PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31026}

Las namiętności

The Passion of Darkly Noon
1995
6,2 457  ocen
6,2 10 1 457
3,0 2 krytyków
Las namiętności
powrót do forum filmu Las namiętności

fabuła jest mocno przewidywalna- oto szczęśliwa para na odludziu i tajemniczy przybysz z dość niejasną przeszłością. Fraser ma pole do popisu jako religijny fanatyk, który żyje w świecie własnych wyobrażeń, podatny na wpływy. finał jest tu z góry wiadomy, aktorzy grają niby w porządku, ale bez rewelacji, a najwięcej sprzeciwu budzi jakże typowy, a do tego kiepsko umotywowany finał. jakoś mało się wierzy w to, że ten zakompleksiony jąkała- mimo, że ostro walnięty, przemienia się nagle w szaleńca wymachującego maczetą, który zabije każdego kto stanie mu na drodze. obejrzeć można, ale to ten typ kina o którym szybko się zapomina. ach, no i ten gigantyczny but- tak kompletnie z dupy...

ocenił(a) film na 10
Caligula

rany jak Ty nic nie rozumiesz... a co do finału to jest właśnie bardzo dobrze psychologicznie umotywowany, zresztą całe zachowanie Darkly Noona jest bardzo dobrze 'wymyślone', najwidoczniej nie znasz się na ludzkiej psychice

ocenił(a) film na 5
Eleonora

skoro nie rozumiem, to bądż łaskawa mi objaśnić:), w przeciwnym razie bowiem po cóż pisać pierdoły, psycholożko? dla samego pisania?

ocenił(a) film na 10
Caligula

bardzo inteligentna odpowiedź. Skoro według ciebie piszę pierdoły to niby jak by się to miało zmienić cokolwiek bym napisała? Raczej szkoda mojego czasu.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

jestem tego samego zdania. wychodząc z tego założenia można było w ogóle się powstrzymać od wypowiedzi, skoro i tak nic z niej nie wynika.

ocenił(a) film na 10
Caligula

Wynika z niej sprzeciw wobec twojej wypowiedzi. Czyli idąc dalej - ty krytykowałeś film, ja go chwalę - i z twojej wypowiedzi i z mojej negacji twojej wypowiedzi, wynika tyle samo - czyli głos za lub przeciw. A o samym filmie (a także szerzej na temat twego niezrozumienia) wypowiem się w oddzielnym temacie. Dlatego oddzielnym, że jak już coś piszę to raczej obszerniej więc lepiej założyć nowy temat, a druga sprawa jest taka, że z doświadczenia wiem, że wpisy z wulgaryzmami są czasem blokowane i nie chcę żeby przez to, że skasują twój wpis zniknął także mój wpis, będący do niego odpowiedzią (już tak się zdarzyło, że odpowiadałam na wpis z wularyzmem, zresztą moim zdaniem znikomym, a moderator kasując temat skasował siłą rzeczy całą dyskusję pod nim obecną). Dziwne jest twoje stwierdzenie o tym, że mogłam w ogóle powstrzymać się od wypowiedzi w sytuacji kiedy twój wpis o filmie nie jest zbyt rozwinięty. Czyli równie dobrze sam mogłeś się powstrzymać od wypowiedzi bo nic ona nie wnosi.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

wyraziłem swoje zdanie o filmie i poparłem je argumentami. nie rozpisywałem się specjalnie, bowiem nie pisałem tutaj recenzji, a jedynie krótką notatkę- na recenzje jest miejsce gdzie indziej. ja napisałem dlaczego obraz mnie nie zachwycił, ty nie napisałaś co ci się w nim podobało, dlatego stwierdziłem, że można się było obyć bez twojego komentarza, skoro przekazałaś mi jedynie, że nic nie rozumiem- to ma być rozbudowana, dobrze umotywowana wypowiedż?

ocenił(a) film na 10
Caligula

Moja rozbudowana i dobrze umotywowana wypowiedź znajduje się w oddzielnym temacie pod tym filmem: http://www.filmweb.pl/topic/565734/niezaprzeczalnie+10+10.+Uwaga+dla+tych+co+jes zcze+nie+obejrzeli++ten+temat+zawiera+elementy+opisu..html
i napisałam ci to powyżej w odpowiedzi (napisałam, że odpowiem szerzej w oddzielnym temacie), co jak mniemam po tym co właśnie napisałeś, raczyłeś zupełnie przeoczyć.

Zgadzam się, że w swojej pierwszej wypowiedzi na temat tego filmu wyraziłeś swoje zdanie. Poparłeś je jednak nieprawdziwymi argumentami. Napisałeś np. że Darkly żyje w świecie własnych wyobrażeń, co jest niezgodne z treścią filmu, napisałeś, że jest podatny na wpływy, co także nie ma tam miejsca, napisałeś, że finał jest z góry wiadomy i typowy jednak mało umotywowany (co budzi według ciebie najwięcej sprzeciwu) - pomijam już to, że z jednej strony piszesz, że finał jest łatwy do przewidzenia, a z drugiej, że nie jest umotywowany - jest to o tyle dziwaczna opinia, że jeśli fianł jest łatwy do przewidzenia to musi jakoś pasować do filmu skoro oglądając ten film właśnie taki koniec przewidujesz - sam sobie więc przeczysz, ale i tak nie to jest najważniejsze. Istotne jest to, że znowu piszesz nieprawde, ponieważ wszystkie wydarzenia w tym filmie prowadzą do określonego, umotywowanego tymi wydarzeniami, finału (o czym szerzej piszę w tym oddzielnym temacie). Ponadto Darkly nie jąka się (więc nie wiem dlaczego nazywasz go jąkałą??) i nie przemienia się w szaleńca, który zabije każdego. On wcale nie dąży do zabicia każdego, a jedynie do zabicia Callie. Do tego kończysz swoją opinię pisząc błyskotliwie "i ten gigantyczny but- tak kompletnie z dupy".

Czytając twoją wypowiedź i znając ten film nie mogę nie odnieść wrażenia, że nic nie zrozumiałeś, skoro wszystko kompletnie przekręciłeś i pomyliłeś. A ponieważ film podobał mi się i uważam go za wart obejrzenia to nie chcę żeby ktoś czytając twoją wypowiedź odniósł mylne wrażenie jakoby faktycznie była to jakaś chała. W obliczu twoich poprzekręcań i niezrozumienia twoja opinia mimo, że niby uargumentowana na pewno nie jest bardziej wartościowa od mojej odpowiedzi, która się pod nią pojawiła. I raczej twoje określenie 'pierdoły' pasowałoby do twojej własnej chaotycznej wypowiedzi.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

zapoznałem się już z treścią twojej interpretacji, zeby nie było nieporozumień. tyle tylko, że jest to twoje spojrzenie i ja nigdy nie przyznam ci racji jakoby było to ambitne, pełne ukrytych znaczeń i symboli kino, gdyż po prostu mam na to zupełnie odmienne spojrzenie. "passion of darkly noon" to moim zdaniem jedynie przeciętny dreszczowiec jakich wiele, oparty na ogranych schematach, nie wybijający się ponad poziom innych tego typu produkcji. zaś wszystkie te wydumane symbole sprawiają wrażenie wepchniętych na siłę, kompletnie nie współgrających z resztą filmu. ma to służyć jedynie nadaniu głębszego sensu tej historii przez reżysera, podczas gdy tego głębszego sensu tak naprawdę nie ma. takie jest moje zdanie i twoje wywody bynajmniej nie rzucają mi nowego światła na ten obraz i nic nie zmienią. co się tyczy psychologii postaci to moim zdaniem jest również mętna i niedopracowana, a w stwierdzeniu, że finał jest przewidywalny i żle umotywowany nie widzę żadnej sprzeczności. po prostu- z jednej strony jest to jedyny finał jaki mógł widzom zaserwować scenarzysta w tego typu opowieści i nie wiem jak ty, ale dla mnie od początku takie a nie inne zakończenie było oczywiste. z drugiej zaś- taki a nie inny finał, podyktowany regułami gatunku jest tu po prostu moim zdaniem niewystarczająco umotywowany wcześniejszym rozwojem akcji i postaci. to by było na tyle, pozwól że pozostanę krytyczny, a twoje komentarze nie sprawią, że uznam ten obraz za arcydzieło.

ocenił(a) film na 10
Caligula

Oczywiście, że pozwolę, że zostaniesz krytyczny choć i tak nadal uważam, że przeczysz sam sobie w tej chwili już w więcej niż jednym momencie. Dziwaczne jest stwierdzenie, że symbole czy znaczenia są tu wepchnięte na siłę skoro stanowią one sam rdzeń tego filmu. Innymi słowy, gdyby odjąć te niby na siłę dodane rzeczy po prostu nic by nie zostało więc jak mogą być one dodane na siłę? Psychologia postaci jest dopracowana, ale skoro dla ciebie niezrozumiałe jest zachowanie Darkly'a, które jest bardzo normalnym zachowaniem dla tego typu (w ten sposób 'skrzywionej') osoby to nic dziwnego, że nie jesteś w stanie zauważyć jak bardzo zgodna z rzeczywistością jest psychologia zawarta w tym filmie.

Jedna rzecz jaka mnie ciekawi to to jakie znasz inne filmy podobne do tego, bo piszesz, że jest on tak bardzo typowy. Nie piszę tego, żeby się czepiać, ale po prostu ponieważ ten film mi się spodobał to chętnie bym poznała jakieś inne jemu podobne. Mógłbyś wymienić jakieś tytuły?

ocenił(a) film na 5
Eleonora

co do symboli to twoim zdaniem są one istotne i bez nich film nie byłby tym samym, ale mi one zalatują pseudoartystycznymi zapędami, dlatego uważam że zostały wepchnięte na siłe, aby nadać większego znaczenia tej fabule.
podobne filmy? to nie trudne pytanie, choć sądzę, że się zawiedziesz, bo mówiąc "podobne" miałem na myśli dreszczowce oparte na tym samym schemacie- sielankę szczęśliwej pary burzy pojaienie się przybysza z zewnątrz, jak choćby w "pacific heights", "malice" czy "martwa cisza". nie znajdziesz tam niby-mistycyzmu i symboliki, jak w "darkly noon", ale ogólnie klimaty są te same i fabuła bliżniaczo podobna- ewentualnie zmienia się miejsce akcji, ale schemat pozostaje ten sam. zresztą sądzę, że i tak widziałaś te filmy, bo to niezwykle popularne pozycje, tyle, że nie uznałaś ich za zbliżone, bo w przypadku "lasu" dopisujesz ukryte znaczenia.

ocenił(a) film na 10
Caligula

W zasadzie to co napisałam o "Lesie namiętności" w tym rozwiniętym temacie to są rzeczy, które tam po prostu są i nie trzeba się ich domyślać czy czegoś nadinterpretowywać. Nie dopisuję więc żadnych ukrytych znaczeń. One są bezpośrednio widoczne. Ten film po prostu taki jest, o takich zagadnieniach, skonstruowany w taki sposób. Są filmy, które można różnie interpretować, czasem na wiele bardzo odległych od siebie sposobów. Ten film do nich nie należy i albo się go rozumie, albo nie. To wszystko. No i faktycznie nie zgodzę się, że "Malice" czy "Martwa cisza" są filmami podobnymi bo są zupełnie inne. Widać co innego uważamy za podobne filmy. Mi nie wystarczy zakochana para i trzecia osoba z zewnątrz żeby już mówić, że jakiś film jest podobny do "Lasu..". Na tej zasadzie wszystkie filmy w których występuje np. para kochanków byłyby do siebie podobne. Mówiąc o podobnych filmach mam na myśli filmy o podobnym nastroju i konstrukcji (i nie chodzi tu o konstrukcję historii zawartej w filmie tylko konstrukcje samego filmu).
"Las.." jest filmem psychologicznym obliczonym na myślenie. Zgodzę się, że jest podobny do "Osady", która także wymaga myślenia i jest bardzo bogatym intelektualnie filmem, natomiast jest tam bardzo mało akcji. W takich filmach jak "Las.." nie jest ważna akcja albo intryga tak jak np. w "Malice" tylko obraz świata, także, albo raczej głównie świata psychicznych emocji. Świata, który widz może przeniknąć tak mocno żeby móc odczuwać rzeczy/emocje/ na codzień mu niedostępne. To jak wirtualna rzeczywistość dotycząca wyłącznie myślenia i emocji. Taki świat musi opierać się na symbolach (które są językiem podświadomości), obrazach i wyważonej spokojnej akcji. Na tyle spokojnej by nie rozpraszała 'transu'. I większe znaczenie mają tu spojrzenia i gesty (związane z odczuciami) niż opowiadana historia. To tak jak opis w książce, czy opowiadaniu - tym bogatszy im celniejsze zawiera symbole, ponieważ symbole otwierają pole do popisu dla wyobraźni i są czytelne dla podświadomości. Opis może być krótki, a mimo to co powstanie po zastymulowani wyobraźni odpowiednimi symbolami, to co odbierze swoim wnętrzem czytający, będzie bardzo bogate i szczegółowe.
Niewiele jest takich filmów (bo w zasadzie trudno je zrobić) i niewiele osób w ogóle je zauważa, a jeszcze mniej docenia, dlatego, że większość ludzi nie chce myśleć podczas oglądania filmu. Ja to nawet rozumiem. Tylko wolałabym żeby ludzie po prostu mówili, że nie lubią tego typu kina bo nie odpowiada im myślenie, żeby się przyzanwali, że wolą zaskakującą akcję, niespodzianki, coś mocnego, krew itd. Każdy ma prawo wyboru. Tylko żeby nie udawać, że się coś rozumie jak się tego nie rozumie, tylko po to żeby koniecznie postawić na swoim.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

teraz to żeś przywaliła, że się tak wyrażę. nie lubię filmów, przy ktorych należy się skupić i myśleć, a do tego jestem troglodytą nastawionym na szybką akcję i ciągłe fajerwerki (bo to poniekąd wynika z twojej wypowiedzi) tylko dlatego, że nie podobał mi się ten film, w którym ty dostrzegasz jakieś niezwykle wzniosłe myśli? zalatuje to nieco absurdem. próbuje ci przetłumaczyć, że "las namiętności" do mnie nie trafił, bo uważam go za przeciętniaka, o którym i tak szybko zapomnę. nie skłonił mnie bynajmniej do refleksji, nie wzruszył, nie poczułem więzi emocjonalnej z żadnym z bohaterów, a sam obraz został po prostu zrealizowany na przyzwoitym poziomie. skoro takie jest moje zdanie, to czym miałbym się zachwycać? masz rację co do jednego-rusza mnie innego typu kino, a mianowicie takie, które każe o sobie przez długi czas po seansie intensywnie myśleć. co nie oznacza również, że nie lubię bardziej prymitywnej, bezmyślnej rozrywki. w moim mniemaniu "las" nie zalicza się ani do tego, ani do tego typu-nie budzi żadnych emocji. jest tu kilka ciekawych konceptów, ale toną one w morzu banału i schematów, trudno mi to określić w inny sposób. to, że twórca miał ambicje i urzeczywistnia je w postaci mętnych symboli pokroju płonącego buta, nie oznacza, że udało mu się osiągnąć zamierzony cel. na tej samej zasadzie możnaby stwierdzić, że dziełko pokroju "slaughtered vomit dolls" które sprowadza się do rzezi z dużą ilością wymiocin to film wznoszący się ponad przeciętną, bowiem stara się ukazać kondycję współczesnego człowieka. porównanie może nazbyt brutalne, ale moim zdaniem nie aż tak przesadzone, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. "las" to na pierwszym planie przede wszystkim typowo amerykański thriller, a ty usiłujesz z niego zrobić poważne kino psychologiczne, gdyż posiada nieco oniryczny klimat i dotyka kwestii uczuć oraz religijnego fanatyzmu. rozumiem, że film ci się podobał i nie odmawiam ci prawa do oddawania czci, ale nie staraj się wmawiać innym- tym, których bynajmniej nie zachwycił, że są tępi, a to dlatego, że niewątpliwie skoro ich nie zauroczył to go nie zrozumieli. tak dla jasności- tu tak naprawdę nie ma zbyt wiele do pojmowania, bo twój długi wywód w oddzielnym temacie nie zawiera olśniewająco odkrywczych treści, wrecz zalatują one banałem. potraktuj rozrywkę jak rozrywkę i nie wmawiaj ludziom, że- nie przymierzając- Freddy Krueger to rozdarta wewnętrznie jednostka, którą cierpienie popycha do czynienia złych rzeczy, choć tak naprawdę to ma dobre serduszko. to nie te okolice kina. istnieje mnóstwo innych filmów, które znacznie bardziej zagłębiają się w psychikę tego typu zwichrowanych jednostek. no i tak dla jasności- nie muszę koniecznie postawić na swoim- takie jest po prostu moje zdanie i wyrażam je, podobnie jak ty swoje.

ocenił(a) film na 10
Caligula

No i właśnie zupełnie mnie nie rozumiesz pisząc, że niby mogłabym mieć tendencje do tego by twierdzić, że "Freddy Krueger to rozdarta wewnętrznie jednostka, którą cierpienie popycha do czynienia złych rzeczy, choć tak naprawdę to ma dobre serduszko". Co więcej widać w ten sposób także to, że bardzo mało wiesz na temat zachowań i psychiki prawdziwych morderców (nie takich z filmów). I o to się właśnie cała rzecz rozbija, że porównujesz nierealnego mordercę z "Ulicy wiązów", filmu policzonego jedynie na wzbudzanie strachu, z mordercą zupełnie realistycznym z niehorroru, mordercą który równie dobrze mógłby być postacią osnutą na prawdziwej osobie (i w pewnym sensie właściwie jest). I w tym samym momencie porównujesz właśnie też horror obliczony jedynie na rozrywkę w stylu horroru więc prawie zawsze dość bezmyślną, z filmem psychologicznym. Rozumiem, że film do ciebie nie trafił, ale po prostu nie widzę sensu w takim patrzeniu na filmy, w takim ich dzieleniu na dziwaczne kategorie. Czyli np. tu morderca, tam morderca, to już nieważne czy film to horror, czy komedia, czy dramat/thiller psychologiczny - ładujemy je do jednego worka. Jak piszesz coś takiego to naprawdę ciężko uwierzyć, że doszukujesz się w filmach czegoś więcej niż rozrywki, szybkiej akcji itd. albo że rozumiesz te moje ?banały?. Przy czym ja nie potępiam oglądania filmów dla rozrywki. Chodzi mi tylko o odróżnienie różnych stylów i gatunków.
Następna sprawa ? filmweb służy dyskusji i chciałam sobie podyskutować. Są osoby z którymi można ciekawie dyskutować i odkrywać przed nimi zarówno swoje spojrzenie, jak i poznawać ich. I czytając różne dyskusje na filmwebie dowiedziedziałam się różnych ciekawych rzeczy. Z tobą nie da się podyskutować bo z góry zakładasz, że to co napisze druga osoba jest banalne i nazywasz to pierdołami. Jednocześnie nadal mimo, że to co ja napisałam w dłuższym temacie jest dla ciebie takie oczywiste, to nadal nie rozumiesz jak ktoś taki jak Darkly może zamordować, dlaczego tacy ludzie właśnie często mordują. No to jak ja mam to odbierać? ? niby wszystko wiesz, wszystko rozumiesz, a jednocześnie nie rozumiesz. Nie możesz napisać, że opis jego osoby ? informacje zawarte w filmie były niewystarczające żeby zrozumieć jego psychikę więc siłą rzeczy po prostu nie rozumiesz takich rzeczy. Idąc dalej napisałeś wcześniej, że główny bohater jest jąkałą ? uwaga zupełnie z sufitu. Skoro piszesz takie rzeczy, które w filmie nie występują to moje odczucie jest po prostu takie, że oglądałeś ten film piąte przez dziesiąte, wychodząc często z pokoju, albo nie patrząc na ekran tylko robiąc coś innego. I ok ? nie dziwie się ? całkiem naturalne zachowanie w sytuacji kiedy początek filmu nie zachwyci. Pozwala mu się dalej lecieć, ale nie poświęca mu się zbyt wiele uwagi. I nadal rozumiem przy tym wszystkim, że ten film ci się nie spodobał i do ciebie nie trafił. Tylko proszę nie wmawiaj mi, że niby tak dokładnie go obejrzałeś i zrozumiałeś i po tym ci się nie spodobał, skoro wszystko co napisałeś wskazuje na to, że nawet do końca nie wiesz co tam się działo. Kiedy spytałam o te inne podobne filmy jakie przychodzą ci do głowy to naprawdę nie było to jakimś podpuszczaniem. Myślałam, że wymienisz tytuły jakichś psychologicznych filmów, z których coś sobie wybiorę i odkryję dla siebie. Kiedy jednak wyszło, że ty odnajdujesz podobieństwo filmów kierując się tym, że np gra w nich para i pojawia się ten trzeci ? no to już zupełnie wyszło na to, że kompletnie nie zahaczyłeś o głębsze warstwy ?Lasu..?. Podsumowując ? żeby już nie przedłużać. Nie mam zamiaru przekonywać cię do tego, ani żadnego innego filmu, dlatego, że nie jesteś otwarty na żadne uwagi pochodzące od innych osób (no chyba, że pokrywają się z twoimi własnymi)? więc to strata czasu i brak satysfakcji związanej z dyskusją. To co napisałam pod twoim tematem i ten wywód pod moim tematem jest obroną tego filmu. Co jest naturalne ? film się podobał więc go bronię. Przy okazji jeszcze może ktoś skusi się na przeczytanie tego i będę miała szansę poznać w ten sposób jakąś ciekawą osobę zainteresowaną psychiką mordercy, co mnie osobiście bardzo interesuje. Tak więc naprawdę nie myśl, że chcę cię do czegoś przekonać bo od samego początku o to nie chodziło (bo po twoich pierwszych słowach było wiadomo jakie masz nastawienie). A tak na marginesie nie wypowiadałabym się w tak pewny sposób (w stylu, że wszystko wiem o danym filmie), gdybym go obejrzała tak piąte przez dziesiąte, że podstawowe elementy by mi się myliły. I tym bardziej dobrze, żeby pod tym filmem były też antykomentarze w stosunku do twoich wypowiedzi. Żeby ktoś kto nie obejrzał jeszcze tego filmu stwierdził, że warto wyrobić sobie na jego temat swoje własne zdanie, a nie kierować się takimi luźnymi tekstami faktycznie oderwanymi od omawianego filmu.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

wiesz, zdaje się, że i tak do jakiegoś sesnownego konsensusu nie dojdziemy. wytykasz mi, że chcę postawić na swoim, ale prawda jest taka, że nie możesz pojąć dlaczego właściwie nie przyznaję racji twoim wywodom, bo wydaje ci się że są święta pradą i niby w jaki sposób miałbym je podważać? to podejście z gruntu absurdalne i zapewjniam cię, że nie jest to sposób a nprowadzenie dyskusji. z twojej wypowiedzi wynika jedynie to, że ze mną dyskusji nie da się prowadzić, bo nie zamierzam podzielać twojego zdania- wkońcu moje z gruntu jest złe, czyż nie? zanim zaczniesz wytykać błędy innym, spójrz najpierw na to, co sama piszesz. ja bynajmniej nie uważam, aby postać Darkly'ego była należycie umotywowana psychologicznie, czemu dałem wyraz już wcześniej i uwierz mi, że też nieco interesuje mnie psychika seryjnych morderców, zagłębianie się w te rejony. pozwól, że w tym momencie coś powiem, w sposób dobitny- Darkly jest skonstruowany ze zlepków różnych innych postaci, to bohater bez własnej duszy, dlatego dokonałem porównania Z Freddym. bynajmniej nie uważam, aby każdy film o mordercy należało wrzucać do tego samego worka- i TU pojawia się następny problem, czyli mianowicie kwestia tego, iż uwielbiasz wyciągać pochopne wnioski, które kompletnie nie mają związku z rzeczywistością. nie znając mnie stwierdzasz jaki jestem i w jaki sposób się zachowuję- otóż uświadomię cię, że na tym polu też mógłbym pobawić się w psychologa, bo znam mnóstwo tego typu ludzi i zazwyczaj schemat jest następujący-m nie znam go, ale kończą mi się argumenty, więc w jakiś sposób muszę go zdyskredytować. w takim razie pozwól że coś ci uświadomię- NIGDY nie oglądam filmu "piąte przez dziesiąte", choćbym nie wiem jaki był nudny i zawsze oglądam do końca, bo lubię sobie wyrabiać swoje zdanie i dobrze wiedzieć na temat czego się póżniej wypowiadam. stąd prosta konkluzja- jnie trafiłaś, nie ten typ.

ocenił(a) film na 10
Caligula

No to sorry skoro oglądałeś film dokładnie i do końca to już zupełnie nie wiem skąd te dziwne twoje pomysły typu, że główny bohater jest jąkałą. Trochę to dziwne, że ktoś ogląda tak dokładnie film i jednocześnie pisze błędne rzeczy odnośnie głównego bohatera. Ostatecznie było tam bardzo mało postaci więc trudno żeby się komuś aż tak pokręciło. Wiesz wybacz, ale to są rzeczy, które są, albo ich nie ma w filmie i to nie jest dowolna interpretacja widza. Może podkreślę jeszcze raz bo widzę, że nadal nie pojmujesz - mi nie chodziło o to, że ten film by ci się spodobał gdybyś go rozumiał, tylko o to, że go nie rozumiesz. Kwestia podobania się filmu to inna sprawa. Piszę to bo ciągle zachowujesz się tak jakbyś sądził, że chcę cię przekonać czy zmusić do tego żebyś stwierdził, że ten film ci się podobał. Wcale nie mam takiego zamiaru więc tym bardiej twoja zdolność oceny czyjejś osoby (w tym wypadku mnie) i jej zamiarów jest tutaj wysoce nieprawidłowa. Śmiem więc wątpić w twoje zdolności psychologiczne. Co więcej napisałam o Freddym dlatego, że to ty o nim wspomniałeś praktycznie wkładając mi w usta to, że niby jestem bliska twierdzić, czy nawet twierdzę, iż jest on pokrzywdzoną istotą o dobrym sercu. Zastanów się więc co ty piszesz. Najpierw przypisujesz mi pewne wywody, a póżniej piszesz, że ja ci coś wmawiam. Stwierdzenie, że Darkly jest tak samo jak Freddy zlepkiem różnych postaci jest też bardzo dziwne. Oczywiście zgodzę się, że jest tak w przypadku Freddy'ego, ale w życiu nie zgodzę się, że jest tak w przypadku Darkly'a, który jest zarysowaniem konkretnego typu mordercy. Chodzi mi o to jak powstał jego umysł/charakter i jak stał się mordercą -jego kształtowanie i rezultat tego kształtowania. Niby jakie postacie - jakie różne 'style ludzkie' miałyby być pod jego postacią złączone skoro powstał i zachowuje się jak konkretny typ człowieka/mordercy? Po prostu dziwne rzeczy piszesz i w wyniku tego ciągle coraz mocniej utwierdzasz mnie w przekonaniu, że nie rozumiesz ani filmu, ani paru innych rzeczy. Z tymże podkreślę tu jeszcze raz - nie mam zamiaru cię do czegoś przekonywać i wcale tego nie robię (chociaż ciągle tak ci się wydaje), stwierdzam jedynie fakt, że czegoś nie rozumiesz, co nadal nie ma wpływu na to czy ten film ci się podobał czy nie. Wymiana zdań zaczęła się od tego, że stwierdziłam, że nie rozumiesz. Natomiast to, że tak stwierdziłam było oparte na tym co napisałeś na samym początku i nie ma już nawet związku z tym jakie masz podejście do 'rozumienia' psychiki morderców czy np. mojej. Chodziło o to, że napisałeś rzeczy niezgodne z treścią filmu. Cóż, naprwdę nie wiem o co ci chodzi. Stwierdzam, że się z tobą nie zgadzam, że uważam, że coś mylisz (już pomijając inne rzeczy chodzi o treść filmu czyli np. to nieodżałowane jąkanie), a ty mi piszesz, że nie trafiłam rozpoznając twój typ. No ok - stwierdziłeś, że oglądałeś film dokładnie no to tym bardziej jest to dziwne - widzenie rzeczy, których w filmie nie ma, a niedostrzeganie tych, które są.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

aleś się przyczepiła tego jąkania, napisałem to ot tak, po prostu, i nawet przy tym obstawałem. było to stwierdzenie bardziej umowne- po prostu bohater jest zamknięty w sobie, zakompleksiony, w czasie akcji filmu kilka razy zdażyło mu się zaciąc w trakcie wypowiedzi, zjąknąć. nie stwierdziłem dokładnie że jest jąkałą, miało to wydżwięk bardziej z przymrużeniem oka. sądzę, że spierać się tu nie m o co, skoro ja nawet nie zamierzam obstawać przy swoim zdaniu jak widzisz. zaś co do osobowości Darkly'ego, to pozostanę przy stwierdzeniu, iż jest zlepkiem różnych typów ludzkich- reżyser podpatrzył coś tutaj, coś tam i na bazie swych obserwacji stworzył swego bohatera. wiem, jakie są motywy szaleństwa Noona, ale cóż- ja w nie po prostu "nie wierzę" i tyle. mam nadzieję że rozumiesz o co mi chodzi- reżyserowi nie udało się mnie przekonać do wizji, którą wykreował na ekranie.

ocenił(a) film na 5
Caligula

chodziło mi rzecz jasna na początku wypowiedzi o to, że "nawet przy tym nie obstawałem", żeby nie było porozumień. zjadłem wyraz.

ocenił(a) film na 10
Caligula

No wiesz tak to wszystko można przekręcić (nie chodzi mi o połykanie wyrazu bo tego brakującego wyrazu akurat się domyśliłam). Chodziło tylko o to, że na samym początku napisałeś krótki tekst pełen nieścisłości i od tego wszystko się zaczęło (wymiana zdań). Co więcej nie wiem czy sam zauważyłeś, ale napisałeś właśnie: "nie stwierdziłem dokładnie że jest jąkałą", a w pierwszym wpisie piszesz: "ten zakompleksiony jąkała". No i to chyba najlepiej określa styl twoich wypowiedzi.
Na marginesie zauważ, że nadal do niczego cię nie przekonuję.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

owszem, określiłem to w ten sposób, ale już wytłumaczyłem w jakim kontekście- bohater wcale nie musi być jąkałą, ale to taki typ, równie dobrze mógłby nim być, jak najbardziej by to do niego pasowało. nie uważam tego za nieścisłość, być może po prostu użyłem niewłaściwego określenia. a co do przekonywania, to moim zdaniem owszem, usiłujesz mnie przekonać- a mianowicie do tego, że powinienem w tym filmie dostrzegać coś więcej prócz tego, co dostrzegam :)

ocenił(a) film na 10
Caligula

Jąkała, który się nie jąka :) równie dobrze mógłby być transwestytą, gdyby ktoś stwierdził, że to do niego pasuje. Można by idąc tokiem twojego myślenia powiedzieć, że to taki 'typ' człowieka, który jest tranzwetytą mimo, że nim nie jest:) To roztacza nowe możliwości w kwestii tworzenia opisów filmów:) Może od razu ustalmy, że pisząc o treści filmu można pisać różne dowolne rzeczy, które przyjdą do głowy, a nie występują w filmie. Nowa odmiana zabawy w skojarzenia. Mi jąkała do tego bohatera nie pasuje. I wolę jednak trzymać się prawdziwej postaci filmu. W swoim pierwszym komentarzu napisałeś też, że Darkly jest zakompleksiony, jak sądzę również dlatego, że według ciebie 'równie dobrze mógłby być'. Zakompleksiona osoba ma kompleksy, czyli wstydzi się czegoś. A czego niby wstydzi się Darkly? na punkcie czego ma kompleksy? Można powiedzieć, że jest on nieśmiały, ale nie zakompleksiony, skoro do samego końca raczej stara się narzucić wszystkim swoje zasady i spojrzenie na świat, a pytany o swoją religię zawsze jej broni i przekonuje co do jej słuszności.

Dziwny jesteś z tą wiarą, że niby chcę cię do czegoś przekonać. Wyraźnie ci napisałam (choć raczej to oczywiste i nie wymaga pisania), że zrozumienie filmu to jedno, a to czy się podoba to drugie. Zresztą po co niby miałabym cię przekonywać do czegoś? Co więcej jak bym mogła sądzić, że zmienię twoje nastawienie do czegoś w sytuacji kiedy twoja pierwsza odpowiedź na mój pierwszy wpis była takiej, a nie innej treści? Ja po prostu wytykam przeinaczenia i nadinterpretacje twojego dość dziwnego (bo za mocno odbiegającego od rzeczywistości) opisu tego filmu. Nie zależy mi na tym co w tym filmie dostrzegasz, a czego nie dostrzegasz. Po prostu staję w obronie jego honoru.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

hmm, a więc teraz filmy mają swój honor? :P jakby co, ja na niego nie nastawałem, nawet gdybym wiedział jak to robić. a co do tego jąkały to sądziłem, że wyjaśniłem o co mi chodziło- bohater w czasie rozmów niejednokrotnie się zacinał podczas wypowiedzi- dokonałem pewnego nadużycia i nazwałem go jąkałą,ale w sposób luzny i niezobowiązujący, jesli wiesz co mam na myśli. bynajmniej nie uważam go za transwestytę (choć na zasadzie lużnych skojarzeń można go nazwać masochistą).

ocenił(a) film na 10
Caligula

Tak, wiem, jąkała utajony tkwiący w każdym z nas... w ogóle straszna sprawa :P, człowiek tak sobie żyje, żyje i pewnego dnia okazuje się, że jest jąkałą :O
Chyba nie wiesz co znaczy zacinać się. To, że człowiek mówi i np. w pewnej chwili urywa wypowiedź np. dlatego, że nie jest pewny reakcji rozmówcy, albo dlatego, że nie jest pewny jak sformułować swoje myśli, albo dlatego, że zamyślił się nad czymś innym na co np. spojrzał, albo coś mu się przypomniało... albo z jakiegoś innego z setek możliwych powodów... to to nie jest zacinanie się, ani jąkanie. Jak ktoś się jąka to ma problem z wymówieniem pojedynczego wyrazu. W zależności od stopnia nasilenia może mu się udawać wymówić więcej lub mniej, ale na którymś wyrazie się zacina i nie może go normalnie wymówić. Ty mylisz pojęcia i to coś za często.
Co do pytania/kpiny/ o to czy filmy mają swój honor to dziwne, że nie zetknąłeś się jeszcze z tego typu określeniem jak bronienie honoru filmu, książki, czy czegokolwiek. To dość popularne... ale wiem, wiem.. ty rozumiesz różne wyrazy i określenia nieco inczej niż ogół społeczeństwa.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

sądzę, że w tym miejscu możemy spokojnie zakończyć dyskusję, bo nic mądrzejszego od twoich ostatnich wypocin nie wymyślimy. najwyrażniej czego bym nie napisał i tak do ciebie nie trafi. przynajmniej jednakże udało mi się z ciebie wykrzesać nieco poczucia humoru i sarkazmu o które trudno było cię podejrzewać. zawsze coś:) może jeszcze kilka dyskusji na tematy filmowe i naprawdę zaczniesz błyszczeć niespotykaną elokwencją, o którą sama byś nigdy wcześniej nie podejrzewała.
p.s. rozumiem że sprezentowałaś mi medyczną definicję jąkania się, czy tak? bo brzmi to niezwykle podręcznikowo. a może jesteś ekspertem w tej dziedzinie? jeżeli byłabyś na tyle uprzejma, to sporządzę listę terminów, których znaczenia nie znam do końca, podobnie jak w przypadku jąkania i podrzucę ci ją, a ty mi wszystko z osobna objaśnisz. deal?

ocenił(a) film na 10
Caligula

Wiesz, jak kpisz to też nieudolnie. Nawet samo stwierdenie o definicji podręcznikowej cię ośmiesza skoro taka prosta wypowiedź z głowy jawi ci się podręcznikową wiedzą. Wiesz, używanie wyrazów zgodnie z ich znaczeniem nie jest niczym złym mimo, że jak widać w tej chwili wydaje ci się dość niezwykłe czy egzotyczne.
Także jestem skłonna zakończyć już tą rozmowę zwłaszcza, że ilość momentów, w których się podłożyłeś osiągnęła już chyba wystarczający poziom, aby nikt nie traktował twoich wypowiedzi poważnie lub przynajmniej traktował je z dużym przymrużeniem oka. Na zakończenie jeszcze raz ci uświadomie, że chodziło mi o sprostowanie twoich nazywając to twoim językiem 'wypocin' dotyczących filmu dla mnie wartościowego. Niestety nie istniał żaden mistyczny plan mający na celu wpłynięcie na twój sposób postrzegania świata, czy bóg wie co jeszcze w stylu sterowania twoją osobowością, odgadywania twojego typu psychologicznego i inne jeszcze bzdury, które nie przyszły mi do głowy, ale za to intensywnie rodziły się w twoim umyśle. Natomiast to, że takie rzeczy przychodzą ci do głowy, a tym bardziej to, że wydaje ci się, że są one czyimś jedynym celem w rozmowie pozostawię bez komentarza.

ocenił(a) film na 5
Eleonora

w zupełności się zgadzam, na przyszłość się tak nie emocjonuj- szkoda nerwów:)

ocenił(a) film na 10
Caligula

To, że ty się emocjonujesz nie znaczy, że ja także, ale dzięki za troskę mimo, że niepotrzebną.

Eleonora

widac że film budzi emocje, chyba jego twórcy by sie zdziwili waszą dyskusją-wielki but i jego rejs samotny po wodzie z ptakiem jako pasażerem zrobilo na mnie duze wrazenie-jak z bajki motyw.Koncowka swietna, Fraser rowniez- jak ktos z filmu wywnioskowal ze to tylko opowiesc o religijnym szalencu to moze lepiej niech nie ogląda takich ambitnych opowiesci.