Spodziewałem się, że nowy film z serii po wielu latach przerwy będzie jakąś wydmuszką z marnymi efektami komputerowymi i jakąś ckliwą historią miłosną w obliczu kolejnego, naciąganego i powtarzalnego scenariusza ale bardzo mile się zaskoczyłem. Fakt, wątek miłosny tu jest ale nie stanowi rdzenia fabuły. Same dinozaury wyglądają naprawdę świetnie mimo że postawiono tu już całkowicie na efekty komputerowe, nie ma tu znanych z poprzednich odsłon animatronów, także pod tym kątem duży plus. Sama fabuła tchnęła trochę świeżości w ten świat, który fabularnie w 2 i 3 części był już mocno naciągany i pozbawiony jakiegoś czaru. Jurassic World niby ma tu wątek nowego dinozaura jak w 3 części ale sama otoczka fabularna jest znacznie bardziej kreatywna i kwestia stworzenia nowego Parku Jurajskiego jako atrakcji turystycznej w pewnym sensie pozwoliła na zaczęcie serii od nowa. Aktorsko bardzo nieźle, Chris Pratt i Bryce Dallas Howard grają tu pierwsze skrzypce i świetnie ze sobą współgrają. Młodsze czyli Nick Robinson i Ty Simpkins również wypadli przekonująco, mimo że są w dużej mierze bardziej motorem popychającym do działania główną parę aktorską. Generalnie uważam, że 14 lat przerwy pozwoliło na odetchnięcie od serii i Jurassic World będąc pierwszym filmem po tak długiej przerwie nadał serii nowy tor. Byłem sceptycznie nastawiony na nowe filmy ale po sensie Jurassic World mam ochotę obejrzeć sequele.