To jest z pewnością film dla miłośników twórczości Allena. Akcja dzieje się oczywiście w Nowym Jorku w 1940 roku. Towarzyszy nam sentymentalny klimat czasów jeszcze przedwojennych (dla Amerykanów).
Allen gra CW Briggsa agenta dochodzeniowego w sprawach o wypłatę ubezpieczeń w przypadkach kradzieży cennych, ubezpieczonych przedmiotów. Odnosi sukcesy i jest lubiany przez kolegów, oprócz jednej seksownej koleżanki. W biurze kilka miesięcy wcześniej pojawiła się nowa pracownica Betty Ann, grana przez Helen Hunt, z którą to Briggs wchodzi w ciągłe awantury. Oboje nie znoszą się wzajemnie.
Pewnego wieczoru pracownicy agencji spotykają się wieczorem w klubie, aby uczcić urodziny jednego z kolegów. Atrakcją wiecoru jest występ hipnotyzera, który wciąga do zabawy CW i Betty Ann. Demonstruje na nich swoje umiejętności. Sprawia, że na krótką chwilę para ta jest w sobie bezgranicznie zakochana. To wydarzenie zmienia życie obojga...
Zalecam nie czytać w recenzjach co się stanie dalej, bo sama nie wiedziałam (a większość recenzentów posuwa się dalej niż ja) i miałam przez to większą frajdę. Nieźle zagrany przez parę głównych aktorów, oprócz Allena i Hunt występują jeszcze Charlize Theron ( w ponętnej roli niczym Lauren Bacall w "The Big Sleep", a uczesanie ewidentnie przywodzi na myśl Veronicę Lake i oczywiście Kim Basinger z "LA Confidential"), Elizabeth Berkley i Dan Aykroyd.
Film ogląda sie dobrze, jest sympatyczny, z humorem i stylem. Jednak nie jest to szczytowe osiągnięcie Allena. Ta romantczno-kryminalna komedia, jak ze złotych lat Hollwoodu, od pewnego momentu jest całkowicie przewidywalna, a szkoda. Allen przyzwyczaił mnie do ciekawej i rozwiniętej fabuły, często do rewelacyjnch popisów aktorskich nawet w małych rólkach ( jak to było "W strzałch na Broadwayu" czy "Sweet and Lawdawn"), tutaj jest słabiej.
Słyszałam zarzuty, że Allen jest za stary aby grać faceta, któremu Charlize Theron wchodzi do łóżka. Myślę, że to przesada, większość jego komedii jest z przymrużeniem oka, i do tego też tak należy podejść, poza tym dla fanów nie jest to problem, bo Allen nigdy pieknością nie grzeszył (nawet za młodych lat), więc właściwie nic się nie zmieniło. :) Jeżeli się go uwielbia to z pewnością nie za wygląd. :)