czyli jak Wania jednym granatem rozwalił kilka czołgów. Z filmu jak często w rosyjskich produkcjach tego typu wyziera bajeczność (np. misiu). Musi też być jakiś wynalazek (sanie żaglowe). I obowiązkowe zwolnienia kadrów. Nie wiem po co Mongołowie najechali Ruś, skoro mieli na sobie tak wiele złota. I na huk uparli się rozwalić wielką armią jakąś grupkę na wzgórzu. Doprawdy dziwaczne. W każdym razie tragedii nie ma, a rozrywka jest.