"Coma" czy "Życzenie Śmierci" z podobnego okresu zdecydowanie bardziej mi się podobały, ale to kwestia gustu.
Tutaj nieźle się zaczęło, a później dużo nudy i dopiero ostatnie pół h coś się działo. Prawie w ogóle nie trzymał mnie ten film w napięciu.
Można obejrzeć, ale film na raz...
Niestety ja też nie rozumiem powszechnych zachwytów nad tym filmem. Historia mało wciągająca, słabo zawiązana intryga, postępowanie bohaterów w wielu momentach jest dla mnie w ogóle niezrozumiałe i nie trzyma się kupy. I do tego ten nieszczęsny tytuł "Maratończyk" odnoszący się do faceta, który po prostu lubi biegać (chyba, że chodzi o ukryte znaczenie, którego ja nie załapałam?).
W takim razie co w tym filmie jest takiego ponadprzeciętnego nie licząc gry aktorskiej Hoffmana?
hahahah...fanatyk :D...dawno żaden gimnazjalista mnie tak nie ubawił...brakowało jeszcze jakiegoś orta...wówczas byłoby jeszcze pyszniej :)
Oprócz oczywistego (hobby bohatera) tytuł odnosi się do dlugotrwałej, wyczerpującej walki, w której potrzeba wiele cierpliwości, wytrwałości, energii. Ma to pokrycie w fabule filmu.
a coz tu tlumaczyc? flim jest adaptacja ksiazki williama goldmana pod tym samym tytulem, a biegi maratonskie sa pasja jej glownego bohatera
film znakomity, 8/10
Widzę, że dla wielu "Maratończyk" był filmem za trudnym. Zawsze można przerzucić się na filmy klasy B. Ten film to arcydzieło swojego gatunku ale o gustach się nie dyskutuje.
Chciałem dodać, że "Taksówkarz" dla wielu też jest nie zrozumiały a też jest dziełem jakich obecnie jest mało.
Dla Ciebie Ferrari to tylko marka a dla mnie przyjemność jeżdżenia. I "Maratończyk" i "Taksówkarz" to moim zdaniem niezła jazda.
Czego oczekujesz po kimś, dla którego dorosły facet w spodenkach, ganiający 90 minut za kawałkiem napompowanej świńskiej skóry, jest bożyszczem.
No tak. Czasami wydaje mi się, że wszyscy ludzie są odrobinę inteligentni. Chyba przesadziłem.
Pozdrawiam.
Takie samo skojarzenie...zanim przeczytałem ten post :) Czasem żałuję, że w ogóle się odrywają od PS3 :D
Doskonały, nieco psychologiczny film. Znam go od dawna, ale wiem, że dzisiaj był w telewizji i mimo, że nie miałem w planach oglądania, przyciągnął mnie na jakieś 20 minut. Trudno się oderwać, bo całość - choć pozornie powolna - posiada nerw, a aktorzy świetnie tworzą atmosferę, są jacyś dziwni, niejednoznaczni. Doskonale też całość wyreżyserowano - Schlesinger, tak jak w 'Nocnym kowboju' pokazał raczej mroczną, przygnębiającą stronę Nowego Jorku, tutaj dodatkowo spowitego jakąś taką dziwną, złowróżbną aurą.
Wiadomo - teraz już tak się filmów nie kręci. Kino sensacyjne zmieniło się radykalnie. Jak nie ma bójek, mordobicia i pościgów, to tak jakby nie było filmu sensacyjnego, a kiedyś stawiano na kreacje aktorskie, dialog, klimat...Dlatego warto zobaczyć, jak to się kiedyś robiło.
Rzadko oglądam stare filmy bo nie lubię tych zbyt długich ujęć i często dość dziwnej muzyki...ale klasykę jednak staram się zobaczyć.. I tym razem muszę powiedzieć, że mnie akurat film wciągnął i trzymał w napięciu. Jedynie muzyka była momentami trochę irytująca.Dla mnie początek był nudnawy ale potem zaczęła się akcja...choć w innym sensie niż w dzisiejszych filmach.Naprawdę dobry film,choć trochę nie naturalne sceny walki. W każdym bądź razie nie żałuje tych 2 godzin.
A co do znaczenia tytułu...nie jest dosłowny ( ale niespodzianka co nie ;P ). Myślę,że to chodzi,że maraton to bieg dla naprawdę wytrzymałych osób, mających w sobie dużą determinację i siłę psychiczną...maraton to jeden z trudniejszych biegów.I chyba tu chodziło,że nie dał by rady w tej sytuacji w jakiej przez przypadek się znalazł gdyby nie te cechy. Przy tym maraton to pestka.