naciąganych scen. Wszystko się udaje, pomimo potwornych kłopotów. Chociaż tyle, że zakończenie jest takie pół na pół dobre, mogłoby być bardziej dramatyczne, ale niech będzie takie. Neeson coraz częściej bryluje w takich produkcjach. Zarabiać trzeba, ale czy aż tak na siłę brnąć w złe produkcje? Ta akurat nie była aż taka tragiczna, dało się obejrzeć, choć już poziom naciągania kilka razy został przekroczony.
-Za dużo naciąganych scen- to wielkie niedopowiedzenie. Więcej prawdopodobieństwa jest w bajce o siedmiomilowych butach. Neesona już się nie da oglądać, czas na zasłużoną emeryturę.
Jak nie chce ktoś naciąganych scen to nie sobie ogląda filmy obyczajowe albo dramaty, proste
Ależ właśnie sugerować się, sceny są naciągane do granic, które osiągnięto w filmach akcji na początku lat 90. XX wieku. W pierwszej scenie Neeson siedzi za kierownicą Kenwortha, a z zewnątrz widać Volvo. Jeśli takich rzeczy nikt nie wyłapał, to znaczy, że oszczędzali na wszystkim. CGI aż razi w oczy, a nie mam wygórowanych wymagań. Neesona faktycznie nie da się oglądać, zawsze był drewniany, ale teraz mogłby już przejść razem z Cage'm na emeryturę i przestać grać. A co tam, jeszcze im dogryzę, ciężarówki się przywracają i ktoś tam mówi, że do rzęs, bo się ciezar rozłóżył na całą burtę, po czym stawiają sobie ciężarówki razem z naczepami, cały ciężar wali kołami w lód i nic się nie dzieje. Matko, co za ściema.