Wszystkie zalety i wady kina tego reżysera. Z jednej strony świetnie nakręcone, kapitalnie
wyreżyserowane, perfekcyjnie zrealizowane(muzyka, scenografia, zdjęcia), rewelacyjnie
zagrane (Fiennes(!), Neeson - brawa) . Kiedy ma przerażać - przeraża, kiedy ma chwytać za
serce -chwyta.
Ale z drugiej strony - jak zwykle u Spielberga (od czego nie chce, albo nie potrafi odejść)-
to bajka. Wszystko ładnie, pięknie dobry Schindler ratuje Żydów, było strasznie, ale wszystko
dobrze się kończy, dobro(Schindler) zwycięża, a zło(Goeth) zostaje pokonane. Ale ta wojna
to przecież nie triumf humanizmu tylko najgłębszy upadek człowieka. Ja tego w "Liście
Schindlera" nie widzę. Konwencja baśni ku pokrzepieniu serc o Zagładzie jakoś do mnie
nie przemawia. Z całym szacunkiem dla Spielberga, którego uważam za największego
"maga" kina - to nie jest temat dla niego.
Pojedynek "Lista Schindlera" - "Pianista" zdecydowanie dla filmu Polańskiego. Brzydko
mówiąc - Roman lepiej "czuje" Holocaust ( czemu trudno się dziwić...)
zgadzam się w 100% jednak film sam w sobie.. jako po prostu film, tak bardzo mi się podobał że daje 8. Bo z jednej strony dla mnie film zasługuje na mocne 9 i tu jest to wszystko co pisałeś muzyka, scenografia, zdjęcia, aktorstwo i tak dalej i tak dalej, a z drugiej strony wspomniana bajka i tutaj celowałbym w 7, stąd suma sumarum 8/10. pozdro ;)
Narzekając na bajkowość tego filmu weź pod uwagę, że nie jest to historia wymyślona przez Spielberga, ale oparta o książkę. W związku z tym moim zdaniem zarzuty o bajdurzenie powinny być kierowane w pierwszej kolejności do jej autora - Thomasa Keneally'ego. Jeśli nie czytałeś to polecam, choć osobiście wolę film.
Jedni robią filmy, żeby uzewnętrznić to, co siedzi im w głowie ("Pianista" Romana Polańskiego), a drudzy po to, by zmieniać świat na lepsze ("Lista Schindlera" Stevena Spielberga). Film jak dla mnie ku pokrzepieniu dusz i dla przypomnienia, że nie można myśleć na zasadzie - każdy Niemiec jest zły, bo wszędzie jest różnorodność.
Oczywiście mógłbym napisać magisterkę na podstawie tego, co wyniosłem z tego filmu. Ale akurat na potrzeby tego tematu wystarczy wypisać tyle.
No, ok, ale jak wspominałem robienie filmów ku pokrzepieniu serc w kontekście Holocaustu jest moim zdaniem lekko nie na miejscu. Ja to jednak widze jako lekkie falszowanie historii.
Sqrchybyk- prawda - Spielberg nie wymyślił tej historii, ale przeciez nie jest debilem i dobrze wiedział, co robi wybierając scenariusz oparty na takiej a nie innej książce. Przeciez nikt go siła nie przymuszał do takiej wersji historii. W ogóle odwoływanie sie do ksiązek i tak dalej jest według mnie bez sensu. film to film - zamknieta calość i w pełni odpowiedzialny jest reżyser.
Ja nie napinam się tak w kwestiach historycznych bo to w ogóle nie moja branża. Przykładowo żaden matematyk nie będzie podważał twierdzenia Pitagorasa, a w kwestii historii jest tyle wersji, ile historyków. Bez sensu jest więc się czepiać takich spraw, a nawet tym interesować bo bez problemu znalazłbym profesora, który poparłby autentyczność tego filmu.
Nie oceniam więc podwalin, tylko efekt końcowy, który bez wątpienia jest tutaj fantastyczny.
To co piszesz to z jednej strony prawda, tylko że idąc tym tropem myślenia (tak po bandzie) to można nakręcić film-arcydzieło w ogóle negujący Holocaust (a jakże, David Irving przyklaśnie), albo pokazujący jak hitlerowcy rozstrzeliwują oficerów w Katyniu(co poniektórzy rosyjscy "historycy" potwierdzą). A jednak bez pewnego niesmaku raczej by się nie obyło.
Także wg. mnie nie da się tak całkowicie oderwać od historii przy ocenianiu filmów opartych na faktach. A już w szczególności na takich jak ludobójstwo.
No faktycznie twoje przykłady są "po bandzie" :D
Co w filmie Spielberga jest tak bardzo zakłamującego historię ? Przejrzałem ten zlew (kilka tematów pod filmem) i widzę zarzuty odnośnie wyolbrzymiania holocaustu (cytat z filmu: "zginęło 6 mln Żydów"), a oprócz tego wypluwany przez niektórych użytkowników jad układa się w zarzut "Schindler nie był kryształowy i ten film przedstawia go zbyt dobrze".
Jednakże ja Schindlera nie odczytałem jako kryształowego człowieka, a wszelkie przejawy tworzenia hagiografii wyłapałem np. "Uratowałem 1200 osób ... mogłem przynajmniej 2 osoby więcej". Mimo wszystko film nie jest patetyczny, co jest dużym plusem. Po za tym realizuje w 100% najbardziej wartościową (według mnie) funkcję kina, czyli popycha do myślenia i do działania. Coś jak biznesowe książki motywacyjne :) Czego chcieć więcej ?
Błędem tego filmu nie jest bajkowe pokazanie, być może nie do końca bezinteresownej szlachetności Schindlera, ale sposób w jaki została przedstawiona Polska i Polacy. Jestem Panu Spielbergowi bardzo wdzięczna za Indianę Jonesa, ale trudno jest mi zapomnieć jego słowa, że Polska to dla niego kraj, gdzie mordowano Żydów. To nie Polacy wymyślili Holokaust i to nie oni pomagali Niemcom w jego realizacji. Po obejrzeniu tego filmu statystyczny widz amerykański (i nie tylko), mógł odnieść inne wrażenie. Tym bardziej , że twórcy bardzo wyraźnie podkreślali, że film oparty jest na faktach.
Nie widzę w tym filmie niczego, od czego neutralnie nastawiony do Polaków człowiek mógłby zmienić zdanie na gorsze. Z drugiej strony trochę szkoda, że nie wspomniano nic o polskich bohaterach.
Widziałem całe 3 godziny tego filmu, ale nie zauważyłem jakiegoś zakłamania w stosunku do Polaków :/
Właściwie to Spielberg trochę ominął Polskę i Polaków ... skupia się jedynie na Żydach, Niemcach, Holocauście i Schindlerze. Dlatego też nie rozumiem jakiegokolwiek oburzenia związanego z przedstawieniem naszego Narodu.
Wczoraj natomiast oglądałem program Tomasza Lisa, gdzie było baaardzo dużo o Holocauście i Polakach. Otóż okazało się, że nie do końca byliśmy fair ... ludzie po zakończeniu II wojny światowej zjeżdżali się z całej Polski do Auschwitz i wykopywali zwłoki Żydów w celu poszukiwania kosztowności. Przepytani ludzie z tamtych okolic to zeznawali więc można mieć mieszane uczucia.
Chociaż osobiście w to nie wierzę, bo przecież Niemcy w Auschwitz wyciągali im nawet złote zęby i obcinali włosy na sprzedaż ... więc co niby cennego w tych grobach zostało ? Wisiory 50-centa ?
To właśnie w tym ominięciu powinieneś dostrzec największe zakłamanie. W temacie Holokaustu nie można ominąć Polaków, bo oni Żydom naprawdę pomagali, narażając życie swoje i swoich rodzin. To tak, jakby w filmie o Enigmie pominąć Polaków (co Amerykanie z resztą zrobili).
Co do programu Pana Lisa, to biorąc pod uwagę całokształt jego twórczości, nie jest dla mnie wiarygodny. Nie twierdzę, że nie mogły się zdarzać wypadki uwłaczające godności człowieka, ale zawsze należy podkreślać, że to były wypadki marginalne i że przeważająca większość Polaków zachowywała się godnie i bohatersko.
Akurat ci Żydzi, których uratował Schindler, od Polaków pomocy nie doświadczyli. A film jest o nich, nie ogólnie o Holokauście. Książka, na podstawie której powstał scenariusz, została w znacznej części napisana w oparciu o wspomnienia tych ludzi.
Ale rozumiem twój punkt widzenia, reżyser tej klasy co Spielberg nie miałby problemu by wpleść tu jakąś informację o bohaterskich Polakach. Z drugiej jednak strony - gdyby chciał Polakom dokopać też dałby radę bez problemu...
Dla Ciebie Pan Lis nie jest wiarygodny i dla mnie zresztą też. Podobnie jak i ty, cała masa profesorów mówiąca tak i cała masa profesorów mówiąca inaczej. I dlatego właśnie nie mam zamiaru kurczowo się trzymać jakiejś wersji przy ocenach tego typu filmów.
Ja mogę jedynie oceniać na podstawie tego, co sam przeżywam, widzę i doświadczam. A widziałem pod krzyżem bydło naprzeciwko potencjalnych pacjentów psychiatryka ... Ci ludzie nie wzięli się znikąd i nie jest to margines, bo wyniki wyborów w Polsce jednoznacznie pokazują jakie to są liczby. Oprócz tego mogę stwierdzić, że każda ocena ludzi w jakiejś ogólnej skali (społeczność osiedlowa, mieszkańcy miasta, mieszkańcy województwa, naród) jest niewłaściwa i daleka od precyzji, a im większa skala tym mniejsze znaczenie ma taka ocena.
Dlatego nie możesz pisać, że Polacy byli och ach, natomiast zachowania niewłaściwe to margines. Niewiele się w ludziach zmieniło od tamtego czasu i wciąż jest aktualny cytat z Piłsudskiego "Polska - kraj wspaniały, ale ludzie ku*wy".
Co więcej. Dochodzą do mnie głosy w jaki sposób w USA mówi się o postawie Polaków w trakcie 2-giej WŚ. Są to niestety głosy negatywne. Rozumiem, że jako Polka chcesz, by każdy film przełamywał taką opinię. Ale do tego potrzebne są polskie filmy. Nie możesz tego wymagać od Amerykanina, który (to moja hipoteza) poszedł nam nawet w pewnym sensie na rękę, omijając Polaków w tej historii. Bo obawiam się, że gdyby nas umieścił to wyłącznie w negatywnym kontekście, bo taka jest ich wiedza historyczna (podkreślam, że nie wiadomo czy prawdziwa; wiadomo tylko, że ich).
W Pianiście, domyślam się że w tym filmie również decydującą pomoc Żydą okazują - ku ironii losu Niemcy - Szpilanowi pomogła polska rodzina, ale też cwany pijaczek (Polak ma sie rozumiec) wystawił go do wiatru - a decydującą pomoc oficer (szkoda że nie jakiś kapo SS :) ale też wysoki rangą (oczywiście Niemiec - ma sie rozumiec :D
teraz tak: można powiedzieć że jest to kwestia typowo filmowa (jakby motyw przemiany i tego wszystkiego i ) albo robić spekulacje
że przekłamanie historii.
No bo umówmy się jakie zdanie mogą mieć amerykańscy producenci filmowi (żydowskiego pochodzenia) o tych głupich Polakach ??
i jakby to sie sprzedało na świecie gdyby bohaterami byli Polacy?
Trzeba się pogodzić z tym że póki co nie bedzie prawdziwej filmowej historii II WŚ z Polską w tle ;d
"Trzeba się pogodzić z tym że póki co nie bedzie prawdziwej filmowej historii II WŚ z Polską w tle ;d"
A czyja to jest wina? Otóż, w dużej mierze nasza! Nie potrafimy "sprzedać" naszych historii na świecie. Przykładem postać Ireny Sendlerowej - wymarzony temat na film, który mógłby spodobać się na każdej szerokości geograficznej. I co? I g***no, musieli Amerykanie taki film zrobić...
Co do producentów żydowskiego pochodzenia - nie ma ich dziś aż tak wielu w Hollywood. W ogóle czasy wielkich, potężnych producentów (spod znaku Zanucka, Selznicka, Meyera czy braci Warner) już minęły. Ostatnimi reliktami tej klasy są bracia Weinstein.
Akurat "Pianista" powstał w oparciu o pamiętnik Władysława Szpilmana ... tak więc zarówno postać, jak i wydarzenia w filmie są autentyczne. Ja w tej wojnie nie uczestniczyłem więc nie mam zamiaru kłócić się o fakty i pisałem już o tym wcześniej.
Ale rzuca mi się w oczy, że takie filmy są zawsze podważane przez narodowców, którzy wszędzie widzą Żydów i nie potrafią obiektywnie podejść do sprawy Polski i jej obywateli w wojnie i po wojnie. Każde uogólnienie jest krzywdzące i zakładanie, że Polacy pomagali, ukrywali, karmili, dbali i głaskali jest oczywiście błędne. Bo przecież jedni rzeczywiście tak postępowali, inni natomiast wydawali Żydów Niemcom i chętnie włączali się do tej wojennej "zabawy".
Swoje zastrzeżenia co do filmu mam i je opisałem, ale najazdu na obraz Spielberga w kontekście domniemanego oczerniania Polaków kompletnie nie rozumiem. Przecież w "Liście Schindlera" obecność Polski ogranicza się do miejsca akcji i ew. jakiś pojedynczych dialogów w naszym języku gdzieś głęboko w tle. Gdzie tu jakiś antypolonizm? Jak dla mnie takie czepianie się zalatuje jakimiś narodowymi kompleksami i wymaganiem od całego swiata żeby widział w naszej ojczyźnie "Mesjasza Narodow" a w nas samych wiecznych męczenników sprawy.
Tak samo domaganie się obecności jakichś polskich "sprawiedliwych" w tym obrazie jest wg. mnie nie na miejscu. Przecież to nie jest historia o tym! Ja rozumiem że możemy być oburzeni ze w filmie o enigmie nie wspomina się o Polakach, ale po kiego grzyba do opowieści o Schindlerze wpychać by jakieś niezwiązane wątki?To mi przypomina narzekania jakiegoś włoskiego krytyka-pomyleńca twierdzącego że "Katyń" zakłamuje historię bo w filmie o II wojnie nie ma żydów i Holocaustu.
Przecież w "Liście Schindlera" obecność Polski ogranicza się do miejsca akcji i ew. jakiś pojedynczych dialogów w naszym języku gdzieś głęboko w tle. Gdzie tu jakiś antypolonizm?
to, że te dialogi w tle do polskie capo pomagające Niemcom ....
Jeśli znajomość tych kilku(nastu) słów po polsku jakie padają z ust capo oznacza bycie Polakiem, to ze mnie musi być stuprocentowy Niemiec... Nie mówiąc już o tym, że w II RP istniała przecież całkiem niemała mniejszość niemiecka (biegle władająca polskim), która w miażdżącej wiekszości stała po stronie hitlerowców.
I to właśnie w okolicach Krakowa, bo przecież maaaasa tych ludzi została w Polsce po słynnym plebiscycie na śląsku.
Wszystko można jakoś uzasadnić, ale takie czepianie się jest chore. Czy my, jako Naród tracimy na tym, że Polacy byli kapo ? Tłumaczyłem już to, że część była, a część nie. Nigdzie nie ma jednolitości w jakiejkolwiek dziedzinie.