Niestety brakuje temu filmowi jakiegoś ostatecznego szlifu, przysłowiowej kropki nad i.
Przez cały film dwójka głównych bohaterów balansuje na granicy przyjaźni i flirtu. Reżyser dość przejrzyście pokazuje nam, że oni idealnie do siebie pasują. Podobnie jak nudziara Jill nie pasuje do Luke'a.
Co się dzieje potem? Kompletnie nic. Film niedokończony.
niby tak, ale tutaj akurat takie niedokończone sprawy według mnie są na plus, bardzo fajnie się ogląda, tylko tak jak napisałeś koniec jakby urwany.
Myślę,że to zakończanie można rożnie zinterpretować.Patrząc na ich zachowanie przy jedzeniu,same gesty bez słów.Mogą jednak coś znaczyć.Zawsze jedli śmieciowe jedzenie razem i się nim dzieląc.W ostatniej scenie Luke przychodzi zjeść razem z Kate.Ona już zajada się swoim tradycyjnym jedzeniem.On przynosi dla niej i siebie piwko (chyba ich ulubione) i wyciąga ładnie spakowane w pojemniku zdrowe kanapki plus banan na deser.Podejrzewam,że to posiłek przygotowany przez jego dziewczynę,która raczej zdrowo się odżywia i raczej nie pije.Luke zaczyna jeść,ale sadząc po jego minie nie jest specjalnie zadowolony dlatego Kate podaje mu frytki,które zaraz je.Następnie on podaje jej banana,którego ona oddaje sugerując,że to nie jej jedzenie.Na koniec on go wyrzuca do kosza.Można ten ruch odebrać jako to,że wszystko wróciło do normy w ich przyjacielskich relacjach lub wyrzuca swoją dziewczynę z jej zdrowym jedzeniem ze swojego życia aby być z Kate do której tak pasuje ;) Weźmy pod uwagę,że film to wielka improwizacja bez scenariusza i wyuczonych ról.
Raczej powrócili do punktu wyjścia, do swojego bezpiecznego statusu quo. Wyrzucenie banana jako symboliczne pozbycie się rozsądnej/sztywnej dziewczyny? Wątpię. Może to był tylko gest wyrażający, co sądzi o zdrowych nawykach żywieniowych Jill, ale to tak tylko przy swojej wiernej kumpeli, a później i tak wróci do tej pierwszej. I tak będą ciągnąć tę sytuację, chyba że Jill będzie miała dość.
Luke i Kate, mimo tego całego luzu, bycia cool (a może właśnie dlatego), strasznie mnie wkurzali. Wspólna praca, potem wspólne wyjścia na piwko, potem wspólny weekend, wprawdzie ze swoimi partnerami, ale kto by się tam nimi przejmował. Wydawało się, że wzięli ich tylko po to by wzajemnie sobie dotrzymywali towarzystwa, gdy Luke i Kate będą zajęci tym co lubią najbardziej czyli piwskiem, kartami i flirtowaniem ze sobą. Bo zainteresowania swoich prawdziwych partnerów mają w nosie. Pytanie, po co z nimi sobą? To podkreślanie ich zażyłości - rzucanie się jedzeniem, jakieś kuksańce jak w podstawówce - było strasznie samolubne. Nie ma Jill dwie noce - oni spędzają je razem w objęciach, niby niewinnie, ale jak daleko można się oszukiwać. Niektóre zachowania Kate to, jak 30-latka, która udaje nastolatkę. Jej stosunek do swojego chłopaka, syf w mieszkaniu, śmieci z urodzin, które były nie wiadomo kiedy. Ja też pedantką nie jestem i też mi się wcale tak bardzo nie chce być dorosłym, ale czasami i ten luz może być jakiś pozorny albo niezdrowy.