Najbardziej bełkotliwy film jaki widziałem w tej dekadzie. Dorabianie mu ideologicznej otoczki, psychoanalitycznych odniesień, symbolicznych znaczeń mija się z celem - czysta amatorszczyzna. Daję 2 zamiast 1 ze względu na udział w nim Mortensena, ale nawet on - może dlatego, że milczy - nie wydobywa tego idiotyzmu z oceanu bełkotu i pozornych znaczeń.