Król Artur: Legenda miecza

King Arthur: Legend of the Sword
2017
7,0 113 tys. ocen
7,0 10 1 113247
6,3 39 krytyków
Król Artur: Legenda miecza
powrót do forum filmu Król Artur: Legenda miecza

gdyby młody James Keziah Delaney jako król Artur trafił do świata "Gry o tron" pozbawionego erotyki? To pytanie zadał sobie Guy Ritchie i od razu postanowił na nie odpowiedzieć w typowym dla siebie stylu. Mamy więc wartką akcję, dobrze znany z wcześniejszych filmów, lekki i dowcipny klimacik gangsterskiego Londynu oraz dających się lubić bohaterów. Niestety ze względu na materiał źródłowy zabrakło najważniejszego elementu tej mieszanki czyli pokręconych i nieprzewidywalnych twistów fabularnych. Ritchie co prawda próbuje przykryć ten niedostatek stosując charakterystyczne dla siebie przyspieszone retrospekcje i skoki akcji ale niestety wychodzi to słabo. Odnosi się wrażenie jakby materiał nakręcony z myślą o serialu na siłę próbowano upchać w dwugodzinny film. Przedstawiona z ogromnym rozmachem wyprawa na Mroczne Ziemie, podczas której dochodzi do przemiany Artura i która sama w sobie byłaby już tematem na film, a przynajmniej odcinek serialu, została przycięta do UWAGA! 6 minut. Takie zabiegi skutecznie zagęszczają akcję i dodają dynamiki ale nie służą opowiadanej historii. Trochę nie rozumiem tego zabiegu biorąc pod uwagę, że przez podtytuł i otwarte zakończenie twórcy dają wyraźny sygnał, że możemy się spodziewać kontynuacji. Wygląda więc na to, że Ritchie nakręcił po prostu o jeden teledysk za dużo i teraz film myli mu się z wideoklipem. Mimo wszystko Króla Artura ogląda się przyjemnie i choć nie jest to w żadnym razie dzieło wybitne to jako kino czysto rozrywkowe zdaje egzamin. Pisze to człowiek, którego nie kręcą ani klimaty fantasy ani legendy arturiańskie.