Cudowny skok małym Matizem z trzeciego (?) piętra to lepsze niż przeskok Suzuki ponad figurą Papieża w wykonaniu naszego rodaka xd
W tym momencie wreszcie (OK, mało oglądam kina akcji) wiedziałam, że mamy do czynienia z (całkiem udanym) pastiszem i nic nie można tu brać serio. Tzn. w scenie z turystami błysnęło mi, że to cytat z "K2" (a i wcześniej zobaczyliśmy przecież twarz Jokera...), ale wciąż nie miałam pewności, zwłaszcza po dość obrzydliwych scenach więziennych...
Pomysł na postać niepozornego adwokata z urzędu, który okazuje się master mindem - bardzo dobry, podobnie jak mechanizm wrabiania w zabójstwa niewinnych ludzi (mechanizm, bo sama idea trochę bez sensu - przy tym samym nakładzie sił można pewnie byłoby "zniknąć" trupy...)
Chang Wook Ji (nie będę udawać, że obejrzałabym ten film, gdyby go tam nie było) żongluje tym samym zestawem środków aktorskich co w "Healerze", chociaż gra superbohatera z nieco mniejszym przekonaniem - a szkoda, bo najlepiej się go ogląda, jak skutecznie kopie tyłki... Bo co prawda zwykły chłopak z niego, ale kadra narodowa w taekwondo jednak do czegoś zobowiązuje - na przykład do niegarbienia się xd
Podsumowując: wątki komiksowe niezłe (w tym znakomita scena w ciemnościach), aktorstwo niezłe, ale i tak moim bohaterem został Matiz.