W czasach, gdy w wyniku serwowanych przez media okrucienstw, relacji... itp., czlowiek jest sukcesywnie znieczulany na swiat otaczajacy, film symboliczny moze nie poruszac az tak, jak mogl to robic lat temu dwadziescia.
"Johny" jednak porusza. Pomimo sredniej jakosci technicznej - z drugiej strony to film z czasow pierwszej wojny swiatowej, wiec mnie to pasowalo - film wciaga, rozdrapuje, zmusza do myslenia.
Jak dla mnie powinien byc filmem jak najbardziej dostepnym, a nawet "instruktazowym" dla wszelkiej masci fanatykow: religijnych, militarnych, politycznych. Pokazuje glupote ludzka w sposob prosty, szczery i mocny. Pokazuje jej skutki, jej bezsens i niebezpieczenstwo.
Prośba.
Mam prośbę dotyczącą filmu "Johnny poszedł na wojnę", skoro już udało Ci się go obejrzeć (zakładam, że nie było to z wypożyczalni kaset ;) - czy mógłbyś się skontaktować ze mną? Adres: miki_olsz@NO-SPAM@poczta.onet.pl - oczywiście wyrzuć z adresu NO-SPAM@. Będę bardzo wdzięczny.