To chyba jakiś żart, kiepski. Albo ja jestem kiepskim widzem.
Ale...
Wikingowie? Serio? Brutalni wojownicy, którzy ze Skandynawii wypływali jedynie po to, by gwałcić, mordować i rabować, paradują po dworze w jakichś fatałaszkach? Wyczesane brody, w których prędzej można spodziewać się fiołków i sasanek, a nie zaschniętej krwi wrogów, piany z piwa i resztek jadła po uczcie na trupach pokonanych? Przypływają na handel? Nikomu nie dają w mordę? Srają po gaciach, kiedy jakiś koleś grozi bronią ich przywódcy? Który potem klęka? KLĘKA? WIKING?
No nie wierzę.
Film mi się podobał, ale równie dobrze można by zastąpić wikingów jakąkolwiek inną frakcją, i nie robić Skandynawom siary.