Według mnie dwójka jest zabardzo przegadana. Jest tylko bla bla bla bla a do tego żeby te dilogim były interesujące dla mnie nie były :( Świetna muzyka ale to akurat jest wiadome i kilka efektownych scen. Jak dla mnie nuda. Jedynka była lepsza. Jak mam oceniać Kill Bill`a jako całość to mi wychodzi piękna sredia 5/10 Więc ogólnie ok ale uważam że pana QT stać na dużo więcej
Właśnie ze względu na te dialogi uważam, iż część druga była lepsza. Rozmowa Budda ze swoim szefem, Panny Młodej ze swoją niedoszłą zabójczynią albo monolog Billa o superbohaterach to coś świetnego. 8/10 (część 1 7/10)
zgadzam się z przedmówcą. Widać, że Tarantino lubi robić filmy i rozumie je lepiej niż niejeden reżyser z prestiżowej szkółki. dialogi w drugiej części to praktycznie 2/3 filmu i dobrze Bo to na nich on się praktycznie opera. rozmowa Buda z szefem czy Buda z Czarną Mambą tuż przed zakopaniem żywcem są świetne i oddają cały kunszt Tarantino. Niby taka rozmowa o niczym a nie można oderwać oczu! Coś świetnego!A skoro uważasz, że druga część jest przegadana to już dawno nie oglądałeś chyba obrad sejmu...ave
"Jestem zabójcą. Morderczym skurwielem, wiesz o tym. I trzeba liczyć się z konsekwencjami, gdy się morderczemu skurwielowi łamie serce"
Końcowy dialog Mamby z Billem to mistrzostwo świata.
Kill Bill 1 i Kill Bill 2 to dwa rożne filmy, których NIE MOŻNA PORÓWNYWAĆ!!!. Pierwsza część to pastisz filmów Kung - Fu, natomiast część druga to pastisz dramatów. Obie części są jak dwie strony tego samego medalu, a kto tego nie rozumie ten trąba!
Pozdrawiam
A kto Ci powiedział że nie można ich porównywać? Że się od siebie bardzo różnią to nic nie znaczy. Jeden jest bardziej nastawiony na akcje drugi na wyjasnianie wątków fabularnych ale dopiero razem tworzą całość. Więc jak dla mnie mógłby to byc jeden film pt. Kill Bill i w tedy napisał bym że pierwsze 1,5h filmu jest niezłe a drugie nudne ale jako całość jest OK. I nie wazne jest czy to jest pastisz filmów kung-fu czy innych. Ocenaim film jak sie go ogląda.
I właśnie o to chodzi, że obydwa filmy mają różne klimaty i jak by się je połączyło to by wyszedł film jak dla mnie strasznie niespójny... obie części odnoszą się do innych tradycji kinowych i gdyby je w takiej formie jak to przedstawił Tarantino umieścić w jednym filmie powstała by jedna wielka dziwna kupa... a tak mamy dwa filmy- skądinąd świetne- tworzące całość i składające się na dwie strony medalu...jak dla mnie złotego...ave