Zwykły film, o zwykłej rodzinie i przemyśleniach młodego człowieka. Miejscami zabawny, miejscami się dłużył, chociaż jest krótki.
Chciałam was zapytać skąd te wysokie oceny? I oczekuje konkretów, bo nie ma w nim przecież nic szczególnego. Zwykłe niedogadywanie się z mamą, zbuntowany brat, problemy z chłopakami, problemy z hajsem.
Tak oczywiste sprawy jak: pozostawianie swojej grubej (bo jakby inaczej) super przyjaciółki dla modnej i bogatej panienki, czy przyłapanie chłopaka ze szkoły katolickiej jak całuje się z innym chłopcem (SZOK!)
Podobała mi się rola matki, bardzo dobrze zagrana i myślę, że to jedyna miła rzecz jaką mogę powiedzieć o filmie, o którym czytam, że jest na liście 10 najlepszych filmów 2017 roku National Board of Review, American Film Institute i Time magazine
chciałam tylko napisać że moja uwaga: skąd ta wysoka ocena? tyczyła się średniej 8,5, taka była, kiedy pisałam post:)
Taki sobie, krótki, bez uśmiechu ani całą gębą ani subtelnego kącikami ust, film. 5/10 !!!
film średni o zwykłym dorastaniu, daje 5 za grę aktorów, problemy jakie tu ma młodzież są typowe, wręcz książkowe, nie ma tu nic odkrywczego nic a nic, jakbym ogladał serial dla nastolatek, ktoś ten film wypromował dał nagrody i ocena ludzi jest pochodną tych nagród, a nie samej wartości filmu.
Wydaje mi się, że ten film najlepiej trafia do odbiorców takich jak ja czyli w podobnym wieku co główna bohaterka. Mi się bardzo podobał nie dziwie się wysokiej noty, bo jest to naprawdę dobrze i realistycznie zrobiony film o dorastaniu. (Zwykle filmy o nastolatkach są jakieś przesadzone i nierealne). Momentami zachowania głównej bohaterki przypominały mi niektóre moje zachowania. (Co sobie uświadamiałam oglądając ten film). Po prostu film nie przypasował Ci i tyle.
Zwykłe kino jest teraz w cenie, a inteligentne kino młodzieżowe to akurat rzadkość.
Bo to jest po prostu dobrze napisane, zagrane obyczajowe kino. Na pewno nie dla każdego. Mnie się bardzo podobalo. Czy na miarę Oskara? Pewnie nie. Ale to zależy od kryteriów przyznawania nagród. Ja bym chyba dała w tym roku za "Kształt wody" - jest to coś nowego, lekko szokującego, ale przez to oryginalnego. A dostaną pewnie "Trzy bilbordy". Fajny film, wciągający, ale co on wniósł do mojego życia poza dobrą rozrywką i podziwem dla gry aktorskiej? Nic, absolutnie, zero refleksji. To już więcej emocji wzbudziła we mnie "Ladybird", choćby przez umięjętne pokazanie relacji "love-hate" pomiedzy matką a córką.
Akurat "Trzy bilbordy" mają coś czego Lady Bird nie ma, a mianowicie bohaterów z krwi i kości. Nawet gdy tam ktoś wydaje się stereotypowym dupkiem, okazuje się naprawdę dobrym facetem, który gdzieś tam zbłądził w życiu. Nikt tam nie jest bez winy, ale każdy jest jakiś. Żaden bohater nie jest schematyczny jak w Lady Bird. Mnie własnie to o wiele bardziej ruszyło w bilbordach. Za to w Lady Bird w ogóle tych postaci nie mogłem traktować poważnie przez ich schematyczność, za nic nie mogłem się z nimi zżyć.
Rozumiem, o co ci chodzi. Pewnie nie jesteś "targetem". Ja mam podobną relację z moją mamą, dlatego do mnie ten film przemówił. Natomiast faktycznie "Bilbordy" są bardziej uniwersalnym filmem, w tym sensie, że nie musisz się z nikim indentyfikować, żeby się po prostu wciągnąć w historię. Jednak co do bohaterów z krwi i kości, to uważam, że w Ladybird jak najbardziej tacy występują. Nie są tak kolorowi, zakręceni i charakterystyczni, jak w Bilbordach, no ale czy właśnie w życiu nie spotkamy takich najczęściej?
Z tym, że nie jestem "targetem" chyba trafiłaś w sedno, bo nie można powiedzieć, by Lady Bird była źle wykonanym filmem, mimo tego wynudziłem się strasznie. W sumie nie wiem czy nie bijemy trochę bezsensownie głową w ścianę porównując Bilbordy z Lady Bird. Te filmy mają zupełnie inne założenia jeśli chodzi o bohaterów. W Lady Bird nie mieli być tak wyraziści, a w Bilbordach aż tak nazwijmy to "prawdziwi". Tutaj chyba gust widza będzie decydował co kto woli. Dla mnie "lepsze" są bilbordy dla Ciebie Lady Bird i nie ma w tym nic złego.
Ha, wcale nie uwazam, ze Ladybird jest lepsza od Bilbordów. Masz racje, to są gatunkowo różne filmy. Tyle tylko, że bardziej podziałała na moje osobiste emocje.
Rozumiem, źle zrozumiałem. U mnie mimo wszystko zadziałały bardziej bilbordy mimo, że wcale takiego celu nie miały.
Zgadzam się z Twoją opinią. Mimo iż momentami czułam sympatię do bohaterki a niektóre ze scen były zabawne (i mogłam się z nimi w jakiś sposób utożsamić), wydawało mi się, że oglądam przydługi serial na kanale dla nastolatków. Zbyt długi, przegadany i po prostu banalny. Brak mi świeżości i jakiejś takiej, no nie wiem, refleksji? (bo ta którą serwuje bohaterka na końcu jest okrutnie sztampowa)
Cała moja opinia tu: http://skazaninapopcorn.blogspot.com/2018/03/frances-ha-w-liceum.html
Również się zgodzę. Nic specjalnego, temat oklepany, ciągnął się niemiłosiernie..
No słabizna. Do ostatniej sceny czekałem na "coś" co potwierdzi przyznane nagrody. Ale się nie doczekałem.
Sama zawyżasz ocene bo to amerykański film a nie polski, za lepszy polski dajesz 2.
mysle ze zeby ten film docenic trzeba miec podobne doswiadczenia co bohaterki. Ja np takie mam i jest to jeden z filmow gdzie widze realistycznie ukazany konflikt matki z corka, zachowania matki po traumatycznym dziecinstwie sa dla mnie znajome i rozumiem obie postaci calym sercem. do tego chodzilam do katolickiej szkoly i wiem, ze czesto w tych szkolach ludzie nie zachowuja sie dojrzale i sa czesto bardzo niedoswiadczeni, widzialam to wsrod wielu moich znajomych (to odpowiedz do opinii, ze glowna bohaterka zachowuje sie na 15 a ma 18, nie kazdy jest dojrzaly i doswiadczony w tym wieku)
Właściwe pytanie powinno brzmieć dlaczego większości oceniających ten film nie zachwycił. Świat ocenia ten film bardzo wysoko i nic dziwnego, bo jest to jeden z najlepszych filmów dekady, a na filmwebie ocena i komentarze jak zwykle.
Dlaczegi podobał mi się ten film. 1. Cudownie ukazana niezwyczajność rzeczy/spraw zwyczajnych. 2. Przekonująca rola główna, nie mogłem od niej oderwać wzroku, wspaniała też była matka. 3. Inne postaci, choć ledwo zarysowane są ciekawe, odgrywają ważna rolę w życiu bohaterki, a do tego pokazane są z sympatią. 4. Nie nudziłem się na filmie. 5. I przede wszystkim, postać trenera, który przugotowuję młodzierz do sztuki. Uwielbiam.
To prawda. Ten film nie zasługuje na tak wysoką ocenę. Jest mocno przeciętny. Afera i Oscary zadziałały na korzyść filmowi. Przereklamowany i tyle.