PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=12228}

Kto się boi Virginii Woolf?

Who's Afraid of Virginia Woolf?
7,9 19 174
oceny
7,9 10 1 19174
8,5 19
ocen krytyków
Kto się boi Virginii Woolf
powrót do forum filmu Kto się boi Virginii Woolf?

Porażająca wiwisekcja rozpadu małżeństwa i jednocześnie milowy krok w dziedzinie amerykańskiego kina. Debiut (!) Mike'a Nicholsa zrywa z klasycznym hollywoodzkim pojęciem filmu na prawie każdej płaszczyźnie, oferując surowy i bezkompromisowy portret małżeńskiej pary, która balansując na krawędzi obłędu rozrywa swój kruchy związek na strzępy. Obraz Nicholsa pozbawiony jest typowej narracji i dialogów; w ich miejsce pojawia się zaskakujący naturalizm, który może i francuskiej Nowej Fali do pięt nie dorasta, ale jak na kino amerykańskie lat 60-tych robi ogromne wrażenie. "Kto się boi...", jak na adaptację sztuki teatralnej przystało, obfituje w dużą ilość dialogów, co z kolei pozostawia sporo miejsca na aktorskie popisy, które w tym wypadku, pod okiem Nicholsa robią piorunujące wrażenie. I choć cała czwórka aktorów zagrała wybornie, to jednak królową spektaklu jest bezsprzecznie Elizabeth Taylor, w swojej porywającej i zdecydowanie najlepszej w karierze kreacji kapryśnej alkoholiczki o rozchwianej psychice. Tym bardziej szkoda, że był to już dla niej łabędzi śpiew i później nie zagrała już w żadnym (!) godnym uwagi filmie.

użytkownik usunięty
eon_blue

Jeden z nielicznych filmów, które się nie zestarzeją. Sami bohaterowie opowiadają jak bardzo są na siebie skazani - toksykologia związkowa w pełnej krasie.

ocenił(a) film na 9

W opozycji do autora wątku, jestem przekonany o istotnej przewadze omawianego tu tytułu nad francuską Nową Falą. Nawet jeśli trudno wskazać w filmie na, klasycznie pojmowane, wstęp, rozwinięcie i zakończenie to mamy tu szansę na satysfakcjonujący, wielce satysfakcjonujący, kontakt z historią opowiedzianą porządnie. Gdy tymczasem nowofalowy ,,sznyt" owszem gwarantuje, programową dekompozycję usprawiedliwianą <pragnieniem prawdy>. O kwalifikacjach aktorskich nowofalowej estetyki konfrontowanych z obsadą "Kto się boi..." taktownie zamilczę.
Za to chętnie podpiszę się pod innymi refleksjami zakładającego temat, dodając, że to ,, ... zerwanie z klasycznym Hollywood..." oprócz własnych ambicji i talentowi Nichols, niejako, zawdzięcza też zmianom jakie dokonały się na widowni amerykańskich kin .Oto, bowiem w salach zasiadło młode pokolenie wolne od obyczajowego przesądu, a zatem ludzie gotowi do rewizji mitu, zdefiniowanego jakieś 50 lat wcześniej, jakim jest małżeństwo.
Od umieszczenia filmu na półce z arcydziełami powstrzymuję się jednak. ,,Uwiera" mnie nieco teatralność, owo dziedzictwo oryginału pomyślanego pierwotnie jako sztuka, a które to dziedzictwo pozostaje ,,nierozbrojone" operatorskim talentem H. Wexlera, tak pamiętam, że nagrodzonego Oscarem, tym niemniej.
Zdobędę się na parafrazę, iż to <Noc żywych trupów ... with ice/without ice> by Mike Nichols.
Good night, and good luck, esforty.
9/10

ocenił(a) film na 9
eon_blue

widziałem ten film kupę lat temu, ale jak sobie teraz obejrzałem screen shoty z filmu to mi ciarki przeszły po plecach i od razu sobie przypomniałem całą fabule, film nie do zapomnienia :)

ocenił(a) film na 8
eon_blue

Role zagrane świetnie to fakt, jednak wg mnie niektóre dialogi, zwroty nieco zbyt patetyczne, na siłę intelektualizowane, przerost formy nad treścią, co nie zmienia faktu, że film b. dobry

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones