Naprawde zastanawiam się nad tym co ludzie widzą w tym filmie.
2 część jest tak samo GŁUPIA jak 1. Tragedia!
No właśnie, też właściwie nic prócz hektolitrów "krwi" w tym nie zauważyłam, chociaż sam pomysł na fabułę był całkiem niezły. Szkoda, że został "zalany"!:)
Wejdzcie na forum o Tarantino i poczytajcie opinie na forum, gdzie wasz kolego również nie go nie pochwala i przeczytajcie trochę opinii moich kolegów, którzy trafnie to zdanie obalają.
Żeby docenić Tarantino trzeba wiedzieć o kinie troszkę "Ponad program"
Pozdrawiam
Jeśli byłbyś tak łaskawy, podaj link do konkretnego tematu, zamiast się dowartościowywać nieistniejącą wiedzą tajemną...
No właśne "Ponad program", tego słowa mi brakowało. Nie wnerwiam się już na antyfanów Kill Billa, bo widać, że o kinie wiedzą tylko tyle co im w telewizji puszczają.
Sorry, że nie podałem wcześniej, ale nie miałem akurat w schowku i musiałbym wyłączyć pisanie.
http://www.filmweb.pl/topic/139993/Totalna+pora%C5%BCka.html
Temat zrobił się dosyć obszerny, ale jak ktoś naprawdę chce się dowiedzieć o co chodzi to warto przeczytać.
Filmy Tarantino to nie jest bijatyka i krew. To parodia, zabawa, śmiech, nowarotwo, muzyka, reżyseria i wiele innych. On nie robi niedzielnych filmików, dlatego ten, kto nie czytał i nie wie trochę więcej o kinie i jego podstawach nie docenia Tarantino. Kiedy oglądałem w młodości jego filmy też wydawały mi się średnie. Im więcej wiem o filmach tym są genialniesze dla mnie tak jak Tarantino.
POZDRAWIAM
Generalnie nie znalazłem tam nic, czego bym wcześniej o kinie nie wiedział. Pomijając już to, jak wiedza o kinie ma wpływać niby na odbiór filmu. Argumenty zawarte pod linkiem, który podałeś, sprowadzają się do podawania ogólnikowych informacji przez fanów tworczości Tarantino. Obie części "Kill Billa" obejrzałem i oceniłem niedawno. Drugą postrzegam dużo lepiej, jestem świadom tego, że filmy te nie zostały nakręcone na poważnie, ale nie zmienia to faktu, że pierwsza część "KB" nie wyszła Panu Tarantino, gdyż po prostu w wielu aspektach przesadził, poza tym naśladownictwo innych nie zawsze wychodzi na dobre jego filmom.
Abstrahując od tego, uważam Tarantino za lepszego scenarzystę, niż reżysera, co udowodnił pisząc znakomity scenariusz do "Pulp Fiction" :)
Acha, przeczytałem tylko początek tematu - gdzieś tak do 10-12 postu, ale wobec powtarzalności argumentów, zrezygnowałem z dalszej eksploracji...
Parodiuje te filmy, za jakie Ty postrzegasz KB. Te, gdzie Steven Segal albo Bruce Lee rozwala 100 kolesi, albo chińskie anime i gore gdzie z przeciętego palca krew tryzka jak z węża ogrodowego i to ma być straszne. U Tarantino to jest śmieszne.
Zgodzisz się chyba ze mną, że parodiowanie jest pewną formą naśladownictwa, tylko że troszkę "skrzywioną" ;)
Bliżej mu raczej do naśmiewania się, a nie naśladowania. Ale rozumiem o co chodzi.
Nie, ja nie nie postrzegam KB jako "poważnego" filmu - pisałem wcześniej, domyśliłem się, co parodiował Q.T., ale to wcale automatycznie nie oznacza, że parodie w wykonaniu tego Pana, choćby nie wiem, jak bardzo celowe, musiały ze sobą zagrać i złożyć się na dobry film ;)
PS. Odpowiedzi źle się dopasowały do Twych postów, ale to wina portalu - ale myślę, że nie powinieneś mieć problemu z określeniem, która odp. jest do czego ;) Pozdrawiam :)
Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że krytycy rzadko kiedy miewają rację, a poza tym nie obchodzi mnie ich zdanie :)
Dałem sobie radę:)
Nie musiały się złożyć, ale się złożyły. Widać, że oprócz genialnego wręcz scenariusza, świetnrj gry aktorskiej jest muzyka i widać, że ktoś się naprawde przyłożył do tego filmu.
Tarantino ma swój świetny własny styl, który próbowało już naśladować wielu, ale im się nie udało. Niepowtarzalne klimaty, specyficzny humor i akcja. Reżyseria również świetna.
Nikt mnie nie przekona, że Tarantino jest cienki. Jeden z moich ulubionych reżyserów.
Widzę, że podchodzisz do filmu głównie jak do rozrywki, a nie jak do sztuki i pasji. Nie mam oczywiście tego za złe, bo nie każdy musi być kinomanem.
Ciekawa ta ostatnia wypowiedź, nie powiem (trochę bym z nią popolemizował) ;) Co ciekawe, moi znajomi ciągle mnie wyzywają od jakichś kinomanów i koneserów, dziwne to (do tego jeszcze sam czasem kręcę filmy) =]
Wytłumacz im ;]
Nie twierdzę, że Tarantino ogólnie jest cienki, tylko że w tym konkretnym przypadku doszła zasada "co za dużo, to niezdrowo". Według mnie sukces filmu i poklask dla niego nie byłby tak wielki (o ile w ogóle jakiś by był), gdyby nie był sygnowany nazwiskiem Tarantino.
Domyślam się, że jesteś jednym z jego fanów, którzy złego słowa o swym idolu powiedzieć nie dadzą - to jednak masz u mnie plus za kulturę Twych wypowiedzi (zajrzyj sobie na mój temat na "KB 1" i zważ, jakie świadectwo Quentinowi wystawiają niektórzy jego fani, a konkretnie to jeden - łatwo zauważyć, podaję link, coby nie być niekonsekwentnym)...
http://www.filmweb.pl/topic/599894/Padaka.+I%27m+gonna+kill...+Bill...+%26+Taran tino.html
Jeśli tak to zwracam honor. Poprostu przeczytałem na Twoim blogu, że oglądasz filmy dla rozrywki, a jeśli poszytał byś kilka książkek o historii filmu i scenariuszu to z pewnością wiedziałbyć o czym mówię.
Nie jestem konkretnym fanem Tarantino tylko każdego dobrego reżysera.
POZDRAWIAM
Ps. Bez kultury trudno by było wymienić opinie. Ja tylko podaję swoją i próbuję przedstawić swój tok rpozumowania innym.
Nie no generalnie miałeś rację. Filmy oglądam głównie dla rozrywki. Myślę, że każdy film jej dostarcza... w mniejszym lub wiekszym stopniu, ale ja je głównie traktuję jako przepustkę do innej rzeczywistości...
W kwestii sztuki... trudno by było, abym uznał za nią pierwszą część "KB" (sikającą krew już dużo lepiej parodiował Monty Python), dla mnie to jest ukrywanie niedoróbek realizacyjno-scenariuszowych i przesadzonej głupoty za "gardą" artyzmu. I nawet poczytanie trzech ton książek o historii kina (choć czasem coś poczytam na ten temat) nie zmieniłoby mojego zdania...
Pozdrawiam raz jeszcze =]
Jasne, że nie spodobałoby Ci się tylko dlatego, że przeczytałeś coś tam o filmie, ale zmieniłbyś z pewnością zdanie o twórczości Tarantino. Wszystko może się nie podobać, ale trzeba to docenić, jeśli na to zasługuje.
Odnoszę wrażenie, że w ogóle nie czytasz tego, co piszę, a to już niepokojący objaw i zaczynam żałować, że dałem się wciągnąć w dyskusję...
Powiem wam moje zdanie:
kill bill dla mnie powinien dostać ze 6/10
Odrazu widać że Uma nie umie sztuk walki (Kung-fu, walka kataną), wkurzają błędzy logiczne( skoro paj mej żył 1000 lat to czemu ktoś wpadł po tych 1000 latach by go zabić przez otrucie?)
zasługuje na tą ogcene gdyż wydano na niego ciężkie pieniądze i trzyma poziom estetyczny.
Morał: lepiej obejrzyjcie filmy z Brucem Lee!!!