Z jednej strony mamy latające wróżki pomagające głównej bohaterce z drugiej przerażające stwory (świetne sceny), a wszystko to dzieje się podczas działań wojennych w Hiszpanii w 1944r. To się nazywa oryginalna fabuła i to w tym jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. I chociaż motyw małej dziewczynki trafiającej w wir niesamowitych przygód i dziwacznych stworzeń jest z nami obecny już od czasów najsłynniejszej powieści Carrolla to jednak połączenie horroru, fantasy i filmu wojennego nie wygląda już tak tradycyjnie. Do tego mamy ten świetny nastrój napięcia. Muzyka w filmie jest nieco spychana na dalszy plan i stanowi jedynie tapetę wydarzeń jednak od strony czysto muzycznej ową tapetą już nie jest (vide przewodnia kołysanka). Doskonała realizacja i efekty specjalne – Faun jak żywy! I wielka szkoda, że jest go tak mało. Motyw wojny między armią a partyzantami za bardzo przysłania inspirującą fantastykę stworzoną na potrzeby tego filmu. Film dla tych, których nuży tradycyjne fantasy. 8/10
Zgadzam się w 100% Film nie jest bajeczką o dziewczynce i jej przygodach z wróżkami i przyjacielskim faunem (jak np. w Opowiesciach z Narnii). Labirynt oglądałam już dwa razy, raz z młodszym bratem, który był zachwydzony, chociaż w niektórych momentach zasłanial oczy ;p Labirynt Fauna, jako opowiesć o życiu i smierci, a także sile wyobraźni - jak najbardziej polecam ;p :)
właśnie za ten klimat kocham filmy Del Toro, nikt tak nie potrafi robic baśni dla dorosłych.
Tak film świetny... I rzeczywiście moim zdaniem jest przeznaczony tylko dla dorosłych... Wżyciu bym go nie pokazała dzieciom...