6,9 83 tys. ocen
6,9 10 1 82755
7,6 51 krytyków
Melancholia
powrót do forum filmu Melancholia

Na początek chciałem zaznaczyć (choć dla zagorzałych fanów „geniuszu” von Triera zabrzmi to jak prymitywne usprawiedliwienie) że nie jestem fanem amerykańskich mega produkcji. Z filmów, które dane mi było obejrzeć w ciągu ostatniego miesiąca zachwyciły mnie „Szpieg” i „Do szpiku kości”. Do moich ulubionych twórców należą między innymi: Allen, bracia Cohen, Coppola czy Kurosawa. Absolutnie nie zależy mi by film miał szaleńczo szybką akcję i był pełen efektów specjalnych, zdecydowanie wyżej cenię ciekawą fabułę, oryginalność, dobrą grę aktorów. Niestety moja prymitywna natura wymaga od filmu przynajmniej minimum akcji, nie musi dziać się dużo i szybko, ale musi dziać się cokolwiek. W „arcydziele” Larsa von Triera nie dzieje się zupełnie, kompletnie, całkowicie, totalnie nic! Oczywiście prawdziwy „znafcy” mają pełne prawo powiedzieć, że jestem za głupi, że nie zrozumiałem, że symbolika, że prawdziwa sztuka itd. itp. Ja mimo wszystko ośmielam się twierdzić, że trochę jednak zrozumiałem, że w dużej mierze dotarło do mojego małego rozumku „co poeta miał na myśli”, ale nic nie poradzę, że muszę zapytać – czy ta opowieść o depresji i bezsensie życia naprawdę musi być tak koszmarnie nudna? Co mi po przepięknych zdjęciach, świetnej grze Dunst i może nawet ciekawym przesłaniu (choć osobiście uważam, że wprawdzie sens życia strasznie trudno znaleźć, ale przestają szukać tylko głupcy) skoro nuda uderza z siłą rozpędzonego tira i przez pierwszą godzinę filmu (potem jest odrobinę lepiej) muszę toczyć wręcz heroiczną walkę ze znużeniem. Reasumując – wiem, że miłośnicy tego filmu uznają mnie za idiotę i szczerze mówiąc niespecjalnie mnie to obchodzi. Dla mnie Trier wielkim reżyserem jest, na tej samej zasadzie na jakiej „Słowacki wielkim poetą był” i choć wszyscy mi tłumaczą że mnie zachwyca to…nie zachwyca.

m.gasior

Czy to ma znaczenie jakie filmy oglądasz? Po prostu Cię nie zachwyca i tyle, ja nie wiem co się porobiło, że trzeba zaznaczać, że lubi się filmy na jakimkolwiek poziomie intelektualnym w obawie jak mniemam przed atakiem entuzjastów tytułu o którym dyskutujemy.
Widziałeś może "Dogville" bądź inne filmy Von Triera? Ów wspomniany obraz, wydaje mi się ciekawszy jako propozycja do zapoznania się jego twórczością, jeśli byś miał jeszcze ochotę ;)( choć na pewno nie jest łatwy w odbiorze, ale nic od tego pana chyba nie jest)
"Melancholia" jak dla mnie, jest zdaje się najsłabszym filmem w jego dorobku.. nie rozumiem i nie widzę także tej "magii" i nie wchodząc w szczegóły, mimo iż rzecz we mnie dojrzewa i doceniam pojedyncze elementy to dalej nie jestem w stanie wyróżnić "Melancholii" o której się pisze niemal jako o opus magnum.

prostelinie

Poza "Melancholią" widziałem jeszcze dwa filmy Triera - "Przełamując falę" i "Antychrysta". O pierwszym trudno mi się wypowiadać, bo to było kilkanaście lat temu, niewiele pamiętam i pewnie też niewiele zrozumiałem. Z kolei co do "Antychrysta" to dostrzegam pewną analogię między tym filmem a "Melancholią". W obu przypadkach doceniam głębie poruszanych tematów, ale sposób opowiadania jest dla mnie trudny do przyjęcia. "Antychryst" nie znudził mnie tak jak "Melancholia", ale w niektórych scenach Trier nie ociera się o kicz, ale wręcz się w nim tarza, a ja czułem się zniesmaczony. Myślałem o tym by sięgnąć po "Dogville" i "Manderlay", na pewno zrobię to w najbliższym czasie. Zdaje sobie sprawę, iż błędem jest ocenianie reżysera na podstawie zaledwie dwóch tytułów (nawet tych najnowszych), ale tak mnie wczoraj zdenerwowały wyrażane na zasadzie dogmatu opinie pod tytułęm - "Jeśli nie cenisz von Triera to jesteś kretynem", że odczułem nieodpartą potrzebę by trochę się z nich ponabijać.

m.gasior

"Melancholia" i "Antychryst" to w ogóle nowy etap Von Trierowski. Nie przypominam sobie aby wcześniej jego filmy były tak wysmakowane technicznie, nie ujmując nic poprzednim... taka specyfika po prostu. Faktycznie można zauważyć w nich cechy spójne. Mi "Antychryst" przypadł do gustu. Spodobała mi się ta gra dialogami i wyraźnie, groteskowy wydźwięk filmu co było połączone z naprawdę poetyckimi i ładnymi kadrami czy symboliką, którą również była swoistą zabawą. Wszystko mi w tym filmie pasowało i wydawało się dokładnie takie jakie być powinno. "Melancholia" natomiast uderza w tony zupełnie inne, choć nadal znalazło się tu miejsce na dziwaczne gry znaczeniami< liczba dołków> czy sceny, tak jak wspominasz, dosyć kiczowate ("seks z planetą").

prostelinie

Skoro "Antychryst" tak bardzo przypadł Ci do gustu, to czy mógłbym poznać Twoją interpretację zakończenia? Żadna z osób z którą rozmawiałem nie była w stanie podać mi satysfakcjonującego wyjaśnienia ostatniej sceny. Nie będę ukrywał, że zapewne zbyt mało przeczytałem i obejrzałem by w pełni zrozumieć wszystkie symbole i metafory zawarte w tym filmie. W jednej kwestii pozostanę jednak przy swojej opinii - uważam, ze tak piorunująca dawka przemocy i ohydy nie jest artystycznie usprawiedliwiona i (jak już wspominałem) granice kiczu są czasem mocno przekroczone. Nie twierdzę, ze moja opinia jest najsłuszniejsza na świecie, ale zawsze uważałem, ze najwięksi artyści nie muszą szokować i bulwersować by pokazać coś zachwycającego i skłaniającego do refleksji, a dla Triera to właśnie szokowanie wydaje się być priorytetem absolutnym. Na razie mam zamiar zobaczyć te filmu o których wspominałem, żeby móc wyrobić sobie bardziej kompleksową opinię.

m.gasior

Wybacz, ale nie pamiętam zakończenia jako takiego, tzn. film oglądałem już dawno i kojarzę wrażenia jakie za sobą niósł, ale nie jest to rzecz do której się wielokrotnie powraca więc nie mam na obecną chwilę oglądu ;)
Co do szokowania- nie przeszkadzała mi tamtejsza dawka przemocy, myślę, że jeśli film się broni i jeśli konieczne jest wykorzystanie takich środków, to czemu nie.. co więcej, ja nie mam nic przeciwko szarżowaniu przemocą w kinie, w sztuce( jak inaczej wytłumaczyć moją sympatie między innymi do Tarantino czy ostatniego filmu Refna "Drive" albo "Strażników", przykłady można mnożyć i to są dobre, brutalne filmy w których ta brutalność odgrywa zasadniczą rolę, będąc nierzadko przesadzona a jednak nie przeszkadza mi to. Ostatnim przykładem świetnego, choć wiem dla wąskiego grona odbiorców, takiego obrazu jest "Code Blue" Urszuli Antoniak, gdzie jednak wiadomo, że czemuś ona służy).

m.gasior

btw. Jeśli przygotowujesz się na "Dziewczynę z tatuażem" to ten film też jest w pewnym sensie wyjątkowo brutalny, a na pewno w jednej kwestii. No, ale zobacz sam

prostelinie

Wiesz, ja też nie jestem jakoś strasznie wyczulony na przemoc na ekranie, czego dowodem jest fakt, iż również bardzo lubię filmy Tarantino. Tylko mam wrażenie, że u niego ta przemoc jest zawsze taka nierzeczywista, jakby wzięta w nawias, komiksowa, a makabra w "Antychryście" była dla mnie wręcz namacalna i kilka scen (np. ta z wycinaniem łechtaczki) do dziś straszy mnie po nocach. Poza tym niektóre sceny były bardziej ohydne niż okrutne - np. ten martwy płód. Zapewne jest tak, że dla każdego granica dobrego smaku leży trochę gdzie indziej, według mnie Trier w "Antychryście" ją przeskoczył, ale rozumiem, że możesz uważać inaczej. Co do "Dziewczyny..." to widziałem oryginał, więc postanowiłem nie iść do kina na amerykański remake, ale na dvd pewnie obejrzę, z ogromnej sympatii do Finchera. Pozdrawiam!

m.gasior

Pozdrawiam również ;)

ocenił(a) film na 5
m.gasior

Zgadzam się z opinią. Nie wiem jak przetrwałem ten film, chyba tylko dzięki tej drugiej planecie. Nie zrozumiałem "co reżyser miał na myśli" i tym bardziej nie chce mi się myśleć o innych jego filmach. To chyba nie moja bajka.

ocenił(a) film na 10
m.gasior

Spoko. Nie zachwyca Cię. Tyle. Dlaczego każde "(nie) zachwyca mnie" ma prowokować kłótnie? Przyjmuję do wiadomości to, że Cię nie zachwyca. I nie mam z tym problemu.

Mnie natomiast zachwyca. I, niestety, rozumiem.

khedes_ona

Cieszę się, że tak na to patrzysz. Niestety dla większości zagorzałych fanów "Melancholii" i von Triera generalnie, to nie jest takie oczywiste. Mam wrażenie, że jakiekolwiek uwagi krytyczne odnośnie twórczości tego pana są dla niektórych równoznaczne ze stwierdzeniem -jestem głup, więc napisałem tego posta w proteście przeciwko takiemu stawianiu sprawy. Co do rozumienia, to tak jak już wspomniałem - treść jest ogromnie ważna, ale dla mnie liczy się też sposób opowiadania i głównie do tego mam zastrzeżenia.

ocenił(a) film na 10
m.gasior

Jakkolwiek zgadzam się z Tobą... to proponuję mieć jednak "serce i umysł otwarte" ;) Czasem to, co kiedyś nie zachwycało, potrafi po czasie nieźle namieszać w głowie. :) Życzę Ci tego, aby Lars kiedyś Cię do siebie przekonał. Pzdr!!

khedes_ona

Nigdy nie mówię nigdy:) Również pozdrawiam!