Film fabularnie bardzo słaby. Takiego kina spod gatunku akcja/sci-fi spodziewałbym się w połowie
lat dziewięćdziesiątych... i to produkcji francusko-belgijsko-szwajcarskiej.
Johansson i Freeman to ogólnie lubiani aktorzy. Gdyby grali aktorzy drugiej ligi, bądź aktorzy z
naszego kontynentu, to ocena oscylowałaby w okolicach 4,5-5,2. Tak przypuszczam i "se" gdybam.
Jeżeli film byłby bardziej naukowym podejściem do tematu, to myślę, że oceniłbym wyżej. Jest to
jednak film akcji z quasi-intelektualną podkładką. Trójeczka. A szkoda.
Obawiam się, że masz rację. Zobaczyłem tylko ze względu na Scarlett Johansson, bo Besson od dawna mnie rozczarowuje.
a wg mnie film jest dobry
porusza kilka ciekawych kwestii - które wypowiada tytułowa Lucy zaraz po "przebudzeniu".
tak off top pisząc - filmy które mają skrajne opinie są coś warte - i Lucy jest wg mnie więcej warta niż powiedzmy Avatar - który porusza współczesne problemy... a Lucy jednak idzie krok dalej.