Na związek ze mną rtrzeba zasłużyć - nie obawiaj się. Czy miałam faceta? Sama nie wiem - nigdy nikt nie umiał mnie szanować - nie wiem czy ja potrafię zawsze szanować inych, ale wiem że byłam mu wierna. Taki M. na przykład otwarcie mówił mi z kim wolałby się ożenić, mmo że mnie się oświadczał - czy kogoś takiego mam prawo i czy nie jest to smieszne nazywać swoim facetem? Jakbys miał ochote zadzwonić - jestem pod telefonem - nie obrażę się jeśli tylko powiesz "cześc" i rozłączysz się - na tym własnie ma polega przewaga znajomości damsko-meskiej nad np. męsko- męską - kobieta to zrozumie. Nara.
Tak to nie, bo skoro tak robi to po co zawraca tyłek zamiast od razu iść do tamtej? Ja na przykład chciałbym przytulić Ciebie mimo wszystko co mógłbym wyklepać na temat twoich wad, ale to nie znaczy że jestem w stanie je nieść przez całe życie i dobijać Cię jakimś "może mogłem inaczej czy innym smutkiem" połączonym z radością, jaką mi dajesz. Jesteś trudna, ja też. Człowiek ma prawo Ci powiedzieć co jest nie tak, nawet jeśli nie da się tego zmienić i mogą być tego konsekwencje, bo mówienie to nie wzywanie i nie ma związku z brakiem szacunku. Prawda jest taka, że wystarczy, że się przytulisz tak jak potrafisz i będzie wspaniale, bo tego nam obojgu brakuje i jak nikt inny możemy to zrobić, a sprawy związków mogą być dla nas zawodem, choć nie muszą. bo ja będę drażnił Cię a Ty mnie lub nie - tego nie wiem. Szukasz kasy, piękna, intelektu, być może nudnej normalności emocjonalnej czy po prostu, choć chwili ciepła, którą mogą Ci dać osoby nieliczne (nie zalicza się nawet większość partnerów seksualnych)? Nawet jeśli miałbym do Ciebie pojechać tylko raz i wrócić do domciu na zawsze, to marzę o tym bezinteresownym cieple na taki weekend.
> na tym własnie ma polega przewaga znajomości damsko-meskiej nad np. męsko- męską - > kobieta to zrozumie
Znowu teoretyzujesz. Kobiety różnią się od mężczyzn, ale nie ma żadnego powodu by facet nie zrozumiał tego samego co kobieta, w takim przypadku gdy taka rzecz raczej nie zależy od płci.
Chciałbym kiedyś powiedzieć to "cześć" :)
Widziałaś kiedyś człekokształtne, jak szukają ciepła, jak iskają się? Tego nam brak, a nie papierków czy seksu jako takiego czyli dla samego seksu. Nic nie zastąpi bliskości, nawet samo tarcie błony o błonę. To musi być świadome. A ludzie są tak różni, że trudno powiedzieć ile osób to przeżywa, a ile tylko realizuje zobowiązania lub zaspokaja łaknienie na sama przyjemność zamiast na bliskość. Ja chcę choć chwili bliskości i nie wiem czy choć chwilę jej dostanę.
P.S. Traktujesz związek jakby był on czymś co daje się na złość. Ze złej woli - jakby byl karą, a nie nagrodą... Bez obawy - u mnie nie tak łatwo o uczucie - sam to własnie zauważyłeś. Wiesz, że Cię lubiłam, że cos więcej. Ale mnie odpychasz, a więc każesz mi wyrzec się tego uczucia. Brawo - to co robisz ma sens. (...) To sarkazm oczywiście.
Lubiłaś? To już nie lubisz? Skoro tak szybko Ci to przychodzi to pewnie w ogóle nie lubiłaś ;-/
Nie odpycham Cię, bardzo chcę Cie przytulić, ale nie chcę myśleć o związkach, o planach, bo nie wiem, jest za dużo ale i w ogóle.
Dzwoniłam do Ciebie - wiedziałam, żenie odbierzesz, że się boisz. :-* Ide na film - potem mam ćwiczenia tańca..
Sądzisz, że będę Cię prosić, żebyś przyjechał? Nie, to nie - trudno... Ja bym sama do Ciebie pojechała, ale raz, ż enie mam samochodu, a dwa, że boję się od kiedy zacząłeś mnie wyzywać od wariatek. Już wtedy przekreśliłeś wszystko...
Nie wyzywałem tylko zwróciłem uwagę że jesteś "trudna" i masz swoje odchyły. Szczerość Cie boli czy jak? Czy to zmienia fakt, że bardzo Cię lubię? Nie. Ja sie np. wstydzę i to też jest pewien odchył, ale nie robię z tego tragedii. Sama nazwałaś się wariatką, a jak napisałem, że zapętlenie w wiadomościach i rozkojarzenie powodujące, że szeroka wiedza jaką masz często przelatuje gdzieś obok niego nie są zbyt normalne to masz focha? I czy to zmienia że chcę dać ci buziaka? Nie zmienia.
To tylko ma wpływ na trudność ścierania się charakterów w codziennym życiu, stąd ale...
ale nie ma w tym nic z tego że nie pragnę czy że traktuje cię jak zabawkę ;-/
Ale pisać Emce, że się "pociągasz' do jej zdjęcia na forum nie było Ci wstyd. Wiesz co? Daj mi wreszcie święty spokój gimbusie - niczym się nie różnisz od niedorozwiniętych facetów...
Nie nazwałam się sama wariatką. Chciałam Ci załatwić badanie, a nawet za nie zapłacić, a Ty się zacząłeś bawić w Zuya i mnie hejtować... Jak tam z kulturą mężczyzno? ;-p
Oboje wiemy, że jesteś mówiąc językiem ludzi kulturalnych ciut ekscentryczna, przynajmniej w swoim forumowym wcieleniu i sama to przyznałaś, w mniej kulturalnym nazewnictwie. Nie hejtuję, gdyż Cię bardzo lubię. Lubie Cię blablabla, ważne jest słowo lubię czy słowo blabla bla którym coś nazwałem? No chyba to pierwsze, mimo że nie zawsze jesteś fair, potrafisz być wulgarna (czego u dziewczyn nienawidzę) i masz te swoje ekscentryczne odchyły i śmieszne zabawy z klątwami (meczące i głupie) czyli coś jak morda tam popeyea, ale charakterystyczne dla Ciebie.
O ile robisz to na serio bo większość moich dziwnych zachowań wynika ze zwykłej zabawy, nie z ekscentryzmu (kult. lekkiego zwariowania).
Ponoć mam głos jak Adam Małysz ;p Coś w tym jest. Wiem, że zdecydowanie lepiej mi się pisze niż rozmawia przez telefon, ale to nie znaczy że peszę się w obecności drugiej osoby. Jakoś tak mam, że telefony bardziej mnie stresują niż rozmowa w cztery oczy lub pisanie na forum. Może nie potrafię tego narzędzia odpowiednio wykorzystywać.
To nie kwestia wykorzystania narzędzia, tylko ograniczeń - typu czas i brak kontaktu wzrokowego, dzięki któremu nie trzeba np. bez przerwy mówić, bo przy samej rozmowie tel. jak się milknie to jest kłopotliwa dziura - druga strona nie wie co się dzieje. w cztery oczy - widać, że to nie koniec kontaktu, a jedynie zmiana formy... Zwulgarniałam na forum. Ale z natury taka nie jestem - mama nigdy nie pozwalała kląć w domu... Tu nie chcę używać zdań, które wpędziłyby kogoś np. w depresję, a umiałabym, więc ograniczam się czasem do przekleństwa. Kwestia zmiany środowiska...
Nie, to po prostu moja nieumiejętność posługiwania się telefonem ;)
...
Na pewno też zdziwaczałaś, bo w sumie siedzenie tu samo w sobie jest tego objawem i każdy stały user jest lekko mówiąc nieco zdziwaczały.
...
Z tej telefonicznej tremy i kłopotów technicznych nie mogłem kulturalniej zakończyć rozmowy, jakoś tak jak sobie wyobrażałem (choć nie wiem czy się nie rozłączyłaś po tym jak powiedziałem, że przerywa).
Wiesz czemu tu siedzę - są trzy powody - powiem o nich na onecie...
Zerwało połączenie - telefon poinformował mnie o tym w trzech językach. x-D Gdybym "odłożyła słuchawkę" sygnał byłby przecież inny. ;-)
Jeśli się nie rozłączyłaś to mogło zerwać, bo strasznie w pewnym momencie zaczęło przerywać. Nie ważne.
P.S. Wiem, że nie jestem idealna, ale powiem Ci coś dziwnego - nie chciałabym być dealna. Czy idealny człowiek jest sobą? Ale cieszę si, że nie odczuwam już tej bolesnej "pustki w uszach"...
Kwestia jest taka, że niektóre dziwne rzeczy bywają męczące, a wybory nie do końca korzystne...
i tylko tyle... ja się boję właśnie tego na każdym kroku, nie samych ludzi... nie chcę mieć do siebie pretensji że mogłem lepiej... to jest moja mała trauma... ale nie, nie ma ideałów, a Ty jesteś lepsza lub gorsza, ale taka jesteś, możesz być zła i dobra jednocześnie, zależy od oczekiwań, od serca i od rozumu, i takich tam.
...
Masz miły głos choć czasem za szybko mówisz :)
Przepraszam, że zniknęłam, ale właśnie mnie zaatakowali - wyjaśnię na onecie.
Mówiłam szybko, bo czułam że za chwilę skończy sie połączenie - i kobita zmieniająca papier toaletowy w łazience - czekała za drzwiami. Jak człowiek chce być sam, to nagle pół świata się na niego rzuca...
Podajesz numer komórkowy do publicznej informacji, myślałeś, że zadzwonił ktoś z twoich znajomych zamówić salę, nie zauważyłaś kto dzwoni czy tylko udawałaś zdziwioną by zacząć rozmowę jak z petentem?
Słyszałem kogoś w tle, ale nie wiedziałem gdzie jesteś, choć domyślałem się, że nie rozmawiasz z biura, że wyszłaś na korytarz lub do toalety ;p
Nie podawałam tel. - zadzwonili na stacjonarny... Chciałam się poprzekomarzać. Jak wzięłam tel. wyświetliło mi się nazwisko... ;-)
Napisałam o tym na onecie. Teraz idę - jestem zmęczona - muszę się przewietrzyć - hej!
A., co ty na to, by sobie pogadać w temacie o Biblii w 5 minut? Tak żeby miał 1000 postów i by naszej rozmowy nie skasowali. Możemy pogadać o pogodzie. Co ty na to? :)
O pogodzie? Wolałbym o tym, że udało mi się zrobić rezerwację w fajnym pensjonacie w Dąbrównie - tuż obok Grunwaldu. Pokoje tylko dwuosobowe. Ale o tym publicznie raczej się nie da mówić... Niebardzo mogę się zaangażowac w rozmowę - obiecałam koleżance, że zrobię coś jeszcze przed urlopem, a wybieram się w przyszłym tygodniu. Napisze Ci o tym Gruwaldzie na onecie - jakbyś miał ochotę pomachac mieczem (bez skojarzeń x-DD), to jedno łóżko bedzie wolne - możesz dopłacić jak chcesz - 200 (w sumie jest 4 dni za 400 zł) bez wyżywienia no i przejazd musiałbyś sobie opłacić. Tak czy inaczej wrzucę szczegóły na onet, choc wiem, że nie skorzystasz. jednak rozmowy za bardzo nie mogę teraz prowadzić - tylko od czasu do czasu mogę zajrzeć...
Właśnie dlatego, że nie mam korzyści ze związku z Tobą - nie będę Cię o nic prosić - jak chcesz to możemy zakończyć znajomość - nie ma problemu...
Powiedz mi A. jesli nie mam czekac na Ciebie, to jaki jest sens znajomości w ogóle? Mam se iść z zupełnie obcym facetem na kawę?
Jesteś pewny, że aż tak mi się spodobasz? Że bez zastanowienia będę chciała choćby poświęcić tych kilkadziesiąt minut? Wiesz, różni mnie zapraszali na kawę i zwyczajnie odmawiałam...
Nie, raczej nie. sądzę, że nie. A skoro ci się nie spodobam, to sprawa będzie rozwiązana po powiedzmy 5 minutach, bo wtedy na 40 pozostałe sensu nie ma, jeśli tak traktujesz całą sprawę. Przecież Tobie zależy na związku i na niczym innym, wszystkich odrzuciłaś, nie dlatego że nic nie czuli czy że nie chcieli Ci umilić czasu, ale dlatego że nie chcieli związku, a jak ktoś go ze chce to mógłby być nawet niewidzialny i będzie ok. Pozostanie tylko wracać do domu :)
Nie wiem jak pojmujesz znajomości damsko-męskie, ale to nie przypomina zabawy. Są pewne zasady, których się przestrzega... Nie rozumiem tego, co mówisz. Sprawa jest prosta - albo Ci zależy, albo nie i nie ma w tym Bóg wie jakich filozofii. Odrzuciłam ich dlatego, że nie wiedzieli czego chca. Dlatego, że bałam się, że dziś chca, a jutro się przestraszą. Strasznie nie lubię niedorozwiniętych emocjonalnie dzieci...
Pojmuję normalnie, zakochuję się też normalnie, jestem odpowiedzialny normalnie, nie chcę krzywdzić, ale nie znaczy że chcę związków... i nie dlatego że się nie zakochuję, ale czasem bywa tak jak z różą, za pąki dasz wszystko, za ich aksamit i zapach, ale ogólnie róża może być cierniem i czasem lepiej obopólnie się nasycić niż zaciskać pięść na kolcach. A nie, nie ma tu mowy jednostronnym wykorzystaniu, bo są pewne rzeczy, które dają poczucie wartości obu stronom. Chociażby byle przytulenie się. Miłość tym bardziej nie jest jedna, można kochać wiele, kobiet mężczyzn, choć nigdy tak samo i to jest wyjątkowe, że jeśli ktoś cie kocha to innej tak samo nie pokocha tylko co najwyżej podobnie mocno, ale jest rzadka i nie istnieją dwie miłości na raz. Najpierw jedna musi minąć by zaistniała druga. Co tam miłość. Nawet byle chęć przytulenia kogoś.
Z czekaniem na cokolwiek jest jak z czekaniem na urlop. Napalasz się tylko na coś co i tak się zacznie, potrwa i skończy. Jaki jest sens czekania poza samym czekaniem?
Dopóki nie przyjedziesz - nie możemy się pogodzić, bo przez internet nie daje rady nawet pokłócić, a więc i zgoda jest niemożliwa. Możemy się pogodzić tylko w realu, a do tego czasu nie obiecuję, że nie przestanę się odzywać... A o związku nie myśl, bo nie powiedziałam pół słowem, że go chcę.
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ale w sumie nie musisz - przecież powiedziałam Ci: żegnaj...
Bo jak Mariusz D. zacznie se ze mnie jaja robić, to może być lipa - wprawdzie piszesz w swoim, dość charakterystycznym stylu, ale mógłby nastąpić jakiś zbieg okoliczności - dlatego często odpisuję na onecie... Nie chcę skończyć jak Wilk. ;-) No i w ogóle niekoniecznie lubię jak tak robią mi emocjonalną wiwisekcję...
Facet, po co miałabym mu dawać mój telefon komórkowy? Jest prywatny - nikt nie mam mojego numeru poza kilkoma zaufanymi osobami. ;-)
osobami z realu oczywiście - stąd masz tylko Ty.
Nie o to mi chodziło. Pytałem "czy Mariusz miał twój tel na 666 który zmieniłaś zmieniając telefon i kartę już dwa razy?" bo ja jakiś tam mam, czym sugerowałem Ci chyba wyraźnie, że ja to ja. Nie obchodzi mnie czy jakiś tam Mariusz ma twój numer, nie zadawałem tego pytania by uzyskać odpowiedz. To było przecież pytanie retoryczne.
Nie miał nigdy mojego telefonu - oprócz tego do co znalazł na stronie, ale tam nie ma koórkowego.
Ale to było pytanie retoryczne.
Zaczęłaś coś o Mariuszu, że według Ciebie ja to Mariusz, no to się spytałem czy ten Mariusz ma twój numer na znany przeze mnie początek 666 by zasugerować, że nie jestem Mariuszem tylko A. bo raczej tylko ja tutaj znam ten numer. Nie musisz mi pisać kto ma, a kto nie ma Twojego numeru, bo w ogóle o to nie pytam.
No jesteś czy nie,bo tam jakiś wpis był, że niby biorą Cię tylko za niego, więc wolałabym wiedzieć... Może sobie ktoś jaja ze mnie robi, a jak ta tępa strzała...