tyle osób nie rozumie, że ten film jest po prostu o ucieczce od beznadziei? Takiej współczesnej generacji X. Jest w tym filmie taki ładunek tragizmu, że po obejrzeniu go po raz pierwszy musiałem - naprawdę - ładną chwilę dochodzić do siebie. Chcę zaznaczyć, że te wszystkie "kontrowersyjne sceny erotyczne" są tak naprawdę antyerotyczne i aseksualne. Świetnie i dobitnie ukazują desperację bohaterów - bądź co bądź - młodych. O wiele za młodych, by im się ta ucieczka w prawdziwy świecie udała.
A poza tym - film fenomenalny.
Nie żartuj sobie, filmów o ucieczce do beznadzei jest kilka i to dobrych, a Ken Park to krótko mówiąc gó/wno.
I nie myśl, że nie wiem o co ci chodzi, po obejrzeniu tego filmu miałam odczucie, że reżyser zechciał pokazać dno, w jakim bywa, że tkwi współczesna młodzież i jednocześnie zawrzeć kilka erotycznych scen, żeby było "ostro", "szokująco" i "naturalnie" - ale nie wyszło mu to zupełnie.
Jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś za fenomenalny uważa badziewny Dziennik nimfomanki, ale jak ktoś pisze, że Ken Park jest "fenomenalny", to po prostu śmiać mi się chce!