. i przyznam szczerze jestem pod wielkim wrażeniem. Ten film jest jak jaśniejąca gwiazda na czarnym, nudnym niebie z Hollywood. Hmm ;-)) Kill Bill to wspaniały hold złożony największym filmom wszechczasów. Tarantino dał wyraz swemu uwielbieniu do takich gatunków filmowych jak spagetti western i produkcje karate z lat 70tych made in hongkong czy jakoś tamtych stron ;-)) i zrobił to w sposób doskonały. Zabawa kamerą, heh te ostre zbliżenia na twarz bohatera ach to poprostu trzeba kochać. No i nie mógłbym nie wspomniec o dialogach. Ten element twórczości pana Q. zasługuje na szczególne uznanie. Dobrze scharakteryzowało to zagadnienie zdanie z jakiejs recenzji filmów QT " niebanalne rozmowy o hamburgerach w oparach absurdu..." no i to juz wszystko pozdro for all ;-))) ciekawe czy wiecie skąd tarantino zaczerpną wątek z miastem El Passo???heh wiecie????