W sumie to mam mieszane uczucia co do tego "filmu". Z jednej strony opowieść bardzo
wartościowa. Mamy tutaj głównego bohatera, który jest bardzo utalentowany, ale żyje w
"ukryciu", ponieważ jest nieśmiały . Typowa bajeczka, rzeklibyśmy. Nieprawdaż? Film
pokazuje,że warto spełniać marzenia i i w dodatku płynie z niego morał. A jaki? A taki, że
kłamstwo ma krótkie nogi. Kolejnym "typowym" elementem historyjki jest postawa
rodziców. A dokładnie jednego z nich, ojca. Nie podoba mu się to czym zajmuje się jego
dziecko. W końcu jednak jak to w takim filmie zgadza się na działalność swego jedynaka.
Plusem bajeczki dla młodzieży jest oprawa muzyczna. Musze przyznać, iż całkiem
przyjemnie się słuchało typowo współczesnych kawałków. Jak dla mnie minus za
obsadę. Nie chodzi o to, ze aktorzy marni. Wcale nie są źli. Jak na taki film to jest ok.
Przecież to nie miało być z założenia arcydzieło tylko opowiastka dla młodzieży. I wyszło
dobrze. Ale jest wada!!! Tak moi drodzy!!! Nie podoba mi się, iż nie było żadnego
bohatera pierwszoplanowego, który nie byłby czarnoskóry. Oczywiście nie mam nic
przeciwko ludziom innego koloru, ale nie podoba mi się to w wielu filmach. Z reguły albo
wszyscy są biali albo czarni. Czy nie może być po równo? Otóż może!!! W filmie z serii
"bajeczka dla młodzieży" mamy "Rags" lub jak to brzmi polski tytuł "Wyśpiewać
marzenia". Produkcja oczywiście Nickelodeon. Mamy tam nie jednego głównego
bohatera, a dwóch. Czarnoskóra dama i białoskóry dżentelmen. I ja się pytam czy
można? I odpowiedź brzmi, ze jednak można. Ogólnie rzecz biorąc "Let it shine "
obejrzałam z przyjemnością, gdyż takie historie zawsze poprawiają mi humor i napawają
optymizmem. I nie żałuję. Dałabym 6/10.