu ludzi o tym jak z żebraka stać się królem. Jak bez problemu, najmniejszą linią oporu pokonać cały trud.

Co do skuteczności środków, to gdyby sięgnąć po najmocniejsze substancje, nieprzebadane w długim okresie, to rzeczywiście efekty mogą być mierzalne i to z dnia na dzień... Taka dihexa jest 10 000 000 razy skuteczniejsza od białka BDNF, które odpowiedzialne jest za neurogenezę i synaptogenezę... Tylko, że jednocześnie może przyczyniać się do budzenia uśpionych zaczątków nowotworów. Problem jest też z biodostępnością substancji. Donosowa insulina też działa, tylko, że przyjęcie zbyt dużej dawki może skończyć się śpiączką. Selegilina w połączeniu z fenyloetylaminą(wydziela się podczas stanu zakochania) działa jak supermotywator. Tylko, że przyczynia się do wzrostu histaminy- substancji odpowiedzialnej choćby za alergie. Kwestia priorytetów.

Można używać laseru llt + koenzym q10 + pqq w celu wydajniejszej pracy mitochondriów.

Nie wzmocnisz mózgu jakimiś modłami... Tylko dieta, czyli budulec i odpowiednie katalizatory. Do tego można i należy dodać ćwiczenia fizyczne i można medytować. Te wszelkie autohipnozy rodem z NLP to są przydatne, ale jedynie ich twórcom do nabijania kabzy na jeleniach.


http://www.longecity.org/forum/topic/89360-intranasal-insulin-dihexa-log/

http://www.lostfalco.com/low-level-laser-therapy/

http://www.lostfalco.com/intranasal-insulin/

ocenił(a) film na 10
no_muzzle

Nie twierdzę, że to chybiony pomysł.
Chemiczne rozwiązania są niezwykle skuteczne
ot nt taki cyklon-B (dawniej),
albo szczepionki z rtęcią (współcześnie).

Kwestią jest tylko co komu służy i do czego.

Na religiach korzystają ci, który je wymyślili.
(ludzie są zmuszani do ich przyjmowania w dzieciństwie)

Na systemie edukacji korzystają ci, którzy go powołani
(jest on obowiązkowy, przymusowy - to nowoczesny rodzaj prania mózgu, istna tresura na posłusznego niewolnika, który będzie myślał zapodanymi mu dogmatami i wpisywał się w system kontroli, stając się jednym z trybików).

Farmakologia to także praktyczne narzędzie kontroli populacji. Wg. dogmatów wbijanych do umysłów od dziecka, choroby są czymś co się "przydarza", a leki to panaceum.

Podobnie w kościele wymyśla się problem i rozwiązanie.
To także rodzaj zaszczepiania choroby i wpisywania się w zbawce (poddając wpływom toksycznej kuracji).

__________________________________________________________________

Człowiek jest istotą przede wszystkim duchową (patrz fizyka kwantowa, umysł jest nie fizyczny, tak samo uczucia).

Biologiczne jest ciało, ale ono podlega duchowym mechanizmom, które są wyższe.

Ignorancja tych mechanizmów charakterystyczna dla współczesności prowadzi do bummu chorób.
Ponieważ jeśli nawet skurczne leczenie to głównie objawowo (nie sięga się do źródła, nie leczy przyczyny, a zalecza. To tak jak by co roku odcinać wyrywać chwasty zostawiając korzenie, z których odrastają. Ot taka syzyfowa praca. System niewoli.

Organizm ludzki, jako całość jest system energetycznym.
Nawet w TV już lecą programy, gdzie mówi się, że leki w większości chemiczne działają na granicy efektu placebo (tzn. nie mają w sobie mocy takiej jak świadomość).

Jednak większość osób nie ma o tym pojęcia
ponieważ nie tyle co utrzymuje się ich w ciemnocie
co uczy odwrotnie - bo wtedy łatwo i skutecznie zarządza, czyli manipuluje się nimi... (na tym polega centralna władza).

Wile wiedzy tyle wolności.
Po co stosować przemoc (jak dawniej).
Stalin już powiedział "propaganda lepsza od czołgów"
Wystarczy wyprać każdemu obywatelowi umysł, tak aby myślał w sposób pożądany żyjąc na granicy wegetacji
(czyli robiąc wciąż to samo i niewiele z tego mając).

Ot to takie nowoczesne ukryte niewolnictwo.

Popatrz na ceny leków..
Popularność alkoholu, papierosów, słodyczy, red-buli, kawy.
To wszystko truje, a niewolnik jeszcze musi za to płacić!

Genialne prawda.
Niewolnictwo nie zniknęło tylko wyewoluowało do ukrytej formy.

Jest ogrom metod leczenia alternatywnych do leków,
ale są albo zakazane, albo niszowe.

Tak jak są alternatywy dla paliw kopalnych.

Nikt nie lubi konkurencji, więc się ją niszczy
(przede wszystkim w świadomości ludzi, aby się bali zmiany schematu w którym funkcjonują)

Np. co dzień w wiadomościach podaje się im litanie nieszczęść tak jak by się nic pozytywnego nie działo.

Dzięki czemu nabierają podświadomych lęków.
Tak zarządza się owczym stadem bardzo skutecznie
(programując ich umysły jak w sekcie).

Umysł ludzki programuje się jak komputer.
Da się wmówić wszystko co pokazały dawne sekty i ideologie.
__________________________________________________________________

Co do filmu. Każdy zinterpretuje go po swojemu wg. wiedzy którą posiada.

Aborygen patrząc na zapisaną kartkę zobaczy szlaczki
Tak jak daltonista nie dostrzeże kolrów,
tak bez wiedzy nt. podświaodmości
nie dostrzeże się tej istotnej warstwy filmu.

Filmu jak inne, który jest zrobiony dla wszystkich.
Czyli ma wiele warstw, wątków i każdy coś znajdzie.
Jeśli nie to to tamto. Dla mnie jednak najważniejsze
jest przesłanie "Jestem Bogiem" lub w z oryginalnego tytułu "Nieograniczony". To jest to co oferuje sama PODŚWIADOMOŚĆ, jej zrozumienie, z nią współpraca.

Większość ludzi nie ma o tym zielonego pojęcia i żyje wg. wtłoczonych im schematów -czyli w sposób strasznie ograniczony - zdając się na to co proponują systemy niewoli.One NIE MAJĄ w interesie aby ludzie byli silni i mądrzy, choć jak w każdej sekcie tworzy się takie WRAŻENIE, że chce się ich dobra, że się ich chroni.

Tak społeczeństwo organizuje się jak jedna wielka sekta.
Patrz np. co leci w TV:
Przemoc, przemoc, przemoc, non stop zabijanie,
uczące nienawiści seriale, gdzie intrygi i kłótnie.
Oraz sport, gdzie ludzie walczą dla wyniku.
Kult bohaterów, walki, poświecenia zaszczepia się w umysłach niewolników od dziecka
(już tresując ich w szkole na TRUD, stres, prace na czas).

Piszesz "pokonać najmniejszą liną oporu, bez trudu"

A po co komu trud.
Głupi się trudzą i walczą,
mądry korzysta z inteligencji ułatwiając sobie życie.

Nawet w Biblii napisano "Bądźcie sprytni jak lisy".

Trud i opór jest wynikiem nie zrozumienia działania własnego wewnętrznego systemu.

Wiedza eliminuje trud, troski i zmartwienia.
Bo wiedza prowadzi do doskonalenia
czyli w praktyce łatwego spełniania się i szczęścia.

Dlatego warto uczyć się samemu, odrzucając bzdury ze szkoły, które i tak wiedzą niemal wszyscy, więc furory się nie zrobi. Co najwyżej zajmie miejsce rybika na dobrej posadzie by wegetować jak inni przez życie robiąc to co ktoś każe.

Sam wolę samodzielność
gdzie chodzi o kreatywność
czyli o nową, inną nie zależną technikę i wiedzę
(oczywiście są różne zawody, gdzie wiedza powszechna się przydaje).
__________________________________________________________________

Sorry ale chemia to nie mój temat.
Zajmuję się świadomością.
Czyli patrzę na człowieka na duchowym poziomie
i radzę co najmniej sięgać po przyczyny stanów zdrowia
patrząc na organizm w sposób holistyczny, a nie w oderwaniu od psyche, która odgrywa wiodącą rolę.
_____________________________________________________________

Mam pytanie - po co wo ogóle wzmacniać muzg.
Muzg to tylko jakby monitor wyświetlający informacje
to tak jak komupter by komuś nawalał,
a ktoś dłubał przy ekranie, bo tam widzi problemy.

Wiedza szkolna jest niesamowicie prymitywna,
odwraca kota ogonem i zajmuje się leczeniem tego co jest skutkiem, a nie powodem (więc jest minimalnie skuteczna.
Patrz liczba chorych zwiększa się mimo rozwoju technologii. Corują już małe dzieci. Wiec ta polityka nie rozwiązuje, a ZWIĘKSZA ludzkie problemy. Prawdopodobnie o to chodzi aby wyeliminować nadmiar niewolników wobec nadchodzącej pełnej automatyzacji produkcji.

Bo co dziki tłum robił by gdy roboty odbiorą prace.
Więc zamiast cyklonu B szczepionki z rtęcią obowiązkowe.
Rtęć jest zabójcza jak auliminum, które nawet do mąki sie dosypuje pod pretekstem wybielania chleba (dla koloru)

Więc wiesz jeśli komp ci szwankuje nie zajmuj się monitorem. I nie słuchaj tych, którzy żerują na chorobach.

SYSTEM EDUKACJI sponsoruje farmakologia, a jej zależy na chorych nie zdrowych!!

Wiesz co to lobby w polityce - co nie.
Kto ma pieniądze ten ma władze.

Widzisz chyba jasny konflikt interesów między firmami produkującymi leki, a konsumentami.

Jedni chcieli by być zdrowi, a inni chcieli by aby wszyscy przewlekle chorowali bo byli by zależni.

To jak religia - jak trwoga do do Boga (czyli do kościoła).
Kościół tworzy sztuczne problemy następnie "leczy" z nich ludzi. Przy okazji wtłaczając poczucie winy, które rozwala psychikę.

Tak samo leki są robione tak aby truły i uzależniały.
Na jedno pomaga na drugie truje, co czyni pacjenta wiecznie potrzebującym, zawsze gdzieś nie domagającym chorym.

Wierzyć tym, który mają przeciwny interes to naiwność.

Popatrz na ofiary sekt.
Ofiara nie wie że jest ofiarą bo tak wyprano im umysł.
Szkoła działa jak sekta - pranie mózgu non stop,
polega na ocenieniu z zapamiętywanych formułek.
Jak w kościele wkuwa się dogmaty, powtarza jak modły masę razy.

Podobnie reklamy, non stop powtórki.

Bo jak Goebbels powiedział - każde
najgorsze nawet kłamstwo
STANIE SIĘ PRAWDĄ
wystarczy tylko ILOŚĆ POWTÓRZEŃ.

Napiszę szczerze - urywając kolejną dyskusję o formułkach wpitych siłą do głowy.

Nie che już kluczyć w tych dogmatach
twierdzących że "nieomylna" indoktrynacja od kołyski
(czyli zamiast kościoła, współczesny przymusowy system edukacji) ma wszystkie prawdy i wie z góry, że NLP itp to zło.

Kościół też bronił się przed wszystkim co mu zagraża.

__________________________________________________________________

Jeśli chcesz wiedzieć czym jest świat, czym człowiek
zainteresuj się podświadomością, fizyką kwantową.

Jeśli chcesz być członkiem szarej niewolniczej masy
tkwiąc po uszy w systemie auto-kontroli
to zajmuj się tym co ludziom się mówi.

Czyli powierzchowne rzeczy
diety, ćwiczenia, praca

(idealne dla niewolnika
trudne, kosztowne,
niepewne bo równie trujące
rozwiązanie. Większość pożywanie jest zatruta.
Nawet w drogich suplementach są toksyczne dodatki!!!)

Proszę bardzo jak chcesz żyć jak inni walcząc z chorobami
rób to co inni.
Wierząc, że to co nowoczesne, nie obecne w mainstreamie to szarlataństwo dla kasy (czyli trzymając się z dala od nowoczesnych, bezinwazyjnych, łatwych rozwiązań - i robiąc to co stado owiec - brnąć z oporem przez problemy z niskim stopniem skuteczności bo zajmując się leczeniem objawów, a nie źródeł problemu -czyli grzebiąc materia, e nie psyche).

Jak chcesz żyć jak elita rób to co elita.
Dowiadując się co to znaczy świadomość ponad materią.


Dodam, że mózg to nie umysł.
Umysł jest nie fizyczny i można go sfotografować,
niektórzy go widzą jako tzw. aura.

Myśl to fala elektromagnetyczna.
Człowiek to system bardziej elektryczny niż biologiczny.


ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Mnie pieniądze nie są potrzebne, tak samo jak i ludzkość. Rzygam już ludźmi. Nawet jak słucham muzyki to klasycznej.

https://www.youtube.com/watch?v=sNXohNU3tWo

To jest mój niedościgniony ideał, jeśli chodzi o fizykę kwantową. Tyle, że bez miliardów dolarów tego nie osiągniesz. Gdyby się dało, to byłoby sporo takich Buddystów. Co Ty właściwie chcesz osiągnąć? Wiedza szkolna nie jest prymitywna. Żeby stworzyć coś nowego, najpierw trzeba znać to co już zostało odkryte/stworzone.

"Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi.",

"Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona."

To takie cytat z Einstein'a. Ale żeby być w awangardzie, trzeba mieć wiedzę. Choćby po to, żeby nie wywalać otwartych drzwi, nie marnować czasu. Co do wkuwania formułek, to dowiedzione naukowo, że takie uczenie się za małego, wzmacnia hipokamp, odpowiedzialny za pamięć...

http://www.psajko.fora.pl/relaks-i-stany-posrednie,46/zwieksz-swoje-iq-nawet-do- 180-technika-strumienia-wyobrazni,1943.html Znasz coś takiego?


Największe pranie mózgów dokonało się w ostatnich czasach, na naszych oczach. Chodzi o masturbację i nieslychany dostęp do pornografii. Całkowicie niszczy to mózgi młodym mężczyznom. Przez uzależnienie następuje deregulacja systemu dopaminowego. Potrzeba coraz więcej bodźców, żeby mieć motywację do zwykłych rzeczy. Mężczyzna jest tak zaprogramowany, żeby się rozmnażał. Najlepiej z jak największą liczbą kobiet. Mózg nie odróżnia kobiety w realu od tej z ekranu. Ośrodek nagrody jest pobudzany podczas przełączania filmów. Efekt Coolidge'a .

https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Coolidge%E2%80%99a
https://www.youtube.com/watch?v=wSF82AwSDiU&t=109s


Co do wszechobecnej manipulacji, to nic nowego nie odkryłeś. Tak było, jest i będzie, bo motłoch jest po prostu głupi. W USA dosypują fluor do wody, który ludzi dosłownie ogłupia, co przetestowali hilterowcy. Z drugiej strony jeść coś trzeba. W naszych warunkach klimatycznych nie wystarczy słomiana chata nad brzegiem morza. Trzeba dbać o ciało i ducha. Jak staniesz się warzywem przez niedożywienie, jak typowy żebrak, to Ci żadna medytacja nie pomoże. Mam nadzieję, że jesteś weganinem albo chociaż wegetarianinem, bo byłbyś niekonsekwentny, ba! po prostu obłudny. Pytanie jaka jest Twoja recepta na życie? Nie zastanawiałeś się, że możesz mieć kliniczną paranoję? Gdzieś pisałeś, że masz niecałe 40 lat i utrzymują Cię rodzice. A co się stanie jak oni umrą?



Tołstoj

"Człowiek może zdrowo żyć nie zabijając zwierząt dla pożywienia. Dlatego też, jeżeli zjada mięso, uczestniczy w odbieraniu zwierzętom życia tylko po to, aby zaspokoić swój apetyt. Działanie takie jest więc niemoralne.",

"Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, gdy nasze ciała są grobami zamordowanych zwierząt? Dopóki będą istniały rzeźnie, będą istniały i pola bitew."

"Wegetarianizm stanowi kryterium, dzięki któremu możemy poznać, czy czyjeś dążenie do moralnej doskonałości jest prawdziwe i szczere."


Co do tego, że więcej ludzi choruje. Ludzie żyją dlużej niż kiedyś. Dawniej epidemie dziesiątkowały całe populacje. To dzięki szczepionkom pozbyliśmy się wielu chorób... Ostatnio słyszałem, że gdyby bodajże 95% osób byłoby zaszczepionych przeciw odrze, to by po prostu zniknęła. Niestety tak nie jest. Ostatnie histerie internetowych guru robią swoje i coraz więcej rodziców nie szczepi dzieci. Efekt? Nowe ogniska odry... Ponoć ponad 20% populacji USA wierzy, że Ziemia jest płaska... Kolejna rzecz, że ludzie jedzą byle co, palą, piją, nie ruszają się powodując u siebie wiele chorób przewlekłych. W USA ludzie musieli się sami ubezpieczać, to powinni o siebie dbać, żeby nie zbankrutować, ale jakoś nie było widać tam tej korelacji. Niech sobie jedzą co chcą, tylko dlaczego mam opłacać składki zdrowotne, chociaż w ogóle nie zamierzam korzystać ze szpitali? Dla mnie ludzi jest już stanowczo za dużo, a będzie niestety jeszcze więcej... Chora odpowiedzialność zbiorowa. Relikt socjalizmu. To socjalizm tworzył problemy, a potem hucznie je rozwiązywał. Obecnie mamy prl-bis, tyle że z krzyżem w zębach... Zgadzam się, że koncerny farmakologiczne, tzw. Big Pharma na tym zyskują, nie chcą wyleczyć ludzi, chcą ich leczyć. Nie mają interesu w szybkim zdrowieniu, bo każdy przewlekle chory to dla nich kopalnia złota.


Post jest nawet korzystny, ale nie po to, żeby się zagłodzić na śmierć. Sam stosuję post przerywany. Nie jadam po 16-20 godzin. Post podnosi poziom testosteronu, a hormon wzrostu skacze nawet o 2000%! Nie jem białej mąki, cukru, fast foodów, etc. Dawno temu uświadomiłem sobie, że miłość to tylko biochemia w mózgu. Fenyloetylamina, a po paru latach oksytocyna... Chociaż byłem zakochany z wzajemnością w inteligentnej, pięknej dziewczynie rodem z francuskiego żurnala, to nic z tym nie zrobiłem. Bo i po co? Świadomość zależy od stopnia rozwoju mózgu. Najlepiej to widać po osobach z Alzheimerem czy z innymi zaburzeniami degeneracyjnymi mózgu. Takie osoby przestają być ludźmi w pełnym znaczeniu, stają się warzywami. Mój dziadek chorował na to cholerstwo, nie poznawał nawet najbliższych osób... Zmarł, bo zakrztusił się jedzeniem. Wszelkie choroby biorą się ze złego odżywiania, złego stylu życia i czynników patogennych jak toksyny w środowisku czy w pożywieniu i w wodzie. Tak twierdzi medycyna holistyczna. Wiele chorób można wyleczyć doprowadzając do uzupełnienia niedoborów pokarmowych jak choćby stwardnienie rozsiane. Dzisiaj gleby są wyjałowione, brak wielu pierwiastków.


W filmie też to widać. Wygrał młody, inteligentny mężczyzna. Nie kobieta, nie starzec. W zdrowym ciele, zdrowy duch chciałoby się napisać, ale to przecież nieprawda, bo bohater na początku wygląda jak ćpun... Z drugiej strony to strasznie płytkie, bo każdy po pierwszym zjeździe pomyślałby, jak udoskonalić ten lek albo jak zapobiec skutkom ubocznym. Skoro ten lek podnosił iq do stopnia 4 cyfrowego, to innym ludziom też by podniósł. To niekonsekwencja ze strony twórców. Wszyscy z listy z tej książeczki albo umarli, albo byli już w stanie agonalnym. Bohater nie różnił się od nich, bo nie wybrał nauk podstawowych, medytacji, tylko finanse. Potem doradza podczas fuzji. Hank Atwood też wziął się znikąd, tak mówi postać grana przez De Niro. Też odniósł gigantyczny sukces w krótkim czasie. A więc można domniemywać, że i inteligencję miał po tabletce 4 cyfrową. Po prostu zabrakło mu refleksji albo był zwyczajnie zbyt stary na takie podkręcenie metabolizmu mózgu. Ludzie na amfetaminie chudną, bo nie czują głodu. Umierają z wyniszczenia organizmu. W normalnych warunkach mózg pobiera 20% tlenu, a energię podczas wysiłku intelektualnego zużywa jak lokomotywa węgiel... Eddie zapytany przez Loon'a co jest powodem jego nadzwyczajnych możliwości, wprost odpowiada, że leki... Aż się zawiodłem, że był taki szczery... Kolejna rzecz, że kluczem jest dla niego psychologia tłumu, behawioralna teoria inwestowania. Nic nowego nie odkrył, rzucili hasłami dla głupich widzów. Nie da się zbić majątku w krótkim czasie opierając się na tej teorii. Powinien był stworzyć bota, który w ultrakrótkim czasie będzie podejmował wiele transakcji kupna/sprzedaży na raz, np. na różnicach kursowych par walutowych. To co ty ustosunkowujesz, to nadinterpretacja. To tylko kolejny film z Hollywood. Amerykanie kochają takie historie...


A finanse to wielka piramida finansowa, gra o sumie zerowej. Żeby on mógł wygrać, ktoś po drugiej stronie komputera wtopił. To rak toczący ten świat. https://newtimesnews.pl/derywaty-czy-to-jeszcze-gospodarka-czy-juz-kasyno/ Zbyt wielcy by upaść. Sami doprowadzają do kryzysów, a potem ratuje się ich pieniędzmi podatników. Jak nie ma tych pieniędzy, to się je dodrukuje. Czyli i tak podatnik oberwie poprzez inflację. Zresztą banki poprzez kredyty rządzą światem. Bo kto tworzy pieniądz, ten ma władzę. http://www.wykop.pl/ramka/1611529/banki-tworza-pieniadz-z-powietrza/ Rotschild powiedział kiedyś: „nieważne kto rządzi państwem, ważne kto emituje pieniądz”.


Co do tych sztuczek nlp, to znam tylko prawo przyciągania. Wyobrażałem sobie, że wygram kumulację w lotto. Ba! Przed losowaniem miałem już nawet plan co zrobię przez najbliższe pól roku. Miałem 3 trójki pod rząd... Za 4 razem puściłem na chybił. Kasjerka się pomyliła i dała mi dwa takie same kupony, a ja nie sprawdziłem przy kasie. Może w tych niepuszczonych losach była moja wygrana?

ocenił(a) film na 10
no_muzzle

Czytam po zdaniu od razu odpowiadając.

- to świetnie, że jesteś indywidualistą (niezależnym od ludzi i systemów, którymi żyją zamiast własnym życiem). Dobrze być wolnym wewnętrznie i zewnętrznie aby wg. własnych pragnień, wyczucia, bardziej spontanicznie, dla frajdy, radości realizować się (a nie na pokaz, żebrząc uznania, chcąc coś komuś udowodnić albo dla jakiegoś celu, obarczonego ciężarem trudu tylko po to aby czuć się pewnie w tym systemie). Wyzwolić się z tych kręgów zależności to nie lada wyczyn, wymagający myślenia kategoriami własnego dobra, a nie tymi narzuconymi.

Sam wyzwalam się z takiej można by rzec energii walki.
Wychowany przez świat w swego rodzaju etosie wojownika, bohatera, którego przeznaczeniem jest walka..
(oceniając się wg. tego jak i co się wywalczy.
Z taką przypadłością szuka się zwady, gry
konfrontacji, aby dać upust takiej energii).

To był już nawyk, sposób wypowiedzi, nastawienia na forum. Zamiast szukać porozumienia, skupiałem się na różnicach, zakładając, że po drugiej stronie mam przeciwnika reprezentującego jakiś pogląd do zwalczenia.
Co zabawne, jeśli ktoś przypadkiem zgadzał się ze mną
w jakimś wątku, to zmieniałem zdanie podważając jego argumentacje. By znów bawić się dyskusją robiąc z niej rodzaj walki, słownej szermierki (do zmęczenia któregoś gracza -w kilku przypadkach sam niechętnie ale się poddałem).

Uważam, że takie podejście do forum to rodzaj uzależnienia (jak w filie "adrenalina", jak od facebooka itp
-żądza emocji..). Tą wzmianką chciałem usprawiedliwić się i przeprosić za dotychczasowy styl, wypowiedzi.. (właśnie taki nawykowy, mający u założenia konfrontacje zamiast dojście do porozumienia).
Teraz wracam ok. 3 godzinnej wycieczce w lesie, ciesząc się widokami, robiąc zdjęcia i krótkie filmiki na przyszłego bloga.. (z przemyśleniami o wolności od wyścigu szczurów).

Zjadłem obiad słuchając ulubionego audiobooka z pozytywnymi treściami i jestem w świetnym nastroju.
Stąd postanowiłem zacząć doceniać, być zgodnym..
ucząc się słuchać i czytać intencje (a nie przepychając tylko swoje, kontrowersyjne idee... /niczym trollowanie/).

Nie znam się na NLP, byłem na jakby podstawowym kursie, czytając jedną książkę, ale widząc podobieństwa do Huny.
Być może masz racje, że ten zlepek technik niekryjący się pod nazwą NLP jest bardziej nastawiony na komercje..
Bo faktycznie to wyobrażanie sobie linii czasu, czy coś.. na mnie nie działało.

To tyle tytułem wstępu. Zerkając tu i tam pobieżnie..
do zapodanego przez ciebie tekstu, stwierdzam, że to dobry czas na taką zmianę - bo tu i tam podobnie myślę.

Tym czasem zajmę się swymi sprawami, a odpiszę wieczorem przy okazji, gdy już się zmęczę wielkimi porządkami (bo takie mam w planie - od kompa, aż po inwentaryzacje zbędnych rzeczy by pozbyć się ich..)

Jestem na przedsionku jakiejś większej zmiany i postanowiłem zacząć od minimalistycznego stylu
(do tej pory latami niczego nie wyrzucałem:(

Więc do wieczora, dziś lub po jutra -
jak najdzie mnie na spędzenie z godziny lub dwóch na forum (bo pewnie jak zawsze nieco się rozpiszę).

Tymczasem myśl o rezygnacji z walki (i zajmowania się wszelkimi innymi, świata, ludzi sprawami) uświadomiła mi,
że mam własne pragnienia, cele na tan dzień/miesiąc i już nie mogę doczekać się aby zacząć je realizować..
(w formie rozrywki, której do tej pory szukałem min na forum, w filmach, a ostatnio nawet serialu - mimo, że byłem ich przeciwnikiem).

Co do wygranej w totka to bardzo ciekawy temat..
Myślę, że chodzi o nastawienie..
Czy bardziej ceni się to co samemu wypracuje
czy to że otrzyma od tak w prezencie od losu.

Jeśli wszystko jest możliwe to równie dobrze
mogli byśmy w sposób swobodny zarobić tyle
ile byśmy zamierzali wygrać w totka..

Duża wygrana nie przyłożyła by pewności siebie
Trzeba byłoby też opracować strategie, co i jak organizować
aby nie uczynić tego jednorazowym wzniesieniem na wykresie finansowej prosperity. Bo jednak liczy się jakiś stały przyrost dochodów, bo wszystko z czasem można wydać (a podobno rzeczywista inflacja to 8% więc nie ma co liczyć na lokaty - sam po ok. 100 tyś szt. kupił bym x mieszkań na wynajem. Z każdego 2 tyś m-c to nie wiele..
Ale jeśli kupiło by się ich od razu minimum 10 to po 5-ciu latach te dajmy na to nie naruszane 20 tyś m-c z 10-ciu, da kolejny milion zł. Reinwestując go po kolejnych 5-ciu latach będzie się już miało 20 mieszkań generujących 40 tyś. m-c
co jest już wystarczające aby żyć w dużym finansowym komforcie w Polsce, gdyby się nawet resztę wygranej wydało całkowicie przez te dekadę. Najlepiej jednak iść dalej i reinwestować.. wtedy z czasem będzie się dysponować setkami mieszkań z dochodem rzędu setek tysięcy.. Więc w praktyce tak jak by co roku wygrywało się parę milionów i to byłoby najlepsze.. Pomnożyć dobro..
co ciekawe można to zrobić zaczynając od jednego mieszkania kupionego na kredyt.. tak jak robią to niektórzy.

Prawo przyciągania w praktyce wewnętrzna gra uczucia, gdzie chodzi o bycie szczęśliwym teraz tak bardzo jak to tylko możliwe (czyli bez warunkowania się tym co mogło by się zdarzyć jeszcze w przyszłości). Okazuje się, że można bardziej skupić się na tym czego się chce niż na tym co zewnętrzne, że przestanie się zauważać i pamiętać nawet to co się robi.. (bo część czynności wejdzie do podświadomości.. miałem wczoraj takie dziwne doświadczenie kiedy byłem w lesie i zmieniałem czapkę na cieplejszą (po zmroku przyszedł mróz). O czym zaledwie pomyślałem wcześniej, zajmując się mocoweniem światełek bo z lasu wyjeżdzałem na jezdnie mając jeszcze z 5 km do domu. Więc będąc skupiony na planowaniu wieczoru, nie zauważyłem, że to zrobiłem. Niby nic zdjąć kaptur od bluzy, cienką czapkę, wyciągając grubą. Ale jakie było moje zdziwienie, że sięgając by ją zdjąć zorientowałem się, że już mam na głowie tę właściwą. Czyli zrobiłem to wcześniej automatycznie.. czyli podświadomie. Wg. kursów prawa przyciągania można dojść do takiego stopnia wprawy w rożnych dziedzinach, że będzie się miało wrażenie, że rzeczy dzieją się same, automatycznie. Zero trudu itp.:)

Jeśli człowiek wygra w totka od razu tak dużą kwotę, że nie będzie miał powodu do kreatywności w ciągu dekady..
To może w praktyce zubożyć swoje życie..
Ale z drugiej strony gdyby tak wygrać w totka, kupić te mieszkania czy coś.. (co było by formą zabezpieczenia)
i na luzie zajmować się jakimiś ambitnymi rzeczami..
Pracując jak ludzie, ale już nie dla pieniędzy, a dla siebie:)
To było by właściwie podejście - nie zwolnienie się z działań, ale stworzenie swego rodzaju zabezpieczenia
(nie po to aby spocząć na laurach, ale by działać z punktu pewności, pokoju z wielkim zaangażowaniem inwestując w to coś się robi większość uwagi -bez troski i konieczności kalkulacji, ile z tego będzie pieniędzy. Czyli żyć pracując bardziej dla przyjemności.. To było by coś konstruktywnego.

Gdybym wygnał w totka nie wiele bym zmieniał..
Bo podświadomość być może boi się radykalnych zmian.
Czyli realizował bym dotychczasowej przedsięwzięcia
ale bardzo na luzie, jak dziecko bawiąc się
(np. wystawianiem aukcji drogich rzeczy od złotówki
-by się tylko ich szybko, pewnie pozbyć i cieszyć się z dużego zainteresowania zgadując jak w ruletce do ilu cena dojdzie). Póki co liczę się z pieniędzmi, ale biorę je za grę.
(co jednak czasem wiąże się z niepokojem - bo nigdy nie wiadomo, czy coś się uda czy nie). Uczę się postawy luzu,
niezależności, braku przywiązania (eksperymentując trochę). Wg. lekcji prawa-przyciągania warto robić rzeczy głownie dla przyjemności.. (którą jak się zechce można zapewne znaleźć wszędzie - np. w wielkim porządku..
wyzbyciu się starych wszelkich rzeczy i systematyczne zastąpienie ich nowymi, nowoczesnymi, lepszymi
- póki co taką stworzyłem sobie wizje, zabawę w domu).

Ups.. - rozpisałem się, a miało to być tylko nawiązanie do wcześniejszej wiadomości i zapowiedź odpowiedzi któregoś wieczoru (kiedy stracę entuzjazm i znów przylgnę do forum)

użytkownik usunięty
arielos

Oglądałem w ciągu ostatniego miesiąca, dwóch, ok. 10 filmów o tej tematyce (superzdolności) i ten jest zdecydowanie najgorszy. Ja tu bardziej widzę film o samym wpływie narkotyków na umysł, i trochę manipulację widzem, aniżeli film o super możliwościach człowieka, o jego nieograniczonym potencjale, jak może sugerować tytuł. A już tłumaczenie polskie jest żenujące.. Oglądałem jakoś "Lucy", gdzie początek jest nieco podobny, i "Lucy" jest genialne, bo skupia się na możliwościach mózgu, przedstawia ukryty potencjał, ma jakąś głębie przekazu, myśl przewodnią. Natomiast tutaj jest płycizna.

Samo to, że moja siła, energia jest zależna od czegoś, czyni mnie niewolnikiem tego czegoś, i człowiekiem ograniczonym. Prawdziwa siła, moc twórcza, inteligencja, przejawia się na skutek ewolucji świadomości, i wewnętrznej transformacji na kilku poziomach (nie tylko mózgu). Np. w filmie "Lucy" czy nieco starszym - "Powder", ta ekspansja świadomości jest nieżle pokazana, głębsze odczuwanie rzeczywistości, zrozumienie siebie, ludzi, świata, etc. Tutaj tego praktycznie rzecz biorąc nie ma, lub w znikomym stopniu, a na pierwszy miejscu są narkotyki i wizja człowieka, który bez pigułki jest życiowym niedorajdą, a zrozumienie jakie osiąga, wykorzystuje do budowania własnego "sukcesu" życiowego, który jest niczym zamek z piasku..

Mam też nieco wrażenie, że ten film jest trochę manipulacją nieświadomym widzem. (komentarz wyżej: "Dla mnie film dobry, pokazuje przyszłość ludzkości, jak kogoś będzie stać sobie ulepszy mózg, będzie mądrzejszy, wszczepi nowe serce, a na końcu stanie się bliski bogu(dzięki postępie nauki)" - bez komentarza!!!)
Bo to co autor zyskuje, to bardzo pozorne powodzenie, bardzo pozorny sukces i na pewno na nikim nie zrobi to wrażenia, poza człowiekiem.. ograniczonym?
Moja ocena to 3/10. Jedyne co ratuje ten film, to postać Carla. Biznesmen, który doszedł na szczyt poprzez ciężką pracę, i który jest o wiele bardziej pewny siebie, stabilny i opanowany, niż Eddie, który nawet po pigułce jest pełen strachu o siebie i swoją przyszłosć (czyli za pozorną mocą kryje się głęboka słabość, za sukcesem kryje się glęboka porażka)

Gdyby ten wątek rozszerzyć, niejako bardziej uwypuklić, przedstawic go głębiej, psychologicznie widzowi; na zasadzie, co woli: coś autentycznego , osiągniętego ciężką pracą, choc może nie tak "spektakularnego", ale co przynosi trwały owoc, czy iluzja sukcesu, pozorna siła, łatwo zdobyta, nad którą wisi znamię upadku... Tak to bym widział zamiast tego wątku narkotykowego, i byłoby o wiele ciekawiej. Jeszcze przedstawić to uniwersalnie, jako parabolę czy alegorię, bo często spotykamy się z podobnymi wyborami w życiu, np. żeby poderwać dziewczynę, "zdobyć" znajomych czy osiągnąć jakiś sukces zawodowy, jakimś tam tanim chwytem, przynoszącym krótkotrwały sukces, ale sprzedając 'siebie', czy być autentycznym i stworzyć prawdziwe relację, wymagające od nas pracy nad sobą, czy osiągnąć pozorny sukces, za niską cenę, co niewątpliwie jest pokusą człowieka słabego, lecz bez rzeczywistych fundamentów, czyli coś nietrwałego, bez głębi, etc.
A straty, przy wnikliwej analizie, nieskończenie przewyższają złudny zysk...

Samo słowo "boskość', jeszcze poświęce temu dwa słowa, bardziej zakłada, że moc twórczą nigdy nie wykoszystujemy dla siebie, a dla dobra całości (sama potrzeba czegoś dla siebie i boskość wykluczają siebie), dlatego, że będąc jednością z tym co daje energię wszystkiemu, co jest właśnie "boskością", sami nie potrzebujemy niczego, a naszą naturą jest obdarzanie innych tym, czym w zasadzie jesteśmy, w akcie czystej miłości, ku radości całego istnienia, nie robiąc nic, a tylko będąc tym czym jesteśmy, co samo w sobie czyni nas wolnym w sensie absulutnym i zmienia nasz wewnętrzny "status", z żebraka na króla.
Natomiast tutaj mamy coś przeciwnego zupełnie.. (dlatego jest to bardzo tania manipulacja i płycizna)

ocenił(a) film na 7

Jako film nie jest wcale zły, ale rewelacją też nie można tego nazwać. Niestety nie zawiera żadnej mądrości życiowej ani żadnego morału. Bohater osiąga cel praktycznie bez żadnych zmagań i problemów, a niestety rzeczywistość jest inna. Najlepsze film o determinacji to raczej "W Pogoni za szczęściem" i "Puncture"

użytkownik usunięty
amy_li567

W tym rzecz, że on żadnego celu nie osiąga, a jedynie iluzję celu, iluzję sukcesu. Wszystko w każdej chwili się może rozsypać, a bohater ląduje na samym dole. To nie jest sukces, to jest upadek. To tak jakby ktoś całe swoje życie oparł na kłamstwach i sukces zbudował na samym kłamstwie. I całe życie żył w lęku, że pewnego dnia wszystko wyjdzie na jaw i wszystko się zawali w jednej chwili jak domino. Tak to właśnie wygląda. Widzimy to w paru scenach. Tu praktycznie nie ma pokazanych żadnych wartości, przeciwnie, mam wrażenie, że autor filmu uwierzył w tą iluzję i jakby starał się zasugerować widzowi taką naiwną puentę, że to jest sposób na sukces.

Co do determinacji obejrzyj sobie np. "Siła spokoju", jak nie widziałaś.

ocenił(a) film na 7

Dzięki za sugestię :)

ocenił(a) film na 4
arielos

Dokladnie. Idiotyczny motyw z piciem krwi calkiem zniszczyl mi ten film. Spodziewalem sie czegos na miare Adwokata Diabla polaczonego z Zakochanym bez Pamieci a dostalem sredni film. Totalnie plaski w wydarzenia. I model filmu Hitchcocka - ten sie pewnie w grobie przewraca.

ocenił(a) film na 7
arielos

Następnym razem szykuj się na niewypał . Będzie mniejsze rozczarowanie .

ocenił(a) film na 7
arielos

Jak do czegoś takiego można podchodzić aż TAK poważnie? Przecież to się traktuje jak przegląd hyperreala: dla beki, jaj, zwały (jak również zwału), wypełnienia leniwej niedzieli po emisji Familiady, z braku lepszych perspektyw, prądu albo - co chyba najgorsze - internetu; krótko mówiąc, celem przetrzymania doopy w jednym miejscu oraz okazyjnego uśmieszku z tekstów typu "mamo, zbadałem temat guza cioci Helenki..". Owszem, po 30 minutach człowiek zaczyna się nudzić, ale czyż nie trenuje się cierpliwości, by osiągnąć wyższe cele duchowe (patrz: mnisi buddyjscy) :D
Ps. Chybaście (nie piję tutaj konkretnie) się nastawili, że skoro adaptacja, to musi być ze dwadzieścia warstw symboliki, ze trzy deko alegorii i kilka nadrzędnych metafor paralelnych będących w istocie dogłębną analizą egzystencjalnych dylematów człowieka.. bo nie pojmuję tej powagi. Dystans czyni człowieka (chwilami) rozumnego. Dziękuję za uwagę:)

ocenił(a) film na 7
arielos

Ależ tu się dyskusja wywiązała. Ja tylko napiszę, że fajnie mi się film oglądało, a dodatkowo wyczułem wagę problemu. Więc co mam się czepiać filmu. Dodatkowo super odegrana główna rola. Jest dobrze.

użytkownik usunięty
arielos

Ty nawet w języku polskim nie potrafisz pisać.

arielos

Niestety, ale żaden film na świecie nie sorswi, że uwierzę w jakiekolwiek magiczne "tabletki". Aż prztkre, że Cooper grał w tym filmiwe, że tabletki o narkotycznym działanuu są reklamowane jako coś co rozwiązuje wszystkie problemy. Cóż, chyba jestem "starej daty" i wierzę, że ciężką pracą, lub ogólnie pracą można osiągnąć wiele, a nie łykając jakiś szajs. Nie-po prostu nie popieram i aż szkoda tych nastolatków co kupią idee tego filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones