Rambo to Rambo. Jaki ma być każdy wie i z tej roli wywiązuje się wyśmienicie. Bardzo podobało mi się oddanie brutalności w tym filmie. Dosłowne i szczegółowe ale kamera nie rozwodziła się nad każdą urwaną kończyną bo to nie o to chodziło. Mamy więc w ułamku sekundy pokazaną scene urwania głowy przez pocisk i kamera momentalnie wędruje w inne miejsce - bardzo mi się to podobało. Jednak film zbyt krótki jak na tę ilość akcji. Po finałowej scenie walki żołnierzy z rebeliantami byłem przkonany że do końca jeszcze daleko daleko a tym czasem Rambo zabił Generała i koniec. Także zostaje pewien niedosyt. Ale i tak bardzo poztywne wrażenie na mnie wywarł.
Odrazu do wszystkich "recenzentów" i "krytyków" (cudzysłów nieprzypadkowo) - To jest Rambo a nie kino niezależne więc darujcie sobie wywody nad tym jaki to bezwartościowy obraz itd, bo sami się na pośmiewisko wystawiacie. To samo z argumentami że do tylko o hajs chodzi - i co z tego? nikt wam za to płacić nie każe. a ponadto film wart jest obejrzenia i wcale też nie jest to takie bezmózgie kino.