Bardzo ciekawy spaghetti western spod ręki Sergio Martino.
Oparta na prostej i niezbyt oryginalnej ale całkiem niezłej historii opowieść o zemście. Muszę przyznać, że warstwa fabularna nie jest najmocniejszym punktem tego filmu, jest dość przewidywalna i momentami mocno skrótowa ale jak na standardy gatunku nie ma aż takiej tragedii. I muszę przyznać, że pomimo tej przewidywalności potrafiła mnie w pewnym momencie zaskoczyć.
Na pewno dużo lepiej wypada realizacja. Szczególną uwagę zwraca praca kamery. Niektóre ujęcia są świetne i bardzo świeże pomimo tylu lat na karku. Podobnie dobrze wypada ścieżka dźwiękowa. Utwory dobrze obrazują to co widzimy na ekranie i tworzą ciekawy klimat. Nie można też Włochom odmówić pomysłowości, kilka scen jest naprawdę zacnych. Pochwaliłbym też praktyczne efekty specjalne. Szczególnie te krwawe, nawet dzisiaj robią wrażenie.
Trzeba też przyznać, że co jak co ale trup ściele się gęsto. Przyznam szczerze, że byłem nawet zaskoczony tym ile osób twórcy postanowili uśmiercić. No cóż, to były te czasy gdzie włoscy twórcy lubili przeginać i przedstawiać wszystko bardzo dosadnie. Dla mnie akurat to duży atut.
Podsumowując nie jest to może najoryginalniejszy spaghetti western ale fani gatunku z pewnością nie będą zawiedzeni. Film jest szybki, bez zbędnych przestojów i naprawdę potrafi wciągnąć. Ja bawiłem się świetnie.