Lubię ten film ze względu na kilka fajnych tekstów, dość przekonywującego Jacka Federowicza, grające tam Tajfuny (mowa o graniu na instrumentach i w filmie) i kilka innych muzycznych zdarzeń, choć absolutnie nie działa na mnie ani taniec, ani śpiew Bohdana Łazuki. Jeśli ktoś chce poznać lub przypomnieć sobie jak wyglądało muzyczne lato w PRL-u, to polecam.