To by nawet było zabawne.Problem w tym,że to na poważnie.Ateiści to banda kretynów,którzy wiwatują gdy usłyszą słowo "zabawa" lub "impreza" i oczywiście nic innego w życiu nie robią tylko chleją i się bawią.Ateiści nigdy nikogo nie zamordowali,żadnej wojny nie wywołali.Serio?Krwawa rewolucja,której rocznicę świętują do dziś Francuzi objawiła się mordowaniem nie tylko wyższych sfer,ale i księży oraz gwałceniem zakonnic,oczywiście w imię wolności,równości,braterstwa,nie żadnego Boga.Sowieci byli ateistami z urzędu,ilu ludzi wymordowali,zamęczyli na śmierć,zagłodzili...Krwawą wojnę domową w Hiszpanii,której kres położył generał Franco cechowała wyjątkowa zajadłość w mordowaniu duchowieństwa i niszczeniu obiektów sakralnych.Naziści byli niewierzący i wypełnili pustkę pogańskimi symbolami (nie wrócili do wiary przodków).Rzecz jasna ostatecznym dowodem na nieistnienie Boga jest śmierć jakiegoś dziecka.
No i oczywiście Bóg okazuje się kompletnym ujem bo jak już się ateista nawróci to znów mu kogoś odbierze.
Przeczytałam 'Życie po życiu', obejrzałam kilka filmów o podobnej tematyce, i muszę powiedzieć, że jak na razie, największe wrażenie zrobiła na mnie scena w 'Burzy mózgów' z 1983 roku. Może zahaczała o New Age, ale udało się uniknąć łzawych sentymentów.
Tutaj mamy sztampową klasykę drugiej strony. Plus wystąpienie ateistyczne, które znamy z innego filmu z Sorbo. Jestem wierząca, ale nie lubię chrześcijańskiego kiczu. Wado-zaleta posiadania ludzi po Akademii Sztuk Pięknych w rodzinie.