Jeden z najlepszych wojennych filmow.
Oczywiscie John wymiata jak neo w matrixie momentami no ale co, mial zginac w 5 minucie zeby bylo "realistycznie" ? :)
Nie zgodze sie z reszta komentarzy ze to kolejna zwykla sieczka.
Poprzednie czesci Rambo niezbyt do mnie trafialy. Milo sie ogladala bedac nastolatkiem, podobnie jak Rockiego. Ale zarowno ostatni Rocky jak i ostatni Rambo milo mnie zaskoczyly.
W Rocky Balboa Sly nie jest w koncu niezwyciezonym pakerem ktory biega po ringu i zalicza setki uderzen w glowe po ktorych ma ledwo spuchniete oczka.
Jest taki... zyciowy :) O byciu rodzicem, o zyciu, marzeniach, nadziei, czasem porazce.
Ten film tez jest "inny". Zal mi troche ludzi ktorzy po ogladnieciu mowia "fajnie zabijal ale nic wiecej, jak zwykle przesadzone blah blah".
Jesli nie wyniesliscie z tego nic wiecej to trudno, przykro mi, Wasza strata.
A czy film nie jest realistyczny... Postac glownego bohatera - racja.
Ale okrucienstwa wojny to fakt. Piszecie dzisiaj na forum jaki Rambo jest beznadziejny a w tym samym czasie gdzies na swiecie dzieja sie takie akcje, typu akcja w filmie z wrzucaniem dziecka w plomienie.
Moze ten film jest tez o tym, hmmmm ? Nie tylko o rambo robiacym masakre w jakiejs filmowej dzungli ?
Jest wiele naprawde dobrych momentow w tym filmie. Slowa Johna na poczatku ze niczego nie mozna zmienic.. a potem ta koncowka kiedy stoi na wzgorzu niczym jakis bog wojny, kiedy ta lekarka patrzy na niego, wyraz ich twarzy, muzyka (swoja drogą genialna).
Oczywiscie wszystko troche przekoloryzowane no ale to amerykanskie kino a nie czeskie. I moim zdaniem wlasnie tak powinno byc.
Kazdy wyniosl z filmu cos innego, zaleznie od inteligencji, wrazliwosci i mentalnosci.
Moja ocena 10/10