Całość mógłbym opisać jako połączenie "La maschera del demonio" Maria Bavy i "La Chiesa" Michela Soavi, a wszystko w mroźnym klimacie.
Ogląda się całkiem dobrze, pod względem fabuły jest w porządku, a nieco nużące ostatnie kilkanaście minut nadrabia niezłym zakończeniem.