No cóż... Pierwsza część nie była rewelką, ale i tak była o niebo lepsza od dwójki. Druga część zrobiła na mnie wrażenie jakby Q.T. momentami nie wiedział co zrobić, żeby wypełnić czas, który zaplanował. Zawsze było tak, że strzelba wisi na ścianie po to, by ostatnim akcie wystrzelić... a tu mieliśmy miecz na Billa i praktycznie nie było finałowej sceny walki na miecze. Reasumując: zawiodłem się.
Ależ dwójka jest właśnie fantastycznie wypełniona - niebiańskim klimatem, perlistymi dialogami.
Właśnie to ma w sobie QT, że zaskakuje – i udało mu się zaskoczyć nawet Ciebie – czekałeś na przysłowiowy wystrzał, a tu tylko precyzyjne uderzenia opuszkami palców...
Czyż nie pięknie pomyślane?
Zresztą krótkie starcie na miecze też było – chyba nie przeoczyłeś precyzji, z jaką Kiddo ubrała miecz Billa w pochewkę.
Piękne wysublimowane widowisko!