Cały film przedstawiony jest z PERSPEKTYWY MAŁEJ DZIEWCZYNKI. Dla, której świat jest czarno-biały. Skoro nie cierpi ojczyma, frankisty, to wszyscy ludzie tego obozu są dla niej wcieleniem diabła, a wszyscy walczący z nimi bohaterami.
Cała siła tego filmu bierze się stąd, że oglądając świat bez przerwy jej oczami, zadajemy sobie pytanie, czy te wszystkie rzeczy dzieją się naprawdę, czy są tylko wytworem jej wyobraźni. Żądanie przez kogoś obiektywnego przedstawienia wojny domowej w Hiszpanii jest ignorancją, graniczącą ze skrajną głupotą. Jak niby ma być obiektywnie oczami dziecka?!?