Idąc wieczorem do kina miałam beznadziejny nastrój.Nie nastawiałam się na nic wielkiego...i tutaj po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu,że warto czasem być znudzonym pesymistą,by w końcu doznać miłego zaskoczenia (a nie na odwrót),bo film okazał się naprawdę bardzo dobry.
Myślę,że tych,którzy filmu jeszcze nie oglądali,nie trzeba długo namawiać.Rewelacyjna fabuła,Jim Carrey w roli głównej i świetny klimat to tylko początek wymieniania,bo tak naprawdę każdemu co innego się spodoba (albo i nie).
Ja w każdym razie - jak pewnie przypuszczacie - wyszłam z kina ze 100% uśmiechem.
Ja mówię TAK rewelacyjnemu filmowi,to moje mocne odczucie po seansie.
Mam nadzieję,że dołączy się do mnie jeszcze nie jeden Yes Man.
Aha,zapomniałabym.Uważam,że każdy fan Harry'ego Pottera powinien być w pełni usatysfakcjonowany ;).
Jeżeli można spytać. A czemu fan Harrego Pottera;>? Jeszcze nie oglądałem filmu więc się pytam:p
Jest tam motyw z balem przebierańców, na który główny bohater przychodzi przebrany właśnie za Pottera. Pozdro.