O tym filmie słyszał już chyba każdy, na pewno będzie o nim głośno za miesiąc, rok i jeszcze dłużej....na pewno wiele osób będzie o nim rozmawiać latami, ale czy sam film jest wart aż takiego rozgłosu??....mnie się wydaje że nie. Choć nowe dziecko Rona Howarda trwa dwie godziny z kawałkiem to i tak ilość, scen i różnego rodzaju zagadek jest po prostu za duża. Niby ciągle coś się dzieje, poznajemy nowe wątki, ale co z tego jeżeli to jest strasznie nudne. Zawiodłem się bardzo na muzyce.....spodziewałem się czegoś mocniejszego, bo te dźwięki były mało oryginalne. Kolejnym słabym punktem filmu jest aktorstwo, ale nie do końca. Tom Hanks i Audrey Tautou w ogóle nie pasowali do tych ról, nie ubliżając żadnemu z nich. Jedyną postacią będącą czymś ciekawym i miłym dla oka jest Silas. Musze przyznać jedno, jest to film, który miał trafić do ogromnej grupy widzów, ale nie z takimi dialogami. Są płytkie i nie trzymają się troszku kupy. Wizualnie film prezentuje się całkiem, całkiem, ale całą ta historia jakoś nie trafiła do mnie. Wydaje mi się że oglądanie tego filmu nie ma troszku sensu, jak wszyscy od początku znamy ponad 3/4 opowieści.
Podsumowując - zabawa 30%, nuda 70%

3/10