Jesli ktos ma chociazby odrobine pojecia o marynarce wojennej i lubil "Karmazynowy Przyplyw", "Yamato" lub inne szanujace sie filmy tego typu bedzie szybko rozczarowany "Lorelei". Lorelei to hitec Star Trek z okresu Drugiej Wojny Swiatowej ktory jest w stanie nieprawdopodobnie blyskawiczne zanuzyc / wynuzyc sie kasujac pol amerykanskiej floty na raz, wlacznie z niszczycielami, uzywajac przy tym szostego zmyslu jakiejs japonskiej dziewczyny podlaczonej do aparatury podobnej do tej, do ktorej Neo byl podlaczany w Matrixie... Sama gra aktorow to czysta amatorka. Poza tym, ogladajac film z 2005 roku oczekuje sie, ze chociarz efekty wizualne beda w miare "na czasie" - owszem sa, ale co najwyzej na czasie "Polowania na Czerwony Pazdziernik", ktory zostal wyprodukowany w 1990 i jest zdecydowanie lepszy zarowno fabula jak i wizja niz nasz Ostatni U-boot. Moja ocena 2/10