Świetna rola Mirren, świetna rola Sheena. Taki mały film, a jakże cudownie nakręcony. Świetnie zakreślone dylematy bohaterów. Polecam
Co do filmu jestem trochę rozczarowana, miałam nadzieję obejrzeć trochę więcej wątków z życia królowej(wcale nie chodzi mi tu o film biograficzny), a tu cała akcja skupia się na nieszczęsnej śmierci Lady Di. Jednakże Helen Mirren bardzo wiarygodnie oddaje postać królowej Elżbiety II, i dlatego warty obejrzenia.
Ja zaś jestem po obejrzeniu filmu mile zaskoczony, a akcja - moim zdaniem - nie tyle skupia się na nieszczęsnej śmierci Lady D, co na postawach wobec niej. Postawach polityków. Premier Blair, pokazany w dość korzystnym świetle, umiejętnie rozgrywa swoją partię z Pałacem Buckingham. Prasa - nie tylko ta szmatława - wmawia wszystkim, że kochali Dianę. Miłość to wielkie słowo. Może niektórzy kochali, choć większość czuła, co najwyżej sympatię. Zakochali się po kilku artykułach. Tak naprawdę reakcja tłumu przypomina histerię po śmierci M. Jacksona. Ja na miejscu Elżbiety zachowywałbym się z większą klasą, rozumiem jednak również jej racje. Nie pierwszy to film pokazujący jaką potęgą jest prasa i jak bardzo potrafi - niekiedy cynicznie - kształtować nastroje społeczne, a z tymi musi się liczyć każdy polityk. Nawet Jej Królewska Mość.
Zgadzam się z tym, tyle tylko chodziło mi o to, że w filmie akcja zawiązała się zbyt długo wokół wątku, księżnej Diany, aczkolwiek, pokazane były postawy polityków i dworu i prasy, walczące o swoje, a tak przecież było naprawdę.
Ja też jestem trochę rozczarowana. Cóż, dobrze, że są jeszcze książki, a na historyczną ocenę musimy jeszcze sporo poczekać. :)
Nie tylko. W filmie jasno dano do zrozumienia że Diana była fałszywa. Inna w domowym zaciszu zmieniała się gdy wokół pełno było kamer i fotoreporterów. Za to rodzina królewska żywiła do niej niechęć i była przeciwna oddawaniu jej jakichkolwiek honorów. Jako jedyni znali jej prawdziwą twarz.
Łatwo oceniać kogoś na podstawie innych wypowiedzi.Skąd wiesz jaka była Diana jak ją osobiście nie znałeś.A film jest bardzo dobry.
Polecam go każdemu kto jeszcze nie oglądał.
Diana z pewnością święta nie była, ale chwilami dostawała w kość, no i też zrobiła sporo dobrego.
Co do filmu, to uważam, że jest świetny. Dobrze oddał tamtą atmosferę, wstawki dokumentalne dodają mu autentyzmu.
Uznanie należy się Helen Mirren i Michaelowi Sheenowi za wspaniałe role.
Przyznaję rację, film skręcony / zagrany profesjonalnie, ma klimat, oddaje ducha tamtym wydarzeń. Oczywiście księżna Di miała trochę za uszami, ale brak akceptacji na królewskim dworze też jej dawał w kość. To skomplikowane sprawy , tysiącletnia tradycja ponad wszystko, trudno nam zwykłym ludzikom to zrozumieć, a film przynajmniej trochę przybliża tematykę.