ARCHIWUM GROZY lub jak ktoś woli opowieści niesamowite...MARKHEIM z 1971 roku w reżyserii i scenariusz Janusza Majewskiego na podstawie opowiadania Roberta Louisa Stevensona.Przepiękna dekoracja wnętrz z doskonałą muzyką Bohdana Mazurka. Spotykają się dwie osobowości kina Bardini i Kamas. Scena pierwsza otwiera film wjazd karety pięknie rzeźbionej,tajemniczej z woźnicą niemym.Do sklepu antykwariusza (znakomity Bardini) przychodzi młody hulaka Markheim (doskonały Kamas) spowici senną marą roztrząsamy zagadnienia walki dobra ze złem,kto ma prawo żyć,kogo możemy unicestwić,dwoistości natury ludzkiej,dylematy Roskolnikowa....Polecam
Może i jest tu zawarty taki dylemat, ale - moim zdaniem - Majewski niepotrzebnie zainwestował więcej w scenografię niż w psychologię postaci.
Drążysz temat dobrze...Moim zdaniem bogactwo i przepych scenografii jest istotny z dwóch powodów po pierwsze to antykwariat, sprzedamy lub kupimy, szczególne miejsce, przedmioty z duszą, pamiątki rodzinne wysprzedawany majątek, antykwariusz musi mieć czym handlować. Przepych to pragnienie, które czyni nas lepszych w oczach innych, świadczy o dobrej sytuacji...nie musimy się czegoś wyrzekać. Spotkanie Antykwariusza z Markheimem to pojedynek o duszę, przy czym jeden kusi i pokazuje świat "mamony" z jego całym inwentarzem a Markheim może to dostać, ma to na wyciągnięcie ręki z nożem...Wciąż jest na rozdrożu, wciąż jeszcze rozważa dylematy, wciąż spogląda na bogactwo, w rozmowie z alter ego pada tekst "Nędza wykoślawia, wykoleja, kark przygniata do ziemi"....Psychologia postaci przytłacza ciężką atmosferą duetu Bardini - Kamas...ale to moje zdanie.