Ja nie wiem co wy od tego filmu chcecie..wg mnie jest to przepiękna opowieść o miłości, miłości szczerej, pełnej namiętności, porywów...oni nic nie mieli oprócz siebie, oprócz malutkiego salonu fryzjerskiego i malutkiego mieszkanka...cieszyli się każdym dniem spędzonym razem...zauważyliście jak on na nią patrzył?? wzrokiem pełnym miłości, uwielbienia, pożądania...ona była jego młodzieńczym ideałem...ich miłość była idealna..nie kłócili się, potrafili się cieszyć z małych rzeczy, potrafili bawić się razem...Zakończenie takie a nie inne powoduje, że film zyskuje na wartości, bo ja ogólnie nie lubie "przewidzianych" już na początku filmu happy endów...aczkolwiek to zakończenie wg mnie nie pasuje do tej historii...chociaż?? ja nie mogę się pogodzić z tym, jak można pomyśleć, że skoro jest tak dobrze to będzie źle...ja im zazdrościłam tego uczucia, a ona wszystko zepsuła..Mój kolega świetnie to zinterpretował mówiąc, że kobiety nawet w najpiękniejszej bajce doszukają się czegoś co im nie odpowiada...szkoda tego...Polecam baaaardzo...