A właściwie to 0/10 i 10/10 w jednym. Z jednej strony epatowanie okrucieństwem, co dla mnie jest nie do przyjęcia, z drugiej - zabawa samym kinem z jego schematami, muzyką i obrazem.
Miałam nie oglądać vol.2 ale pierwsza część się zakończyła w taki sposób że...właściwie trzeba było to zrobić. Reżyser zrobił takiego psikusa, że wyreżyserował film jakby w dwóch tomach, vol. 2 nie jest kontynuacją (jak w np. w przypadku Desperado 1 i 2) ale drugą częścią. Muszę przyznać że dwójka jest zdecydowanie mniej krwawa ale też nie tak pomysłowa jak jedynka.