Początek zapowiadał się ciekawie - wypowiedź grafologa i innych, w pewnym sensie próba dociekania kim Kieślowski jest, a potem reszta wedle schematu: mamy omówić kolejny film to idziemy w jakieś miejsce się z nim kojarzące. Tak na prawdę najciekawsze są momenty gdy reżyser opowiada o sobie i ogółem o sztuce filmowej i nie trzyma się formy jaką miał mieć dokument. Pod koniec wręcz zrobił dowcip, nie powtarzając najfajniejszych rzeczy w dokrętce ujęcia.