Po wczorajszym seansie director cut Królestwa niebieskiego zastanawia mnie jeden fakt: jakim to trzeba być debilem żeby zniszczyć taki film? Wersja reżyserska pokazuje że Królestwo niebieskie miało być jednym z najambitniejszych jego projektów, pokazuje film tak jak miał wyglądać w zamierzeniu Scotta. Jest to dłuższa wersja o prawie godzinę jednak zmiany są tak znaczące że to się w pale nie mieści min: dłuższy prolog, dłuższa scena bitwy w lesie, dłuższe sceny z Baldwinem Trędowatym, wprowadzenie postaci syna Sybilli Baldwina V (jeden z najbardziej znaczących wątków dla dramatyzmu filmu w kinówce w ogóle się nie pojawia), dodane sceny po zdobyciu Jerozolimy.
Królestwo niebieskie w wersji reżyserskiej jest jednym z najlepszych filmów Scotta śmiało równającym się z oscarowym Gladiatorem, którego w niektórych momentach nawet przerasta. Po prostu świetne kino historyczne! Dla wersji kinowej 6/10 dla reżyserskiej 9/10.
To co dzieje się w filmie to JEST TRZECIA Krucjata. Wizyta Ryszarda Lwie Serce w wiosce to tylko początek JEGO wyprawy.
Odkurzamy podręcznik z historii i odświeżamy swoje informacje. Wiadomo, to mało, ale przed wypowiadaniem się na forum wystarczy.
daj spokój stary, jak nie wiesz to nie pisz, i nie wysyłaj innych do książek. Wiesz co to II krucjata? Oblegali wtedy Damaszek, ale 40 lat wczesniej.
To co sie dzieje w filmie to czasy 'na chwile' przed III krucjatą. III Krucjata została zwołana min. na skutek upadku Jerozolimy, co zostało pokazane w filmie. Pzdr
Bo w wersji DIRECTORS było wyjaśnione że oni chcieli zamordować Godfryda a nie Baliana.
gdy zabił księdza był zwykłym kowalem, później został pasowany na rycerza, został szalchcicem, hrabia ibelinu, bohaterem całego krolestwa niebieskiego... chyba wystarczy by mieć zapewniony spokój;)
To akurat jest całkowitym zmyśleniem, Balian z Ibelinu nie był nigdy kowalem we Francji, nie był bękartem, nie był wielkim wojownikiem mieszkającym w "dziurze" na piasku. Był jednym z większych możnowładców Królestwa Jerozolimy, a Ibelin twierdzą. Akurat warstwa historyczna w tym filmie jest bardzo słaba. On się do historii tak ma jak serial Upadek królestwa, owszem występują tu postacie historyczne, ale fabuła w większości jest zmyślona i nagięta do scenariusza.
Po pierwsze to gorąco zachęcam do obejrzenia wersji reżyserskiej, bo przynajmniej scenariusz trzyma się kupy. A, że jak zauważył Nietzsche wspomniany scenariusz jest bardzo luźno bazowany na postaciach historycznych to inna sprawa. W skrajnych przypadkach postaci pojawiające się na ekranie, pomimo faktu, że były (są) autentyczne dzieliło kilkadziesiąt lat różnicy, więc raczej nie mogły się ze sobą spotkać (czy konfrontować). Mimo tego film w wersji reżyserskiej ogląda się dobrze, jako epickie kino kostiumowe.
Wspomniany Upadek Królestwa wbrew pozorom i oczywistym uproszczeniom (a także niedociągnięciom, wynikającym z ograniczonego budżetu), ma sporo wspólnego z historią, zwłaszcza dla czytelnika (w przypadku sagi Cornwella), lub angielskiego widza, który najczęściej nie ma bladego pojęcia o historii swojego kraju. Jak słusznie zauważył Nietsche '(...) występują tu postacie historyczne, ale fabuła w większości jest zmyślona i nagięta do scenariusza(...)'. Trzeba jednak oddać Cornwellowi, że w posłowiu do każdej z książek dodaje on, które elementy oparte są o kroniki, badania archeologiczne i inne dostępne źródła, a które elementy są zmyślone, lub celowo nieco przesunięte w czasie. Dla mnie jako czytelnika pokazuje to tylko jak głęboko i rzetelnie sięgał autor pisząc (mimo wszystko) powieść historyczną, która w żadnym momencie nie aspiruje do miana 'pracy akademickiej', czy opracowania historycznego. Jako widz (i czytelnik), akceptuję konwencję (o)powieści fabularnej osnutej na kanwie historycznej, która może zachęcić odbiorcę do głębszego zapoznania się z tematem i wyłapania różnic, takich jak te, które wskazał Nietsche.
Tematem do dalszej dyskusji może jedynie pozostawać, do jakiegio stopnia dopuszczalne są przekłamania / nieścisłości / czy wręcz sprzeczności z prawdą historyczną, oraz jakie zamierzone (bądź niezamierzone) efekty mogą wywołać. Kino rozrywkowe z reguły nie aspiruje do bycia kinem dokumentalnym i chyba nikt przy zdrowych zmysłach po obejrzeniu np. 'Bękartów wojny" nie uzna za pewnik, że amerykańscy Żydzi w trakcie II wojny światowej uformowali spec-jednostkę, która zajmowała się mordowaniem żołnierzy niemieckich, a w najbardziej spektakularnej akcji załatwiła Hitlera...
Mówić o jakiejkolwiek logice w tym filmie byłoby jak nabierać wody durszlakiem. Ten film to komunistyczna, antychrzescijanska agitka. Ładne plenery, widowiskowe bitwy, zjawiskowa Eva Green. I to tyle.
Czy ktoś wie, gdzie w takową wersję można się zaopatrzyć, ewentualnie zobaczyć w internecie?
Wielkie dzięki za informację! Przed chwilą skończyłem oglądać wersję kinową i obejrzę ponownie ale wersję reżyserską.
Pozdrawiam,
a ja wlasnie nie pamietam tego filmu... i chcialem sobie obejrzec ;p dziek iza info :) obejrze rezyserska ;)
Bardzo mnie cieszy, że tak wiele osób to dostrzegło... przecież wersja normalna i reżyserska to zupełnie inne filmy! Uważałem KN za koszmarnie nielogiczny film, którego nie ratowały nawet piękne kostiumy i plejada dobrych aktorów. Jakie szczęście, że przemogłem się i zobaczyłem reżyserską :D Jedyne co mi w niej nie pasuje to to, że pojawia się twarz Baldwina co trochę rozwiewa aurę tajemniczości wokół tej postaci. Niemniej jednak film jest wspaniały, gościa od montażu wersji kinowej powinni rozerwać końmi.
W telewizji chyba nigdy nie lecą reżyserskie wersje filmów :P zawsze te kinowe, okrojone.
Wersja reżyserska (director’s cut) dostępna w sieci jest podzielona na dwie części i trwa 3h 6min bez lektora i dla nieznających anglika konieczne są napisy.
Również w 100% się zgadzam. W wyciętej wersji wiele momentów filmu najzwyczajniej w świecie wzięte jest "z dupy"
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Kinowa wersja mnie nie zachwyciła. Ale jak zobaczyłem reżyserską to jakbym oglądał całkiem inny film. Świetny !
Będę musiał obejrzeć reżyserską. Póki co znam tylko kinową, ale już ona mnie zauroczyła. ;)
Pierwszy raz widziałam ten film jak leciał na Polsacie i spodobał mi się, ale zgadzam się, że wersja reżyserska jest bez porównania lepsza. Mam tylko małe pytanie. Wersję reżyserską obejrzałam w całości, ale nie widziałam tam pewnej sceny z trailera ( dokładnie sceny z 0:13 sekundy, gdy Sybilla przytula syna ), więc może jest jeszcze jakaś inna?
popieram w 100% - wersja reżyserska jest o wiele lepsza, postacie są tam wielowymiarowe, a całość jest czymś więcej niż tylko pięknie sfilmowaną bitwą.
Niestety za późno dowiedziałem sie o istnieniu reżyserki - obejrzałem filmówkę, nawet napisałem jej recenzję : http://piwos-filmowo.blogspot.com/2013/02/22-krolestwo-niebieskie.html
Tym samym nieco mnie odrzuca na myśl, że mam oglądać to samo, tylko dłuższe...
Podbijam temat, żeby każdy mógł się wystrzec tego błędu, czyli obejrzeć wersję kinową.
Reżyserska jest o kilka klas lepsza.
Wersja kinowa 10, wersja reżyserska 10, genialny film arcydzieło pod każdym względem !!!
Niestety na potrzeby kinowe film obcina się , kasa to kasa , ale dobrze że wydają na płycie wersję pełną , bo w tym wypadku to 44 min. filmu. Jeśli tylko jest to zawsze należy oglądać wersję reżyserska. Dużą perełką w tym filmie to Eva Green.
Ok, ktos mi powie, ile trwa reżyserska wersja?
Tu http ://www.hdfilm.pl/krolestwo-niebieskie-ridley-scott-bluray-p-390.html?gclid=CMiYk IjWxcICFSSWtAodfXMA7Q pisze, że 189min. na cda. pl jest też niby reżyserska, ale 176min, więc jak to jest, różne wersje są? Chciałbym zobaczyć tę najdłuższą.. Czy to jest to samo tylko jeszcze różnie poprzycinane?
dzięki, ale okazało się, że oglądałam wersje reżyserską a nie kinowa jak początkowo myślałam ;)
Wszystkie wersje reżyserskie filmów Scotta są o niebo lepsze od wersji kinowych. Niestety, nawet wersja reżyserska nie uratowała wątku Balina, który z całej historii pozostał najbardziej naiwny i momentami sztuczny. Wina Blooma, a może scenarzystów?
Niestety, to prawda z tym Balianem. W sumie to chyba nawet nie jest wina Blooma, bo nie jest tam tak irytujący jak np. w LOTR. Trochę się przyłożył. Ale cały ten jego wątek "od zera do bohatera" faktycznie zalatuje naiwnością i holywoodem. Jego postać to chyba największy historyczny zgrzyt. Niemniej uważam, że reżyserska wersja jako całość jest naprawdę świetna. Przede wszystkim jako opowieść jest znacznie bardziej spójna i sensowna. Nawet w przypadku Baliana wygładza pewne wtopy, jak choćby jego doświadczenie wojskowe. Kinówka jest okropnie poszatkowana, co w paru miejscach mocno rzuca się w oczy.
no i tam też jest wyjaśnione w jaki sposób kowal, potrafił rządzić armią, uczył sie taktyki, polityki i całej reszty? Do tej roli trzeba się przygotowywać przez lata. W ilu bitwach brał udział? Pokonał jednego z najlepszych i doświadczonych wojowników tak o sobie.
Scott promując Marsjanina wygadał się, że to on wyciął wątek z trądem syna Sybilli. Przez to oberwało mu się od aktorki:)
Dzięki za interesujące info ! Ciekawe w związku z tym kto ponosi większą winę za wypuszczenie ułomnej wersji do kin. Scott czy wytwórnia.
Wydaje mi się, że w ostatecznym rozrachunku to studio ponosi odpowiedzialność za długość filmu, ale Scott też nie jest bez winy (wątek z trądem).
DEADLINE: That said, the best cuts of Kingdom of Heaven and Blade Runner are the ones you made, and not the ones the studios released.
SCOTT: That’s true.
DEADLINE: On which did you wage the toughest battle to see your vision end up on the screen?
SCOTT: I think Kingdom of Heaven, in a funny kind of way, is one of my better movies. The one regret was removing 17 minutes. My reference before, about being blunt, sitting in the editing room, night after night after night, and usually you end up with a drink in you after shooting all day…well, I was persuaded by the studio that this 17 minute departure wasn’t necessary.
DEADLINE: What happened in that scene?
SCOTT: It fundamentally explained the death of Sybilla’s son. Bill Monahan and I had read this historical note that her leper king brother died at 25. By the time he was 19, he had to wear a silver mask because you could not look on him. He was tied into the saddle and would go into battle with the sword in his hand. He contracted a virulent form of leprosy at 15. She saw the last of her brother before he put the mask on, which is why I had her going to his death bed, raising the mask to look at him, and loving him, nevertheless. What I cut out was, her son, signing documents because he would now be the prince regent. Somebody lifted the wax seal and the hot wax speckles across his hand, and the kid doesn’t even notice. He’s signing away and you cut to the bed and someone is distracting the child with a doll, making the kid laugh. A doctor has his foot, and is poking him with a needle and the kid doesn’t notice. And so we get that he might have leprosy. And from there, she euthanizes the child, which is like, [he gasps]. That we got from history, where it was said the boy died mysteriously. Rumor is, the mother could not bear to see him go through what his uncle went through. I took that out. Quite rightly, the French actress who played her [Eva Green] was furious with me, and I got a right verbal lashing. But it came out in the digital long version. I regretted that, but I still love that film.
Fragment rewelacyjnego wywiadu ze Scottem:
http://deadline.com/2015/09/ridley-scott-the-martian-star-wars-2001-alien-blade- runner-prometheus-toronto-film-festival-1201522484/