Jeśli o jakimś filmie Bigasa Luny można powiedzieć – prawdopodobnie niesprawiedliwie – że przedstawia szczyt jego (nie)artystycznych upodobań, to chyba właśnie o nakręconej w 1990 r. "Lulu". Film na podstawie powieści Almudeny Grandes wydaje się leżeć na przecięciu dwóch faz twórczości hiszpańskiego reżysera – tej początkowej, mocno brudnej, ponurej i perwersyjnej, oraz tej późniejszej, która tematu dziwactw, perwersji i obsesji bynajmniej nie unika, ale jest w niej więcej bądź to ironii, bądź to pastiszu czy nawet melodramatyzmu.
więcej