PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=534994}
6,7 3 198
ocen
6,7 10 1 3198
7,3 10
ocen krytyków
Lourdes
powrót do forum filmu Lourdes

Choć austriacka reżyserka Jessica Hausner nie może pochwalić się bogatym dorobkiem artystycznym, to z uwagi na niezwykle dojrzały język i jednolitość formalną, jakie zastosowała w filmie "Lourdes", by zabrać głos w temacie dotykającym tak subtelnych kwestii jak wiara w Boga, cud uzdrowienia, cierpienie, nadzieja czy wzajemna relacja ludzi zdrowych z chorymi, należy ją, moim zdaniem, zaliczyć do grona najważniejszych współczesnych twórców kina europejskiego.
Tytułowe Lourdes, to francuskie miasteczko, położone w uroczej górskiej okolicy i stanowiące jeden z największych ośrodków kultu maryjnego, odwiedzany rocznie przez ponad sześć milionów pielgrzymów z całego świata. Wielu spośród wiernych przybywających do Lourdes, to osoby ciężko i przewlekle chore, które, wiedzione legendą tego świętego miejsca, liczą na to, że ingerencja tajemniczej siły nadprzyrodzonej przyczyni się do poprawy ich stanu zdrowia i uwolni ich od dramatycznej sytuacji, w której się znaleźli.
Celowo użyłem określenia "siła nadprzyrodzona", ponieważ z pewnością nie dla wszystkich pielgrzymów istnienie miłosiernego Boga jest faktem równie niepodważalnym. Nie zawsze szczera wiara stanowi zasadniczy czynnik przywodzący ludzi do tego znanego sanktuarium. Wiele osób przyjeżdża do Lourdes z czystej ciekawości lub z chęci "zaliczenia" jednej z popularniejszych atrakcji turystycznych. Przyczynia się do tego niewątpliwie bardzo mocno rozbudowana infrastruktura pielgrzymkowo - turystyczna i doskonale funkcjonująca machina marketingowa, jaką Kościół Katolicki zdołał stworzyć wokół tego miejsca przez długie lata.
Główną bohaterką filmu jest młoda dziewczyna - Christine. Choruje ona na stwardnienie rozsiane i jest skazana na spędzanie większości czasu na wózku inwalidzkim. Z racji swej przewlekłej choroby, cierpi na silny niedowład kończyn i wymaga stałej opieki pielęgniarskiej.
Christine jest osobą skromną i raczej małomówną, ale jednocześnie bardzo szczerą i dość otwartą na innych. Nie stara się zachowywać pozorów pobożności. Wręcz przeciwnie. Otwarcie przyznaje, że udział w dobrze zorganizowanym wyjeździe pielgrzymkowym, jest dla niej jedynie okazją do ucieczki z pustego mieszkania, możliwością odbycia dalekiej podróży i próbą nawiązania kontaktu z ludźmi, a nie formą manifestowania głębokiej wiary religijnej.
Przybliżając widzowi postać głównej bohaterki, reżyserka prezentuje przy okazji galerię ciekawych typów i postaw ludzkich, na przykładzie osób, które znalazły się w jej otoczeniu. Mieszkańcy hotelu, w którym mieszka Christine, dzielą się na dwie podstawowe grupy : na chorych i zdrowych. Teoretycznie, ci pierwsi powinni mieć nadzieję na to, że ich silna wiara sprawi, iż Bóg uwolni ich od cierpienia, a ci drudzy powinni robić wszystko, by nadzieja tych pierwszych, nigdy w nich nie zgasła. Podczas turnusów pielgrzymkowych powinna panować podniosła atmosfera, a ludzie powinni być mocno podekscytowani faktem przebywania w cudownym miejscu i czerpać radość z możliwości zaprezentowania swych chrześcijańskich cnót i samarytańskich odruchów. Ludzie powinni przypominać trochę fanów, przepełnionych szczęściem z powodu obecności na koncercie ukochanego zespołu.Wszak wszyscy razem tworzą przecież wspólnotę religijną. Zachowanie postaci przedstawionych w filmie odbiega jednak dość znacznie od tych stereotypowych wyobrażeń. Wolontariuszki z Maltańskiej Służby Medycznej wykonują perfekcyjnie swoje obowiązki, ale ich zachowanie jest automatyczne, pozbawione spontaniczności, a przede wszystkim oznak empatii wobec ludzi chorych, potrzebujących również, a może przede wszystkim, ciepła, bliskości i wsparcia psychologicznego. Młode, zdrowe dziewczęta, które z jakichś powodów zdecydowały się na pracę w charakterze wolontariuszek, nie są gotowe poświęcić całej swej uwagi osobom niepełnosprawnym i wykorzystują każdą okazję do nawiązywania znajomości z przystojnymi mężczyznami. Ksiądz przedstawiony w filmie nie ma w sobie nic z troskliwego pasterza dbającego o dusze swych podopiecznych. To raczej urzędnik, który w razie potrzeby potrafi wygłosić gotowe formułki z zakresu teologii katolickiej. Swoim wyglądem i zachowaniem przypomina bardzo umundurowanego strażnika, w którego towarzystwie spędza dużo czasu. Ksiądz nie ma też nic przeciwko temu, by ów strażnik, miast okazywać mu atencję, należną osobie duchownej, opowiadał w jego obecności niewyszukane dowcipy, których głównymi postaciami są Bóg, Jezus i Matka Boska.
O ile można poniekąd zrozumieć naturalne izolowanie się jednostek zdrowych od chorych, to już zupełny brak solidarności pomiędzy ludźmi chorymi, którzy z racji swego cierpienia powinni przecież wykazywać wobec siebie dużo zrozumienia i braterskich gestów, powoduje, że obraz pielgrzymów, jaki prezentuje Jessica Hausner w swoim filmie, jest mocno przygnębiający i pesymistyczny.
Wszyscy w tym filmie są samotni i pogrążeni w jakiejś dziwnej melancholii. Brakuje oznak prawdziwej wiary. U niektórych brakuje nawet nadziei. Człowiek nie jest dla człowieka bratem w wierze, lecz rywalem, konkurentem, kimś, kto może zgarnąć sprzed nosa upragniony cud.
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy, podczas oglądania filmu, jest jego nieprzyjemna, niepokojąca atmosfera, pozornie podniosła, a po bliższej obserwacji, zdradzająca swój całkowicie świecki charakter, wynikający z pustki duchowej, w której pogrążeni są bohaterowie.
"Lourdes" nie jest jednak filmem o wymowie oskarżycielskiej. Hausner nie stara się nikogo atakować. Nie próbuje też ośmieszać ludzi przybywających do tego znanego sanktuarium. Jeśli sylwetka neogotyckiej bazyliki i ciągnące w jej kierunku strumienie pielgrzymów, wydadzą się niektórym widzom mocno kiczowatym widokiem, przywodzącym skojarzenia z amerykańskim Disneylandem, to nie będzie w tym jej winy. Ona tylko pokazuje, jak miejsce to wygląda w rzeczywistości.
Austriacka reżyserka zrealizowała swój film z niezwykłą delikatnością i dojrzałością. "Lourdes" nie jest filmem krytykującym Kościół Katolicki, choć objawy głębokiego kryzysu, w którym współczesny Kościół jest pogrążony, są w nim mocno widoczne.
Ten film wykracza zdecydowanie poza ramy kina religijnego. Hausner, idąc śladem największych mistrzów światowego kina, takich jak : Bergman, Dreyer, Bresson, czy Tarkowski, przygląda się uważnie dzisiejszemu człowiekowi i z wielkim talentem prezentuje nam na ekranie wyniki swych obserwacji, powstrzymując się od wyraźnego autorskiego komentarza.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones